Ewa Kania

„Przypominamy, kierowcy ciężarówek mogą łamać przepisy”. I nie muszą unikać kolizji

Do sieci trafiło kolejne nagranie z agresywnym kierowcą, który chciał „ukarać” kierującego ciężarówką. I chociaż kierowca ciężarówki sam nie był bez winy, to nagle znalazło się grono jego obrońców.

Zdarzenie miało miejsce na drodze ekspresowej S17. Kierowca ciężarówki jechał lewym pasem i wyprzedzał inne pojazdy. Po chwili zjechał na pas prawy, a przed niego wjechał kierowca niedużego dostawczaka i zaczął hamować. Doszło do kolizji między pojazdami, a wezwana na miejsce policja, winnym uznała kierującego dostawczakiem. Ten mandatu nie przyjął i sprawa trafiła do sądu.

Zacznijmy od tego, dlaczego sprawca kolizji, zdecydował się na „ukaranie” kierowcy ciężarówki. Możliwości są dwie. Albo autor nagrania zmieniając wcześniej pas na lewy zajechał mu drogę lub zmusił do ostrego hamowania (dość częsty przypadek), albo kierowcy dostawczaka nie spodobało się to, że nagrywający łamie zakaz wyprzedzania przez ciężarówki na drogach szybkiego ruchu.

Co zaskakujące, takiego zachowania broni sam profil „Stop cham” pisząc:

Przypominamy!!! Nie ma permanentnego zakazu wyprzedzania się pojazdów ciężarowych, o czym wiele osób nawet nie wie.

Następnie cytowany jest przepis zgodnie z którym można wyprzedzać, jeśli pojazd na pasie prawym „porusza się z prędkością znacznie mniejszą od dopuszczalnej dla pojazdów kategorii N2 lub N3”. Wyjaśnijmy więc, że chodzi o sytuacje, w których jakiś pojazd porusza się bardzo wolno i zakaz wyprzedzania go, doprowadziłby do zatoru na prawym pasie. Nie chodzi o sytuacje, w których ktoś jedzie 70 km/h, a ktoś inny 90 km/h.

Tobiasz Bocheński wyśmiewa SCT w Warszawie. Nie wszystkim się to podoba

Ale skoro o prędkości mowa. Ta dla pojazdów ciężarowych wynosi na drodze ekspresowej 80 km/h. Jak łatwo sprawdzić, autor nagrania pokonuje dystans 100 m (między słupkami pikietażowymi) w 4 sekundy. Jedzie więc 90 kmh, czyli przekracza dopuszczalną prędkość. W przeciwieństwie do tira, którego wyprzedza. Ale najwyraźniej według „Stop cham” łamanie ograniczenia prędkości uprawnia, do łamania przepisu o zakazie wyprzedzania.

Jeszcze gorsze rzeczy można znaleźć w komentarzach. Komentarz mający ponad 1100 polubień, brzmi:

Salut dla nagrywającego kierowcy, dziękujemy za poświęcenie czasu i nerwów na ukaranie idioty <3

Są też inne, brzmiące na przykład:

Szacunek dla nagrywającego! Tak właśnie leczy się ludzi z bycia debilami.

O jakie poświęcenie czasu na ukaranie tutaj chodzi? Jaką rolę w całym zdarzeniu odegrał nagrywający? Jak wynika z nagrania, jeśli w ogóle hamował, to delikatnie i zupełnie nieawaryjnie. Po zderzeniu tym bardziej nie zależało mu na szybkim zatrzymaniu się. Wolał pchać dostawczaka przed sobą.

Podsumowując, sąd powinien uznać kierowcę białego vana winnym spowodowania kolizji. Czy był wcześniej sprowokowany czy nie, to on zainicjował sytuację, która zakończyła się zderzeniem. Natomiast nagrywający powinien dostać mandat za złamanie zakazu wyprzedzania na drodze ekspresowej. Powinien zostać też powołany biegły, który obliczy jego prędkość (i na tej podstawie zostanie ukarany za jej przekroczenie), a także oszacuje jaka jest droga hamowania pojazdu, którym jechał nagrywający. Przypominamy, że obowiązkiem każdego uczestnika ruchu jest podjęcie działania, które ma na celu zapobiegnięcie zderzeniu. Z naszych szacunków (oraz tego co piszą sami komentujący), wygląda na to, że zachowanie nagrywającego kwalifikuje się do przypisania mu współwiny za zdarzenie. Czym innym jest zagapienie się i zbyt późna reakcja, a czym innym brak właściwej reakcji nawet po zderzeniu. Trudno to nazwać inaczej, niż celowym działaniem.

Komentarze:

Pokaż więcej komentarzy
Pokaż Mniej komentarzy
Schowaj wszystkie

Zostaw komentarz:

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Wszyskie pola są wymagane do wypełnienia.

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze