Starcie taksówkarza i agresywnego pasażera. W ruch poszły kamienie i gaz pieprzowy

Praca w roli taksówkarza bywa czasami nieprzyjemna, a może być nawet niebezpieczna. Nigdy nie wiem, na kogo trafimy. Mamy jednak nieodparte wrażenie, że ten kierowca… sam stara się, żeby nie ułatwić sobie życia.

Przewożenie pijanego pasażera, to dla taksówkarza (czy też w tym przypadku kierowcy wykonującego przewóz osób) nic nowego. Może nowego o 9 rano, ale w sumie pora dnia nie ma tu znaczenia. Autor nagrania ruszył z trójką klientów i cała podróż odbyła się bez żadnych problemów. Te zaczęły się, kiedy taksówkarz (nazwijmy go tak dla uproszczenia), zapytał o dokładne miejsce gdzie ma się zatrzymać. Pijany pasażer powiedział, że jeszcze nie tutaj, określając go przy tym wulgarnym słowem.

Taksówkarz zaatakował kluczem do kół innego kierowcę

W tym momencie kierowca się zatrzymał i zażądał, żeby wszyscy wysiedli. Ponieważ pasażerowie nie zrobili tego natychmiast, tylko zaczęli go prosić, żeby dowiózł ich na miejsce, zadzwonił na policję. Pasażerowie wysiedli, ale… taksówkarz wcale nie odwołał wezwania patrolu, tylko pojechał za nimi. W ciągu 20 minut czekania na patrol, pijany pasażer pogroził taksówkarzowi kamieniem, ten w odpowiedzi psiknął gazem pieprzowym. Pasażerka podeszła do kierowcy i chciała załagodzić sytuację, a w tym czasie pijany mężczyzna rzucił w bok auta kamieniem. Taksówkarz rzucił się na niego… i przegrałby z pijanym. Więc psiknął raz jeszcze, przy okazji także na kobietę, która próbowała ich rozdzielić. Brawo. Później pijany wrócił z deskę i po chwili bezsensownej rozmowy uderzył w błotnik auta i uciekł. Przybyła wreszcie na miejsce policja porozmawiała z uczestnikami zdarzenia i zabrała ze sobą pijanego mężczyznę (podobno na 48 godzin).

Agresywny taksówkarz atakuje pieszego, a patrol policji udaje, że nic nie widzi

Oglądając całe to zajście, zastanawialiśmy się, po co to było temu kierowcy. Czy jego duma aż tak bardzo ucierpiała, że pijany pasażer zwrócił się do niego jednym niecenzuralnym słowem? Chciał go wysadzić i pogroził policją? OK, ale po co za nimi pojechał? Bo nie zapłacili mu 7 zł za niedokończony kurs? Teraz musi wymienić reflektor i błotnik co ASO wyceniło na 2500 zł netto. Jeśli naprawi to z autocasco, straci zniżki. Liczy oczywiście na zwrot od mężczyzny, który mu je uszkodził, ale najpierw musi odbyć się rozprawa (zapewne nie jedna i na rozprawy będzie musiał jeździć), a potem liczyć, że sprawca mu odda pieniądze, a nie będą konieczne dalsze działania, żeby je odzyskać.

Taksówkarz prawie doprowadził do karambolu!

Ponownie zapytamy: „po co mu to było”? Oczywiście trzeba mieć swój honor i samego siebie szanować. Tylko wyobraźcie sobie taką sytuację. Idziecie ulicą, zaczepia was pijany facet i określa niecenzuralnym słowem. Co robicie? Ignorujecie go? Spławiacie i idziecie dalej? Czy zaczynacie się z nim kłócić, straszycie policją, a potem idziecie za nim do domu i z dumą pokazujecie przybyłym policjantom siniaka, którego zdążył wam do tego czasu nabić? Taksówkarz mógł zakląć w myślach, wysadzić pasażerów jakieś kilkaset metrów dalej (byli prawie na miejscu), zainkasować 7 zł i ruszyć dalej na zarobek. Teraz ma auto w serwisie (więc nie jeździ i nie zarabia) i w perspektywie kilka kolejnych zmarnowanych dni na rozprawy oraz egzekwowanie odszkodowania. Mamy nadzieję, że było warto.

Zostaw komentarz:

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Wszyskie pola są wymagane do wypełnienia.

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze