Wywiad: Cyril Despres – lubię to poczucie wolności

Celestyna Kubus rozmawia z Cyril'em Depres, który ma na swoim koncie już pięć wygranych w Rajdzie Dakar. Tych pięć tytułów wywalczył dla teamu KTM'a, z którym rozstał się na początku roku 2013. Aktualnie jeździ dla Yamahy i w 2014 właśnie na tym motocyklu wystartował w Rajdzie Dakar - Argentyna Bolivia Chile. Rezultat: czwarte miejsce w klasyfikacji generalnej i trzy etapowe zwycięstwa.

 

Wywiad Celestyny Kubus  z  Krzysztofem Hołowczycem o Rajdzie Dakar przeczytasz tu.

Cyril Despres, to jeden z najlepszych zawodników startujących w Cross Country Rallies, równorzędny konkurent dla Marca Comy, Chaleco Lopeza czy Joana Barredy. Charakteryzuje go dość agresywny styl jazdy i ogromna pewność siebie. Nie jest typem zawodnika, którego lubi się od pierwszego momentu. Czasami wydaje się być arogancki, choć przy bliższym poznaniu okazuje się, że jest zupełnie inny. Nigdy nie odmawia rozmowy czy zdjęcia z fanami. Ma na swoim koncie już pięć wygranych w Rajdzie Dakar. Tych pięć tytułów wywalczył dla teamu KTMa, z którym rozstał się na początku roku 2013. Aktualnie jeździ dla Yamahy i w 2014 właśnie na tym motocyklu wystartował w Rajdzie Dakar – Argentyna Bolivia Chile. Rezultat: czwarte miejsce w klasyfikacji generalnej i trzy etapowe zwycięstwa. Gdyby nie problemy z motocyklem, kto wie może i po raz szósty wygrałby „Dakar”. Ale na to musimy poczekać kolejny rok.

Dzienniki Rajdowe Celestyny Kubus z Rajdu Dakar 2009 przeczytasz:
– część pierwszą tu
część drugą tu.

Zapraszam do przeczytania wywiadu z Cyrilem Despres, który zrobiliśmy przed tegorocznym Dakarem. O jego pasji, o Afryce i o tym za co kocha ten sport.

Cyril Depres i autorka wywiadu – Celestyna Kubus
fot. Celestyna Kubus

Dlaczego Rajd Dakar, co ma w sobie takiego, że chciałeś w nim wystartować?

Kiedy byłem dzieckiem mieszkałem w okolicach Paryża, a tam wielokrotnie miałem okazję oglądać przejazd zawodników startujących w Rajdzie Dakar. Bardzo mnie to fascynowało choć wtedy ciężko mi było wyobrazić sobie to, że pewnego dnia będę miał okazję w tym rajdzie wystartować. Motocykle były od zawsze moją pasją, dlatego z czasem zrodził się pomysł aby rozpocząć przygodę z rajdem Dakar.

Co lubisz najbardziej w tym rajdzie?

Przede wszystkim uwielbiam jeździć motocyklem, lubię off road, wolność i nawigowanie. Lubię poczucie wolności pośrodku niczego, to jest coś co uwielbiam ale również kocham rywalizację i walkę o zwycięstwo, sprawia mi to ogromna radość. Rajdy i Dakar to dla mnie miks  tego wszystkiego.

Co najlepiej pamiętasz ze swojego pierwszego Dakaru?

Po raz pierwszy wystartowałem w 2000r. w rajdzie prowadzącym z Dakaru (Senegal) do Kairu w Egipcie i tak na prawdę pamiętam z tamtego czasu wszystko. Pamiętam jak przylecieliśmy do Dakaru i widziałem tych wszystkich świetnych zawodników, znane nazwiska zarówno wśród motocyklistów jak i kierowców samochodów. I ja. Dla mnie było czymś niesamowitym móc startować z bardziej doświadczonymi riderami, w tym samym rajdzie, z tym samym logo na motocyklu. Fantastycznie było tam być i wystartować. Pamiętam, że od samego początku wiedziałem że celem numer jeden jest meta w Kairze pod piramidami, to było dla mnie najlepszą motywacją.

Pamiętasz swoje pierwsze etapowe zwycięstwo?

Pierwszy etap w karierze wygrałem w Afryce w 2001 roku, jadąc na BMW. Dobrze pamiętam że był to etap z Bakel w Senegalu do Tambacoundy. Kilka dni prze tym etapem, a był to jeden z ostatnich mój team zdecydował że nie muszę już być „water boy’em” tylko każdy z zawodników BMW musi jechać po jak najlepszy wynik, tak żeby zapisać się na kartach historii tego rajdu. Liderem wtedy był KTM, dlatego tym bardziej zależało nam na wygranej. Jechałem bardzo dobrze, cisnąłem do samego końca i etap ukończyłem na pierwszym miejscu, wygrywając tego dnia pierwszy odcinek specjalny w mojej karierze. Niesamowite uczucie, coś co zapamiętam na całe życie.

W 2005 roku po raz pierwszy wygrałeś Rajd Dakar, co wtedy czułeś?

To było dość niejednoznaczne uczucie. Na dwa miesiące przed rajdem, razem z Fabrizio Meonim, obiecaliśmy sobie że zrobimy wszystko aby wygrać ten rajd. W ten sposób chcieliśmy uhonorować naszego kolegę, Richard’a Sainct’a który zginął w Egipcie. Powiedzieliśmy, że musimy zrobić wszystko aby niebieskie motocykle były w czołówce, niestety 11 stycznia 2005r. Fabrizio miał wypadek. Dla mnie ukończenie tego rajdu, było w tym momencie jeszcze ważniejsze, bo chciałem to zrobić nie tylko dla Richard’a  ale również dla niego. Nie mogę powiedzieć, że byłem wtedy smutny, ale też nie byłem wesoły, to uczucie które mi wtedy towarzyszyło jest trudne do określenia.

Cyril Depres na dojeżdża do strefy biwakowej.
fot. Celestyna Kubus

Najlepsze chwile w Afryce?

Jest ich na pewno wiele, wtedy kiedy odkrywałem Maroko, Mauretanię, Ghanę z przepięknymi drzewami i górami, to było coś wspaniałego, coś czym nazywamy Czarną Afryką. Jednym z najmilszych wspomnień z całą pewnością jest znalezieni się w jednym z takich miejsc w Mauretanii, gdzie jesteś sam i znajdujesz się po środku niczego. Zwycięstwo w 2007 roku tez należy do miłych wspomnień, pewnie głównie dlatego że o wygraną walczyłem do ostatniego kilometra.

Najgorsze momenty?

Na całe nasze życie składa się wiele rzeczy. Czasem ciężko wyobrazić, sobie że możemy kiedyś ścigać się w najdłuższym rajdzie świata, zostać profesjonalnym riderem, jeździć dla najlepszych teamów i wygrywać rajdy. To jest szczęście, ale poza tymi szczęśliwymi momentami są również te przykre, przede wszystkim kiedy podczas tej rywalizacji tracimy swoich przyjaciół. Ale taka jest rzeczywistość.

Twoja pierwsza myśl kiedy ogłoszono, że Rajd Dakar 2008 zostaje odwołany?

Było mi przykro, przede wszystkim ze względu na ludzi w Afryce. Ten Rajd był z tym kontynentem związany od wielu lat.  Jednak względy bezpieczeństwa są najważniejsze.

Jaka była Twoja reakcja kiedy usłyszałeś, że “klasyk pustyni zostanie przeniesiony do Ameryki Południowej?

Lubię odkrywać nowe, jestem zawodnikiem który lubi jeździć po nowych terenach, odkrywać nowe kraje, miejsca, góry, pustynię… to coś czego szukam. Nie ukrywam, że byłem zaintrygowany i zadowolony z tej decyzji.

Największa różnica między rajdem w Afryce a tym w Ameryce Południowej?

Na pewno organizatorom nie było łatwo w ciągu jednego roku przenieść rajd z Dakaru w Afryce do Ameryki Południowej. Ale poradzili sobie z tym wyzwaniem całkiem dobrze. Oczywiście były drobne niedociągnięcia, gdyż tak na prawdę nie do końca wiedzieli jak w tych krajach jest zimą, jak jest latem, kiedy pada, kiedy jest zimno, kiedy są największe upały i kiedy wieje. Nie mieli jeszcze z tym regionem doświadczeń. Aktualnie jest coraz lepiej, pojawiają się drobne błędy, ale i tak jest już lepiej.

Lubisz te tłumy kibiców wzdłuż trasy czy są oni dla Ciebie zbyt meczący?

Czasami jest tam kilka tysięcy osób stojących wzdłuż drogi, ale takich tłumów nie ma na odcinkach specjalnych tylko w większości na dojazdówkach. To jest część tego rajdu i dobrze wiedzieć że ludzie chcą śledzić nasza rywalizację na żywo, że chętnie oglądają rywalizację w telewizji albo przychodzą na trasę tylko po to żeby powiedzieć nam. cześć. Tak samo było kiedy ja byłem dzieciakiem i czekałem na zawodników przejeżdżających w okolicach Paryża, dla mnie było czymś niesamowitym powiedzieć im po prostu cześć. I to się nie zmieniło przez ostatnie 35 lat od kiedy trwa ten rajd. Ludzie nadal chcą czekać na zawodników przy drodze. Oni są po prostu pod wrażeniem wszystkich riderów którzy przemierzają pustynię, góry, ich kraj.

Wszystko się zmienia, również Rajd Dakar, który bardziej preferujesz ten afrykański czy południowoamerykański?

Nie chcę porównywać i mówić że ten czy tamten jest lepszy, są po prostu inne. Lubię się ścigać zarówno w Afryce jak i w Ameryce Południowej, tak na prawdę na mecie nie ma to dla nas większego znaczenia gdzie się ścigaliśmy bo wciąż mamy do czynienia z najdłuższym rajdem świata. To nadal 8 – 9 tyś km, nadal dwa kółka, dwie opony, off road, jedna kierownica i jeden silnik.  To nadal jest trudny rajd. Ja po prostu jadę tam gdzie w danej chwili jest rozgrywany rajd, dopóki organizatorzy zapewniają nam odpowiednie warunki i bezpieczeństwo, jest ok. To to czego przede wszystkim szukam.

Co myślisz o kobietach startujących w tego typu rywalizacji?

Od samego początku startowałem z kobietami, w moim teamie BMW była Andrea Mayer. Zawsze uważałem, że kobiety startujące w rajdach terenowych musza być na prawdę twarde. Miałem dobre relacje z Andreą, podobnie jest z Laią Sanz, która startuje ostatnio. To jest bardzo trudny rajd pod względem fizycznym i psychicznym, nie jest łatwo, dni są długie, odcinki są trudne. Ale tak naprawdę, to nie ma to większego znaczenia czy jesteś kobietą czy mężczyzną, wszyscy mamy tą samą pasję.

Co najlepiej wspominasz ze startów w Ameryce Południowej?

Zwycięstwo w 2010 roku, w 2012 i w 2013. To jest właśnie to po co się ścigam, zwycięstwa dają mi wiele radości i cieszą cały mój team. Po to właśnie startuję! Poza tym to całkiem miłe uczucie…

Jak ten rajd zmienił się w ciągu ostatnich trzynastu lat?

Oczywiście, że się zmienił. Motocykle się zmieniły, sport się zmienił, ludzie, świat się zmienia i rajd też, choć to nadal jest wiele godzin dziennie spędzonych na motocyklu, w upale, kurzu w przeróżnym terenie to coś co nigdy się nie zmienia się od pierwszego rajdu kiedy Thierry Sabine zamarzył sobie aby rajd wystartował z Paryża do Dakaru. Może nie jedziemy już z Paryża do Dakaru, ale wciąż przemieszczamy się z punktu A do punktu B.  Pod tym względem nie zmienił się tak bardzo.

Co poradziłbyś młodym adeptom tego sportu?

Bardzo ważne jest przygotowanie fizyczne, bądźcie silni, nie jedźcie za szybko, próbujcie uczyć się każdego dnia i czerpać radość z każdego startu. Mam nadzieję, że będzie wam to sprawiało taką przyjemność jak i mnie. To na prawdę niesamowite uczucie.

Cyril Depres na jednym z odcinków specjalnych.
fot. Celestyna Kubus

Zostaw komentarz:

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Wszyskie pola są wymagane do wypełnienia.

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze