W 2019 roku w Norwegii nie zginęło na drodze ani jedno dziecko!

Niezwykłe dokonanie Norwegów to najlepszy przykład na to, że drogi można naprawdę uczynić bezpiecznymi. Zła wiadomość jest taka, takie osiągnięcie wcale nie jest proste, a o wielu naprawdę skutecznych działaniach zwyczajnie się w Polsce zapomina.

To już oficjalne – w Norwegii przez cały rok nie zginęło ani jedno dziecko. Dla mieszkańców tego kraju nie jest to chyba duże zaskoczenie, ponieważ wielokrotnie zbliżali się do tego wyniku. Już w 2010 roku zginęło jedynie pięcioro dzieci, w 2015 troje, a w 2016 dwoje. W 2018 roku śmierć poniosło tylko jedno dziecko. Już same te statystyki pokazują, że osiągnięcie bezpieczeństwa na drogach wymaga wielu lat pracy i jest naprawdę długim procesem. Który przecież musi trwać – żadne dziecko nie zginęło, ale śmierć poniosło 110 innych uczestników ruchu. Nadal jest nad czym pracować.

Jak udało się tak dobrze zadbać o bezpieczeństwo dzieci na drogach, zapragnął wyjaśnić portal parenting.pl, w rozmowie z Christofferem Solstadem Steenem, pracjącym w Norweskiej Komisji ds. Bezpieczeństwa na Drogach. Okazuje się, że długoterminowy plan, mający na celu poprawę bezpieczeństwa na drogach, został przyjęty już w 1970 roku! Obejmował on wzmożone kontrole policji i podniesienie kar za wykroczenia drogowe. Od czasu jego wprowadzenia liczba śmiertelnych ofiar wypadków zaczęła maleć, ale pozostały największe problemy norweskich dróg. Pomimo surowszych kar ilość przypadków przekraczania prędkości, niezapinania pasów bezpieczeństwa oraz jazdy po alkoholu zmalała tylko w niewielkim stopniu.

Władze nie zareagowały jeszcze większym zaostrzeniem przepisów (co w Polsce zawsze jest wymieniane jako uniwersalne remedium), tylko zaczęły szukać problemów gdzie indziej. Zaczęto gromadzić szczegółowe dane na temat ruchu na poszczególnych drogach oraz przyczyn wypadków, jakie miały na nich miejsce. Zaczęły się też pojawiać lokalne organizacje zajmujące się poprawą bezpieczeństwa na drogach. Ukoronowaniem tych prac była przyjęta przez parlament w 2002 roku tak zwana „wizja zero”. Dokument zakłada nieustanne dążenie do tego, aby na norweskich drogach nikt nie zginął, ani nawet nie został poważnie ranny.

To jakie dokładnie zostaną podjęte działania, decyduje samorząd. Nie ma uniwersalnej recepty na bezpieczne drogi. Trzeba po prostu przeanalizować lokalną infrastrukturę i znaleźć w niej słabe punkty. Może przejście dla pieszych znajduje się zbyt blisko zakrętu i utrudnia kierowcom zauważenie pieszego w porę? A może coś zasłania osobę zamierzającą wejść na pasy? Norwegowie krok po kroku udoskonalają swoją infrastrukturę, eliminując potencjalnie niebezpieczne miejsca. Wprowadzają też inne zmiany – na przykład zmieniając godziny zakończenia lekcji w szkole, żeby nie zbiegły się z godziną wzmożonego ruchu w okolicy. Wszystkie takie działania zaczęły przynosić wymierne efekty.

Duży nacisk kładziony jest również na edukację. Nauczyciele przechodzą specjalne szkolenia, aby wpajać swoim podopiecznym zasady bezpieczeństwa w ruchu drogowym. Uczą nie tylko podstawowych przepisów i tego jak zachować się w różnych sytuacjach, ale nawet jak prawidłowo zapiąć dziecko w foteliku. Dzięki temu najmłodsi mogą zadbać nie tylko o własne bezpieczeństwo, ale także rodzeństwa.

Norwegowie nie zapominają też o edukacji samych kierowców. Często przeprowadzane są akcje informacyjne, poruszające różne problemy związane z bezpieczeństwem. Można w ten sposób poznać porady na temat zachowania w niebezpiecznych sytuacjach, jak odpowiednio wyprzedzać czy w jaki sposób utrzymać koncentrację za kierownicą. Przy drogach z kolei pojawiają się tablice informacyjne, sugerujące na przykład zmniejszenie prędkości z uwagi na złe warunki atmosferyczne.

Przykład Norwegii pokazuje więc, że możliwe jest stworzenie prawdziwie bezpiecznych dróg. Wymaga to jednak lat żmudnej pracy. Ale właśnie ta praca, często wykonywana od podstaw, będąca efektem oddolnych inicjatyw i zaangażowania władz lokalnych znających problemy swojego regionu, przynosi najlepsze rezultaty. A nie postulowanie za zaostrzaniem kar – sama podwyżka mandatów czy zwiększenie liczby policyjnych patroli to o wiele za mało. Pokazuje to też opisywany przez nas przykład Jaworzna, w którym przez rok nikt nie zginął na drodze. Osiągnięto to właśnie dzięki mądrym zmianom w infrastrukturze. Pisaliśmy o tym też w naszej krytyce pomysłu wprowadzenia pierwszeństwa dla pieszych jeszcze przed wejściem na pasy. Obecne przepisy są rozsądne, a kary za ich łamanie wcale nie są błahe (za niebezpieczne zachowanie w obrębie przejścia dla pieszych niejeden kierowca stracił prawo jazdy, albo stanął przed sądem). To nad czym należy pracować, to modernizacja infrastruktury oraz edukacja wszystkich uczestników ruchu.

Komentarze:

Anonymous - 5 marca 2021

Droga wygląda jak tasiemka albo pasek 🙂 Natomiast wielki szacunek dla Norwegów, że w dzisiejszym świecie stawiają na takie wartości. Nie traktują wypadków i śmierci jako naturalnego zjawiska w ruchu drogowym.

Odpowiedz
Pokaż więcej komentarzy
Pokaż Mniej komentarzy
Schowaj wszystkie

Zostaw komentarz:

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Wszyskie pola są wymagane do wypełnienia.

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze