Zawodowi kierowcy i ich rodziny są dyskryminowani. Mogą mieć koronawirusa, ale nikt nie chce tego sprawdzić

Brak 14-dniowej kwarantanny dla zawodowych kierowców wykonujących międzynarodowy transport i przewóz osób to jedyne wyjście, aby zapewnić stały przepływ dóbr przez granicę. Takie ulgowe traktowanie ma jednak swoje poważne konsekwencje.

Epidemia to bardzo trudny okres dla nas wszystkich, ale każdy rozumie, że wprowadzane ograniczenia mają na celu powstrzymać rozprzestrzenianie się koronawirusa. Wśród owych obostrzeń jest zamknięcie granic i obowiązkowa 14-dniowa kwarantanna dla każdego obywatela wracającego do kraju. Jedynym wyjątkiem są kierowcy zawodowi, na przykład przewożący towary, co jest jedynym wyjściem, jeśli chcemy mieć pełne półki w sklepach. Ale rodzi to też poważny problem.

Przeczytaj też: Koronawirus a transport. Czy tarcza antykryzysowa pomoże tej branży?

Załóżmy, że jakiś kierowca zaraził się koronawirusem podczas pobytu za granicą i wrócił do Polski do swojej rodziny. Mógł tę swoją rodzinę zarazić. Dopóki u którejś z tych osób nie wystąpią objawy, nie mamy pewności, czy nie jest ona nosicielem. Polskie służby nie przewidują bowiem żadnych kontrolnych badań dla zawodowych kierowców i ich rodzin, więc muszą oni żyć w strachu i niepewności.

Przeczytaj też: Kierowcy zawodowi a kwarantanna przez koronawirus – kto odpowiada za ten chaos?

Jest jeszcze jeden problem z tym związany. Jak podaje portal Money.pl, rodziny kierowców zawodowych spotykają się ze stygmatyzacją. Ich żony są proszone na przykład o nieprzychodzenie do miejscowych sklepów, ponieważ wszyscy boją się zarażenia. Inna kobieta otrzymała polecenie nieprzychodzenia do pracy do czasu zakończenia epidemii. Traktowani są jak osoby, które uciekły z kwarantanny, a przecież zgodnie z prawem jej nie podlegają. Choć powinny.

Przeczytaj też: Koronawirus diametralnie zmienia pracę firm transportowych. Mapa z informacjami o kontrolach sanitarnych

Oburzające jest to, że wiele takich rodzin zostało pozostawionych samymi sobie. To także bardzo nieodpowiedzialne, ponieważ w ten sposób możemy mieć stały dopływ koronawirusa z zagranicy, a zanim u jakiegoś kierowcy wystąpią objawy, może on już w tym czasie zarazić swoją rodzinę. Żona kierowcy z kolei może – po prostu – zarazić na przykład ludzi w sklepie, czy aptece.

Zobacz też: 

Blokowanie tirów na autostradzie – zabawa dla całej rodziny?

Zawracał w korytarzu życia i zajechał drogę wozowi strażackiemu

Zostaw komentarz:

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Wszyskie pola są wymagane do wypełnienia.

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze