Tesla Model S Plaid+ anulowana! Elon Musk znowu zmienił zdanie

Założyciel Tesli znany jest z kontrowersyjnych i zaskakujących decyzji, które lubi podejmować nagle, dezorientując zarówno klientów, jak i inwestorów. Nie inaczej było tym razem, kiedy nagle uznał, że zapowiedziana i wyceniona już odmiana, jednak nie będzie dostępna.

Musk nie jest typem człowieka, który lubi wyznaczać sobie granice i ograniczać rozwój projektów, uznając, że dotychczasowe wyniki są zadowalające i nie ma sensu mierzyć wyżej. Taka osoba byłaby  wręcz przeciwieństwem Muska. Dlaczego więc podjął ostatnio taką, a nie inną decyzję?

Tesli nie kupisz już za bitcoiny, bo to „nieekologiczne”

Tesla Model S od początku była autem, które miało robić ogromne wrażenie. Swoim wyglądem, zastosowanymi rozwiązaniami, a przede wszystkim osiągami i zasięgiem. Szybko zdobyła wierne grono fanów, upajających się niesamowitymi osiągami amerykańskiego elektryka. Aż wreszcie zadebiutowało Porsche Taycan, które swobodnie mogło się mierzyć z Modelem S na prostej, a znacząco przewyższało go pod każdym innym względem, jak na przykład prowadzenie czy jakość wykonania.

Tesla Model 3 zafundowała kierowcy nie lada niespodziankę…”kierownica mi odpadła”!

Dla Muska musiała być to potwarz i zapowiedział stworzenie wersji Plaid – trzysilnikowej, generującej 1020 KM, która przyspiesza do 100 km/h w 2,1 s, może jechać 322 km/h i ma 628 km zasięgu. Miał to być prawdziwy potwór i to nie tylko na prostej. Auto powinno zadebiutować pod koniec bieżącego roku, a jego cena w Polsce to 529 990 zł.

Tesla celowo wprowadza klientów w błąd? Sąd nie ma co do tego wątpliwości

Założyciel Tesli szybko zdecydował się pójść jeszcze o krok dalej i zaproponować Model S w wersji „ostatecznej” – Plaid+. Jej silniki miały rozwijać ponad 1100 KM, przyspieszenie do 100 km/h zejść poniżej 2,1 s, a zasięg wzrosnąć do 837 km. Cena w Polsce to 654 490 zł.

Zaskakująca jest więc informacja, że odmiana Plaid+ jednak nie powstanie. Pomimo tego, że nawet w Polsce już ogłoszono jej cenę. Skąd taka decyzja? Musk twierdzi, że po tym jak poznał możliwości wersji Plaid, uznał, że niczego więcej nie potrzeba. Główna różnica polegała na wyraźnie zwiększonym zasięgu, ale zdaniem Muska nikt nie potrzebuje zasięgu tak dużego.

Podsumujmy to. Inżynierowie stworzyli już wersję Plaid+, ale założyciel firmy, wiecznie dążący do przekraczania kolejnych granic, każe wyrzucić ją do kosza. Ponieważ nikt nie pokonuje dystansów rzędu 800 km. A jeśli pokonuje, to z pewnością lubi zatrzymać się po drodze, zaś szybkie ładowarki Tesli znajdziemy najwyraźniej na każdym parkingu, więc żaden problem. Logiczne, prawda?

Tesla stworzyła nowy rodzaj baterii i zapowiada nowy, najtańszy model w ofercie

Cóż, nie do końca. Ale chyba mamy lepsze wyjaśnienie. Dodatkowe 200 km zasięgu wymagałoby użycia znacznie większej baterii, ale już teraz Model S ma akumulator o pojemności 100 kWh. Większy pewnie i tak by się nie zmieścił, a nawet jeśli, to byłby wyraźnie cięższy, pogarszając osiągi wersji Plaid+, które miały być lepsze, pomimo niewielkiego przyrostu mocy. Tesla mogła więc planować zastosowanie innego, bardziej wydajnego akumulatora. Tak się składa, że w marcu 2020 roku dowiedzieliśmy się, że producent „wkrótce” pokaże „superbaterie”. We wrześniu okazało się, że nowe baterie nie są jednak takie „super”, ale dają o 16 proc. większy zasięg. Chyba okazało się, że technologia nie jest jeszcze, mimo szumnych zapowiedzi, gotowa, a Muska jak zwykle poniosła fantazja. Nie przyzna się do tego publicznie, stąd gadka o tym, że auto oczywiście stworzyli, ale jest za dobre, żeby był sens je sprzedawać. Jasne.

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze