Każdy z nas ma możliwość, a nawet obowiązek, powstrzymania pijanego kierowcy. Nie znaczy to bynajmniej, że mamy bawić się w policjantów i złodziei, robiąc sobie pościgi po okolicy. Z poniższego nagrania wynika, że ktoś mimo wszystko uznał to za dobry pomysł, a tym kimś był warszawski policjant, który w czasie wolnym przebywał w Piotrowicach (powiat lubelski). Tam zauważył wraz z kolegą kierowcę Toyoty Avensis, którego sposób jazdy wskazywał, że może się znajdować po wpływem alkoholu.
Jazda za pijanym kierowcą to kupa śmiechu
Z policyjnego komunikatu wynika, że powiadomili oni dyżurnego o zaistniałej sytuacji, cały czas podążając za podejrzanym. Podjęli też próbę odebrania mu kluczyków, kiedy się zatrzymał, ale zdołał im uciec. Pościg zakończył się po zderzeniu Toyoty z Volkswagenem. Kierujący Avensisem 41-latek miał 1,5 promila alkoholu w wydychanym powietrzu.
Pewne wątpliwości co do przebiegu tego zdarzenia budzi jednak nagranie z kamery w samochodzie policjanta. Od samego początku można odnieść wrażenie, że pijany kierowca próbuje uciekać. Czasami zwalnia, kiedy nie udaje mu się utrzymać na asfalcie, ale ogólnie wygląda to jak pościg. Jeden z komentujących, który nie wie że za kierownicą siedział policjant, zastanawia się czy ściganie pijanego jest rozsądne. Mamy podobne wątpliwości. Czym innym jest podążanie za podejrzanym i informowanie na bieżąco policji gdzie się on znajduje, a czym innym danie mu do zrozumienia o co go podejrzewamy. Wtedy może próbować uciec, stwarzając jeszcze większe zagrożenie dla siebie i innych. A my co? Też wtedy mamy pędzić za nim, łamiąc przepisy, żeby tylko nam nie uciekł? Fakt, że za kierownicą siedział policjant, niczego nie zmienia. Nie prowadził radiowozu na sygnale, tylko prywatny samochód.
Kierowca z 3 promilami uciekał lepiej, niż niejeden na trzeźwo!
Nie wiemy oczywiście jak sytuacja się zaczęła (udostępnienie dłuższego nagrania z pewnością by pomogło w rozwianiu wątpliwości) i może kierowca Toyoty jechał tak szybko i niebezpiecznie zupełnie bez powodu. Ale dlaczego na przykład zatrzymał się nagle w lesie (0:46)? Zupełnie jakby chciał przepuścić jadące za nim auto i zobaczyć co się stanie. Dokładnie tak jak w innej sytuacji, w której osoby postronne najpierw powiedziały pijanemu kierowcy o co go podejrzewają, a dopiero potem próbowały zatrzymać. Reakcja była identyczna – próba ucieczki i zatrzymanie się by sprawdzić, czy drugie auto też się zatrzyma. W obu przypadkach „cywilne” pościgi zakończyły się na kolizjach.
Dlatego widząc pijanego kierowcę jeździe za nim i informujcie policję gdzie się aktualnie znajduje i w którą stronę podąża. Natomiast próby odebrania kluczyków podejmujcie tylko w sytuacjach stuprocentowo pewnych, na przykład kiedy podejrzany zatrzyma się na światłach i będzie zablokowany przez inne pojazdy. Jeśli go tylko nastraszycie i zacznie on panicznie uciekać, sprawa może mieć tragiczny finał.