Podsumowanie przedsezonowych testów Formuły 1

Chciałoby się powiedzieć testy testy i po testach, ale w wyniku zamieszek na północy Afryki i w Królestwie Bahrajnu, otwierające sezon Formuły 1 na torze Sakhir, zostały odwołane. W zamian ekipy zjawią się na torze Catalunya pod Barceloną, bez wątpienia najlepszym obiekcie testowym F1.

Wróćmy jednak do początku międzysezonowych testów Anno Domini 2011, które rozpoczęto jeszcze przed świętami Bożego Narodzenia. W listopadzie, tuż po kończącym sezon wyścigu, odbyły się najpierw testy kierowców, a następnie testy aerodynamiczne i mechaniczne opon. Większość zespołów pozwoliło tę pracę wykonać swoim kierowcom testowym bądź rezerwowym. 

Nowi kierowcy wśród sportowej elity
W barwach podwójnego mistrza świata, Red Bull Racing, wystąpił Daniel Riccardo – jeden z ostatnich członków programu rozwoju młodych kierowców RBR, który został w ostatnich sezonach znacznie ograniczony.

McLaren wydelegował „młodego debiutanta” Garrego Paffeta, czyli swojego jedynego – po odejściu Pedro De La Rosy – kierowcy testowego. Drugiego dnia w bolidzie zasiadł Oliver Turvey, który jako debiutant w serii GP2 w sezonie 2010 zajął 7. miejsce.

Ferrari na testy zaprosiło najmłodszego „paydrivera” świata, członka swojej iluzorycznej akademii młodych kierowców, Jules’a Bianchi, który na skutek wypadku na torze Hungaroring stracił ubiegłoroczny sezon. Bianchi to podopieczny Nicolasa Todta i krążą plotki, jakoby miał w przyszłości zastąpić Felipe Massę na etacie drugiego kierowcy w Ferrari.

Mercedes za kokpit bolidu posadził Sama Birda – spadek po czasach Hondy, który w zeszłym sezonie zajął 5. miejsce w GP2 – był to jego debiutancki występ w tej serii.

Renault przekazało bolid w ręce Michaiła Aloszyna, który dzień testowy otrzymał jako nagrodę za zwycięstwo w World Series by Renault 3.5, więc przetestował bolid Renault na tej samej zasadzie, z której w roku 2005 skorzystał Robert Kubica. W drugim dniu, w barwach Lotus Renault, jeździł Jerome d’Ambrosio, który ma za sobą niezbyt udany sezon w GP2.

Bolid Lotus Renault – model R31 podczas testów w Barcelonie.
fot. Lotus Renault GP

Pozostałe teamy do testów wytypowały:
– Williams: Deana Stonemana, mistrza F2 (seria, w której występuje Natalia Kowalska) oraz Pastora Maldonado, mistrza GP2;
– ForceIndia: Paula di Resta, czołowego zawodnika DTM, Antonio Felix’a da Costę, Portugalczyka, 7-go w tegorocznej F3 Euroseries oraz Y. Buurman’a, 4-go w Superleague Formula;
– Sauber: Sergio Perez’a, wicemistrz GP2, który opłacił swój start dzięki sponsoringowi Telmexu, Esteban Guttierez, mistrz GP3 oraz Davide Rigon, mistrz Superleague Formula;
– STR: Jean Eric Vergne, mistrza brytyjskiej F3, który pokazał się z dobrej strony w końcówce WSBR. Vergene jest też członekiem juniorskiego programu Red Bull;
– Lotus: Rodolfo Gonzalez, który uplasował sie ostatnio na 21 miejscu w GP2 oraz Władimir Arabadżijew, u którego powodem występu był zapewne pokaźny czek;
– HRT: P. Maldonado, który testował, dzięki sponsorom oraz Valtteri Bottas, ostatnio zabłysnął 3 miejscem w F3 EuroSeries (zawodnik ma koligacje z Williamsem, stąd prawdopodobnie wytypowanie właśnie jego do testu. Ponadto wiadomo, że HRT kupuje skrzynie biegów od Williamsa;
– Virgin: J. d’Ambrosio jest potencjalnym zawodnikiem Virgin, choć – wg plotek – między nim, a fotelem w bolidzie, stoi bariera inwestycjiz 5 milionów dolarów oraz Rio Haryanto, który zajął ostatnio 5 miejsce w GP3. Ostatnim zawodnikiem testującym w zespole Virgin jest Luiz Razia – tegoroczny nr 3 – de facto brak w nim większych perspektyw, nie ma za sobą sukcesów, ale ma za to wsparcie brazylijskich sponsorów.

W obydwu dniach testowych, najlepszym okazał się zawodnik RBR, ale jak wiemy, testy ponoć o niczym nie świadczą…

W kolejnych dwóch dniach zmagań, zespoły F1 testowały nową konstrukcję opony. Koncern Pirelli zapowiedział, że mieszanki opon decydujące o przyczepności i tempie zużywania się opon, zostaną przygotowane dopiero na pierwsze testy w nowym roku. Z dziennikarskiego obowiązku, dodać należy, że w obu dniach najlepszymi czasami pochwalić się mogli kierowcy Ferrari, jednak w przeciwieństwie np. do Williamsa, obaj kierowcy stajni z Maranello nie poświęcili nawet minuty na testy aerodynamiczne.

Testy w Walencji
Pierwsze testy w nowym roku odbyły się w Walencji, jednak nie na torze ulicznym, a tym położonym pod miastem, nazwanym na cześć motocyklisty – Ricardo Tormo.

Były to pierwsze testy, w których kierowcy dysponowali nowymi oponami z ich finalną specyfikacją. Zgodnie z zapowiedziami, nie wszystkie zespoły przywiozły nowe bolidy. Powody takiego postępowania są co najmniej dwa. Po pierwsze nie przygotowano gotowego auta na termin pierwszych testów, po drugie, chodziło o wyeliminowanie tych części zmiennych, które pojawiają się wraz z wyjazdem na tor nowego bolidu. Dzięki temu dane pozyskane przez te zespoły były ich zdaniem bardziej wiarygodne.

Największą uwagę przyciągał bolid Lotus Renault. Kibice na całym świecie przez pierwsze dwa dni gorączkowo oglądali każdą dostępną fotografię w poszukiwaniu zdjęć wydechu. Okazało się, że został poprowadzony do przodu, a jego końcówki wystają pod wlotami powietrza do chłodnic. Czemu ma służyć tak innowacyjne rozwiązanie? W związku z zakazem wielopoziomowych dyfuzorów, zysk wynikający z nadmuchu na nie zmalał, więc Lotus Renault zasila dyfuzor od dołu. Spaliny jednocześnie mają działać jak kurtyny w bolidach z lat 70., a więc mamy do czynienia z przynajmniej częściowym efektem przyziemnym, który wręcz przykleja bolid do nawierzchni.

Kolejnym zaskoczeniem – obok rozwiązań teamu Lotus Renault – był Mercedes GP, który na testy przywiózł kompletnie nową konstrukcję, w malowaniu jeszcze bardziej nawiązującą do legendarnych srebrnych strzał z lat 50. Nowy bolid otrzymał przezwisko „dziobak”, ze względu na kształt nosa karoserii. Pozostałe samochody zespołów zachowały mniej lub bardziej konserwatywne kształty i rozwiązania, jednocześnie podążając za tegorocznym trendem mocnego wycięcia tylnej części bolidu.

Na uwagę zasługuje jeszcz samochód STR, który zastosował tzw. „podwójną podłogę”. Rozwiązanie to polega na niezwykle silnym wycięciu bocznych sekcji bolidu, do tego stopnia, że pod wlotem powietrza do chłodnicy powstaje tak jakby drugi dyfuzor.

Zespoły: Mclaren, ForceIndia, HRT oraz Virgin, przyjechały na testy z zeszłorocznymi konstrukcjami. Najlepsze czasy w poszczególnych dniach uzyskali:
dzień 1: Vettel, dzień 2: Alonso, dzień 3. Kubica.
Do czasów nie należy jednak przykładać zbyt wielkiej wagi. Różne programy testowe sprawiają, że porównania między zespołami nie są zbyt miarodajne. Zaznaczyć trzeba, że zespół Lotus (ten malezyjski) borykał się z zawodnością rozwiązań. Malezyjski bolid psuł się z dokładnością szwajcarskiego zegarka. Podobne problemy miał również Nico Rosberg; co ciekawe kłopoty z autem ominęły Michaela Schumachera – zespołowego partnera Nico Rosberga.

Wypadek Roberta Kubicy
Pomiędzy testami w Walencji i Jerez wydarzył się niezwykle dramatyczny, zwłaszcza dla polskich kibiców, wypadek z udziałem Roberta Kubicy.

Polak, biorąc udział w rejonowym rajdzie we Włoszech, uległ wypadkowi na jedym z odcinków specjalnych. Podczas wchodzenia w zakręt, w jego Skodzie Fabii zarzuciło tylną oś, kierowca skontrował, lecz było już nieco za późno – samochód oparł się o barierę zabezpieczającą trasę, która była w tym miejscu przerwana. Bariera wbiła się w Fabię, bardzo groźnie raniąc Roberta Kubicę. Z informacji, które dziś już znamy, kierowca otarł się o śmierć – był bliski wykrwawienia się. Uraz uda – spowodowany przez pęknięty fotel – mocno uszkodzona prawa ręka, liczne złamania nóg były przyczyną krytycznego stanu Kubicy, kiedy dowieziono go na stół operacyjny. Teraz wiemy już, że włoskim specjalistom udało się doprowadzić kierowcę do dobrego stanu, lecz teraz czeka go rekonwalescencja. Nie wiadomo jednak, kiedy Polak wróci do F1, mamy nadzieję, że jak najszybciej i trzymamy za to mocno kciuki!

Testy w Jerez i Catalunya pod Barceloną
Do testów Jerez przystąpiono z jednym pytaniem – kto zastąpi Roberta Kubicę w jego bolidzie Lotus Renault? Posłużenie się jednym z kierowców rezerwowych można było w zasadzie od razu włożyć między bajki, bo ci kierowcy wykazują się jedynie dobrymi koneksjami finansowymi i jednak niewielkim talentem. Na liście znaleźli się Nick Heidfeld i Vitantonio Luzzi. Ostatecznie wybór padł na Nick’a Heidfelda – bezsprzecznie najlepszego kierowcę dostępnego w danej chwili.

Nick Heidfeld zastąpił chwilowo Roberta Kubicę.
fot. Lotus Renault GP

W czasie testów w Jerez wszystkie zespoły na swoich bolidach umieściły napis „szybkiego powrotu do zdrowia Robert”. Wypadek Roberta i akcja poszukiwania jego zastępcy przyćmiła nawet prezentację niezwykle innowacyjnego bolidu McLarena. Testy przebiegły bez większych zakłóceń i w poszczególnych dniach następujący kierowcy mogli pochwalić się najlepszymi czasami:
1 dnia: Felipe Massa, 2 dnia: Michael Schumacher, 3 dnia: Nick Heidfeld, 4 dnia: Rubens Barrichello.

Kolejne testy odbyły się już tydzień później pod Barceloną. W czasie pierwszych dwóch dni najlepszy czas osiągnął Sebastian Vettel, trzeciego dnia zrobił to Nico Rosberg, a czwartego Felipe Massa.

Największym znakiem zapytania wówczas było jednak GP Bahrajnu i poprzedzające to wydarzenie testy. Ostatecznie, ze względu na zamieszki w królestwie Bahrajnu, zarówno wyścig jak i testy zostały odwołane. W zamian zespoły zjawią się 8 marca na torze pod Barceloną, na ostatnią 5-dniową sesję testową.

Jakie przewidywania?
Wiele znaków i gwiazd na niebie nakazuje sądzić, że w stawce w tym sezonie nie nastąpią większe przetasowania. Z dużą dozą prawdopodobieństwa można powiedzieć, że czołowa piątka będzie wyglądała tak jak w poprzednim sezonie, jednak różnice pomiędzy poszczególnymi kierowcami będą mniejsze. Według szefostwa zespołu Mercedes, aktualnie najlepszym autem dysponuje RBR, a bolid niemieckiej stajni traci do Austriaków około sekundy na okrążeniu.

Jasnym jest, że do pierwszego Grand Prix zespoły opracują pakiety poprawek (największy ponoć szykuje Mercedes – łącznie z nowym podwoziem, na co wskazują wieści o nowych testach zderzeniowych Mercedes GP) – to może zmienić pozycje w stawce. Niezależnie jednak od wszystkiego zapowiada się kolejny niesamowity sezon.

Do zobaczenia na torze Albert Park już za dwa tygodnie.

Zostaw komentarz:

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Wszyskie pola są wymagane do wypełnienia.

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze