Tego jeszcze nie było – ekspert ruchu drogowego broni szeryfa!

Opisywany przez nas już wcześniej szeryf drogowy zyskał właśnie mocnego sojusznika - samego sekretarza Wojewódzkiej Rady Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego w Krakowie. Człowieka nie tylko uchodzącego za prawdziwy autorytet w zakresie Prawa o ruchu drogowym, ale także mającego swój własny program w telewizji. Chyba już wiecie, o kim mowa.

Jeśli po klatce z nagrania nie kojarzycie, o jakim szeryfie mowa, to poniżej znajdziecie link do naszego poprzedniego materiału, w którym obszernie odnosimy się do jego przypadku. Tutaj przypomnijmy tylko w dużym skrócie, że chodziło o kierowcę, który kurczowo trzymał się lewego pasa drogi ekspresowej, pomimo innych pojazdów siedzących mu na zderzaku oraz wielu sposobności, żeby zjechać na prawy pas. Autor nagrania przyjął zasadę „jadę ile chcę i jak chcę – to moje święte prawo, a wam nic do tego”. Za taką postawę wylała się na niego fala hejtu (podobno nawet groźby karalne), a on sam najpierw nagrał godzinne (!) wideo, w którym tłumaczy dlaczego reszta świata się myli, ale z pewnością nie on, a kiedy to nie pomogło, zwrócił się do autorytetu.

Na szeryfa wylała się fala hejtu, więc nagrał film o tym, że nie jest szeryfem. Sprawdzamy!

Tym autorytetem, jak się pewnie już zdążyliście domyślić, był pan Marek Dworak, prowadzący program „Jedź bezpiecznie”. Wybór był nieprzypadkowy, ponieważ w swoim godzinnym wystąpieniu autor nagrania wymienia program pana Dworaka, jako jeden ze sposobów na poszerzanie swojej wiedzy z zakresu ruchu drogowego. Ponadto pan Dworak sam pokazał w jednym ze swoich programów, że nieobca jest mu mentalność szeryfa i zachowania typowe dla tego typu kierowcy (link do naszego komentarza w tej sprawie poniżej). Nie ma to jak znaleźć sobie bezstronnego arbitra, prawda?

Ekspert nie ma pojęcia o ruchu drogowym? Sprawdzamy kontrowersyjny film

Zobaczmy zatem, co pan Dworak ma do powiedzenia na temat spornej sytuacji. Zaczyna bardzo słusznie, od przypomnienia o obowiązku zachowania bezpiecznej odległości od poprzedzającego samochodu. Wspomina także, że przepisy nie precyzują jaka to jest bezpieczna odległość (to istotne, wrócimy do tego za chwilę), ale przyjmuje się połowę wartości prędkości, wyrażoną w metrach. Ponieważ rzecz miała miejsce na drodze ekspresowej, a autor nagrania podkreśla że jechał 120 km/h, powinno to być 60 metrów. Pan Dworak słusznie zauważa też, że tyczy się to aut zarówno z przodu jak i z tyłu – nie możemy wyprzedzić kogoś i wjechać mu tuż przed maskę. Następnie dodaje:

Ponadto musimy pamiętać o tym, że każdą zmianę pasa ruchu, musimy wyraźnie i zawczasu sygnalizować i płynnie, stopniowo, na stosunkowo długim odcinku drogi, tę zmianę przeprowadzić. Te przepisy obowiązują i zapomnienie o nich, schowanie ich do szuflady, powoduje niebezpieczeństwo. W świadomości niektórych tych przepisów nie ma i stąd bierze się problem.

No i tu pojawia się pierwszy zgrzyt. Jaki przepis mówi o tym, że zmiana pasa ruchu musi być „stopniowa” oraz „przeprowadzana na stosunkowo długim odcinku drogi”? Sygnalizowanie zamiaru, a nie manewru – ok. Wykonywanie go płynnie, a nie gwałtownie i nerwowo – niech będzie, choć na ten temat przepisy milczą. Ale gdzie zapisano, że zmiana pasa musi być „długa i stopniowa”? W jakim to przepisie, o którym zapominamy? Zapominamy też podobno o przepisie regulującym odległości między pojazdami, a przepisu takiego nie ma – ustawodawca oszacowanie bezpieczeństwa pozostawia uczestnikom ruchu, a pan Dworak traktuje w swoim materiale 60 metrów (skądinąd rzeczywiście przyjmowane jako bezpieczna odległość) jako kolejny przepis, o którym zapominamy.

No ale ok – przejdźmy do dalszego prześledzenia analizy pana Dworaka. Widzimy nagranie i pierwszą potencjalną możliwość zjechania przez autora na prawo. „Czy mógł pan Marek zjechać przed Seata?” – pyta drugi pan Marek (Dworak). „Nie mógł” – odpowiada zbolałym głosem. „Nie ma szans na taki bezpieczny odstęp, absolutnie” – rozwiewa wątpliwości. No to sprawdźmy.

Widzimy jednocześnie obraz z przedniej oraz tylnej kamery i na nasze oko między Seatem Ibizą a Oplem Corsą, jest naprawdę spora odległość. No ale sami wiecie jak to jest – „na oko to chłop w szpitalu umarł”, jak mówi popularne powiedzenie. Spróbujmy więc to jakoś bardziej precyzyjnie ocenić. Po prawej są ustawione co 100 metrów słupki, jeden z nich autor mija tuż przed zrównaniem się z Seatem. Patrzymy teraz w lewy róg ekranu na obraz z kamery przedniej – tu trudniej oszacować pozycję Opla. Na szczęście mija on właśnie zjazd na przydrożny parking. Liczymy zatem i okazuje się, że zjazd na ów parking znajduje się nieopodal trzeciego słupka, czyli od pierwszego dzieli go ponad 200 metrów. Nasz pomiar odległości powinniśmy rozpocząć jednak tuż za pierwszym słupkiem i wydaje się też, że Opel nie znajdował się wtedy przy samym wjeździe na parking. Odległość między pojazdami była więc wyraźnie mniejsza. Powiedzmy że 150 metrów, a może nawet nieco mniej.

Odwołując się do zasady przywołanej przez pana Dworaka, autor nagrania powinien mieć do auta przed sobą i za sobą po 60 metrów. Czyli w sumie 120 metrów. Z naszych szacunków wynika więc, że miejsce było. Ponadto zastanawia nas jeszcze jedno – czy jeśli zjeżdżamy na prawy pas przed wolniej poruszający się pojazd, to czy już na wstępie mamy mieć do niego 60 metrów? To minimum, ale minimum uznaniowe. Przy różnicy prędkości wynoszącej 20 km/h, jeśli zmienimy pas 50 metrów przed innym uczestnikiem ruchu, to już 2 sekundy później osiągniemy właściwy dystans i będziemy stale go powiększać. Czy taki manewr też będzie można uznać za bezpieczny, skoro widzimy, że przed nami jest długi pusty fragment drogi i nic nie zmusi nas do nagłego zmniejszenia prędkości? Skoro sami mamy ocenić sytuację, to czy taka nie wydaje się bezpieczna?

Wyprzedzanie z prawej strony lub prawym pasem a przepisy ruchu drogowego

Kolejna luka jaka się pojawia na prawym pasie – przyznajemy, wygląda na zbyt małą. Następna wręcz przeciwnie i stwierdza to nawet pan Dworak. „Ale przecież nie zdążył przyłożyć się do zjazdu, a już w tym miejscu był kierowca Forda Mondeo” – tłumaczy autora nasz ekspert. Na jakiej podstawie uważa, że autor zamierzał zjechać na prawom mając mnóstwo miejsca, ale nie zrobił tego, bo Ford już go wyprzedził prawym pasem? „Wydaje się, że odległość do kolejnych pojazdów jeszcze jest” – kontynuuje pan Dworak – „no ale w momencie jak  pan Marek podejmuje decyzję – tak to tłumaczy, ja to rozumiem – że zmienia pas na prawy, rozpoczyna wyprzedzanie Mercedes”. W którym momencie pan Marek tłumaczy, że zamierzał zmienić pas, ale Mercedes mu przeszkodził? Zobaczmy oryginalne nagranie z dźwiękiem – fragment od 0:40.

„Nie, nie będę. Wyprzedzam, ekhm” – mówi autor na zamieszczonym przez siebie wideo. Mamy pytanie do pana Dworaka – czy pan widział to nagranie? Całe, z dźwiękiem i czy poddał je pan analizie? Czy tylko pobieżnie rzucił okiem? Autor nagrania wyraźnie mówi, że nie zamierzał i nadal nie zamierza zmieniać pasa, a pan w swoim programie broni go, mówiąc coś zupełnie przeciwnego, nie mając ku temu żadnych podstaw. Później jeszcze autor dodaje coś, co brzmi jak „pierniczę ich” i stanowi zgrabne podsumowanie jego zachowania na drodze. On jedzie tak jak mu się podoba i w nosie ma wszystkich innych uczestników ruchu. I kogoś takiego broni sekretarz Wojewódzkiej Rady Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego…

Autor nagrania decyduje się na zjechanie na prawy pas dopiero wtedy, kiedy horyzoncie nie widać żadnych pojazdów. Nie robi tego od razu, lecz ponownie zwleka, moment ten wykorzystuje kierowca BMW, który jako kolejny wyprzedza go prawym pasem. Dopiero wtedy auto z kamerą zjeżdża na właściwą stronę.

Zwróćmy uwagę jeszcze na jedną rzecz. W oryginalnym nagraniu moment opuszczenia lewego pasa następuje w 1:45. Przez tak długi czas przy prędkości 120 km/h, przejedziemy 3,5 km. Pamiętajmy też, że od początku wideo autor porusza się lewym pasem i ma inne auta na zderzaku. Jak długo tak już jechał? Czy pan Dworak naprawdę tego nie widzi? Czy naprawdę na prawym pasie znajdował się tak nieprzenikniony sznur samochodów, że uzasadniona była jazda przez kilka kilometrów lewym pasem?

Zachowanie autora nagrania nie tylko komentującym oraz nam wydało się niewłaściwe. Przypadek ten został opisany także na portalu natemat.pl, w artykule zatytułowanym „To zgroza, co wyprawiają „patokierowcy”. Policjant zobaczył nagranie i wyliczył drogowe grzechy”. W materiale tym znajdziemy wypowiedzi policjanta ze stołecznej drogówki, który na temat opisywanego zdarzenia mówi tak:

Kierujący lewym pasem cały czas popełnia wykroczenie, bo miał możliwość zjechania na prawy pas. (…) Ewidentnie nie było tam wyprzedzania szeregu pojazdów. Widać luki na prawym pasie, kiedy miał obowiązek zjechać. Jeśli widział pojazd poruszający się szybciej, nie miał prawa go blokować. Nawet jeśli jechał z przepisową prędkością, to nie uprawnia go do regulowania ruchu. To policja jest od wyłapywania tych, którzy jadą za szybko.

Tak sytuację ocenia policjant drogówki. Czy trzeba dodawać coś więcej?

Problem obu panów Marków jest podobny. Obaj wychodzą ze słusznego założenia, że wykonując manewr wyprzedzania na drodze dwupasmowej, mają pełne prawo go dokończyć i mogą to zrobić w swoim własnym tempie. Nie wolno im oczywiście robić tego przesadnie powolnie, ale gdy dogoni ich szybciej jadący kierowca, to w żaden sposób nie są zobligowani do przyspieszania. Tamtemu kierującemu się spieszy? Trudno, musi poczekać. Problem zaczyna się wtedy, kiedy zaczynamy uważać, że w sumie to nic nie musimy, możemy jechać jak chcemy, a jeśli innym się to nie podoba, to mają problem. Autorowi nagrania nie chciało się zmienić pasa, choćby ze zwykłej ludzkiej uprzejmości, ponieważ on jedzie. ON – inni niech czekają aż JEMU się to znudzi i zapragnie zjechać na prawo. Jego lekceważący, pogardliwy wręcz stosunek do innych kierujących, widać zarówno w jego czynach jak i słowach.

Co do pana Dworaka to daje on kilka cennych rad – na przykład znacznie wcześniejsze włączanie kierunkowskazu. Kiedy wyprzedzacie jakiś pojazd, a ktoś wam siedzi na zderzaku, albo dogania was, włączcie migacz jeszcze zanim skończycie wyprzedzać. Dacie drugiemu kierowcy jasny sygnał, że go widzicie, wiecie, że chce jechać szybciej i zaraz mu to umożliwicie. W ten sposób unikniecie agresywnych zachowań, jak poganianie poprzez dojeżdżanie do samego zderzaka lub wciskanie się na prawy pas, zanim wy zdążycie na niego zjechać. Poza tym dawanie innym kierującym znać, że rozumiemy ich zamiary i zaraz im je umożliwimy, jest po prostu uprzejme.

Do większości ocen pana Dworaka musimy niestety odnieść się krytycznie. Po jego poprzednim materiale, kiedy sam blokował lewy pas, jakoś nas to nie zdziwiło. Sytuacja na drodze, szczególnie przy tych prędkościach, jest dynamiczna i takie też powinny być nasze reakcje. „Stopniowa zmiana pasa na długim odcinku drogi” nie brzmi jak zdecydowany i sprawnie wykonany manewr przy dużej prędkości. Efekt jest taki, że zanim pan Dworak dokonał szczegółowej analizy sytuacji i rozważył czy aby na pewno moment jest dogodny, aby zmienić pas, inny kierowca zdążył wziąć go za szeryfa, zirygować się na niego i wyprzedzić prawym pasem. Nic dziwnego, że w zachowaniu bohatera nagrania nie widział nic złego.

My pozostajemy więc przy naszej wcześniejszej ocenie sytuacji. Takiej samej, jak większości komentującej i takiej samej, jak opinia policji.

Komentarze:

Anonymous - 5 marca 2021

Kultura osobista powinna cechować tych co chcą jechać niezgodnie z przepisami. Dla mnie ta wypowiedź to hejt na prawidłowo jadącego kierowcę.

Odpowiedz

Anonymous - 5 marca 2021

Autor nagrania jechał prawidłowo. Zawsze znajdzie się grupa, która chce jeżdzić dużo szybciej niż maksymalna dopuszczalna i ma niesłuszne pretensje do jadących poprawnie. Daleko nam jako społeczeństwo do stylu i bezpieczeństwa jazdy jak robią to Szwedzi czy Hiszpanie.

Odpowiedz

Anonymous - 5 marca 2021

Pan Dworak to przemądrzał typek z trudem się słucha jego wywodów, kiedyś jeszcze to oglądałem, bo faktycznie można było wynieść jakieś merytoryczne wartości z tych materiałów, sam nawet nie byłem świadomy iż czasami łamałem przepisy, bo ich po prostu nie znałem, dzięki niemu już wiem.

Natomiast w przepisach ruchu drogowego też nie ma iż np. przepuszczamy kogoś z drogi podporządkowanej, ale Jadnak to robimy, bo taka jest kultura osobista i niepisane zasady , które często kolidują nawet z prawem, więc ciekawe co według dworaka jest ważniejsze, przepisy czy kultura drogowa?

I to właśnie kultura osobista w życiu wymaga przepuszczenia osób, które chcą iść, jechać, przejść, ominąć, to że według przepisów można tarasować chodnik, przejście, można stać w drzwiach jeździć lewym pasem udając że się wyprzedza, nie oznacza, że to mądre , ani rozsądne, ani bezpieczne.
Zresztą co ciekawe na wyprzedzające się 5 min tirów jest hejt, a na zawalidrogę na lewym pasie jadacy ciągle przez 10 min w osobówce już nie.

Jak widać, ani kierowca, ani Pan Dworak nie znają takiego pojęcia jak kultura osobista i kurczowo trzymają się prawa, które bardzo często jest ułomne i nie da się go stosować w każdych warunkach i tylko skończony dureń się go kurczowo trzyma.

Odpowiedz
Pokaż więcej komentarzy
Pokaż Mniej komentarzy
Schowaj wszystkie

Zostaw komentarz:

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Wszyskie pola są wymagane do wypełnienia.

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze