Kamila Nawotnik

Test Ford Bronco Badlands – powrót legendy na bezdroża 

Ford Bronco to samochód, który w USA urósł do rangi legendy. Model zadebiutował w 1966 roku jako auto terenowe, które miało łączyć zdolności offroadowe z codzienną funkcjonalnością. Dziś dołącza do tego technologia i jeszcze większa wszechstronność. Zapraszamy na test odmiany Badlands. 

Spis treści

Pierwsze wcielenia były proste i surowe – auto oferowane początkowo było w zaledwie dwóch wariantach nadwozia, czyli otwartym lub zamkniętym, ale zawsze jako dwudrzwiowe i dwumiejscowe. Z biegiem lat, Bronco coraz bardziej wpisywał się w rosnący wówczas segment SUV-ów, tracąc swój pierwotny, terenowy charakter. Ostatecznie w 1996 roku produkcję zakończono, a w ofercie Forda pojawił się Explorer – już pełnoprawny, rodzinny SUV. 

Fot. Kamila Nawotnik

Obecnie, po blisko sześćdziesięciu latach od debiutu pierwszej generacji, Bronco powróciło w swojej szóstej odsłonie. I to w wielkim stylu – jako pełnoprawny samochód terenowy, bez zbędnych kompromisów. 

Ford Bronco Badlands – Design z genami klasyka

Nowy Bronco jest dostępny po raz pierwszy w nadwoziu czterodrzwiowym, ale zachował charakterystyczną, kanciastą sylwetkę inspirowaną oryginałem z lat 60. W oczy rzucają się okrągłe reflektory LED nawiązujące do klasycznych lamp, pionowe tylne światła, masywne zderzaki, plastikowe osłony i solidne progi. Na klapie bagażnika wciąż znajdziemy zapasowe koło – klasyczny element aut offroadowych. 

Fot. Kamila Nawotnik
Fot. Kamila Nawotnik

Testowana wersja Badlands to najbardziej „bojowe” wcielenie Bronco. Wyróżnia się 17-calowymi felgami z grubym ogumieniem (średnica całego koła to aż 33 cale), stalową płytą chroniącą podwozie i niepolakierowanymi elementami nadwozia, które lepiej znoszą kontakt z błotem czy kamieniami. Smaczkiem tutaj jest modułowy dach i drzwi, które można całkowicie zdemontować. 

Wymiary? 4800 mm długości, ponad 2,19 m szerokości z lusterkami i prawie 2 m wysokości. Krótko mówiąc – to nie jest samochód, z którym łatwo wciśniecie się na miejsce parkingowe w centrum miasta. To raczej pełnoprawny „terenowy bydlak”, który już samą sylwetką nęci kierowcę: „chodź, sprawdzimy, gdzie asfalt się kończy”. 

Fot. Kamila Nawotnik
Fot. Kamila Nawotnik

Ford Bronco Badlands – praktyczny i chętny na przygody 

We wnętrzu Ford postawił na funkcjonalność i wytrzymałość. Fotele są wygodne, choć ustawione dość pionowo – jazda z tyłu to bardziej „sztywna ławka bojowa” niż rozkładany fotel kinowy. Ale miejsca jest sporo, więc dzieci, znajomi lub pies też sobie poradzą. 

Fot. Kamila Nawotnik

Bagażnik w wersji Badlands ma pojemność 873 litrów, a gumowo-plastikowa podłoga sprawdzi się w kontakcie z błotem i piaskiem. Na pokładzie znajdziemy mnóstwo uchwytów i schowków, siatki w oparciach foteli i gniazdka do ładowania. Bronco ewidentnie projektowano z myślą, że ktoś kiedyś wjedzie nim w błoto po kolana i nie będzie tracił czasu na zastanawianie się, jak to wszystko później umyć. 

Fot. Kamila Nawotnik

Przyciski, gumowe osłony, uchwyty do trzymania się podczas przechyłów – wszystko woła: tu się nie boimy kurzu i piachu”. A przełączniki na podsufitce, wyglądające jak z kokpitu samolotu, kuszą tak bardzo, że człowiek ma ochotę nimi klikać bez końca. 

Ford Bronco Badlands – gotowy na każde wyzwanie

Pod maską testowanego Bronco Badlands pracuje 2,7-litrowy silnik V6 EcoBoost biturbo o mocy 335 KM i momencie obrotowym 563 Nm. Napęd trafia na wszystkie koła dzięki zaawansowanemu układowi 4×4 z reduktorem, blokadami mostów i systemem GOAT (Go Over Any Terrain), który oferuje zarówno tryby codzienne (Normal, Eco, Slippery), jak i typowo offroadowe – od błota po skały i piach, aż do trybu Baja. 

Fot. Kamila Nawotnik
Fot. Kamila Nawotnik

To zestaw, który sprawia, że Bronco naprawdę można przycisnąć w terenie – i zamiast walczyć, auto po prostu z uśmiechem jedzie dalej. To znaczy – tak sobie wyobrażam, że się wtedy uśmiecha… Ja na pewno to robię. 

Ford Bronco Badlands – zabawa na całego

Bronco w terenie czuje się jak ryba w wodzie. Nie tylko sobie radzi, ale wręcz zachęca, by rzucać mu kolejne wyzwania. 

Fot. Kamila Nawotnik

Na testowym torze terenowym z powodzeniem pokonywał podjazdy o nachyleniu 50, a nawet 60 stopni. Dla kierowcy to uczucie jazdy niemal po pionowej ścianie, dla Bronco – lekki trening rozgrzewkowy. Gdy podłoża nie było już widać przez przednią szybę, kamera terenowa podpowiadała dokładnie, gdzie kierować koła. Jest to szalenie pomocne rozwiązanie, podobnie jak monitory przechyłów dostępne na ekranie multimedialnym lub cyfrowym zestawie zegarów. 

Fot. Kamila Nawotnik
Fot. Kamila Nawotnik

W trybie Baja jazda po piachu przypomina trochę jazdę na urwanie karku – trzeba zamiatać kierownicą, koła buksują wyrzucając kłęby kurzu, ale Bronco cały czas jedzie do przodu. I tu pojawia się największe zagrożenie – to wciąga i uzależnia. Można by nim jeździć godzinami, tyrając przez kolejne przeszkody. Osobiście miałbym ochotę spędzić za kierownicą cały tydzień – pod warunkiem, że ktoś inny będzie mi to auto tankował. 

Fot. Kamila Nawotnik

Ford Bronco – cennik

Ford Bronco w polskiej ofercie startuje od 374 300 zł za wersję Outer Banks i 395 300 zł za odmianę Badlands. W drugiej połowie 2025 roku można jednak liczyć na promocje sięgające nawet 70 tys. zł. 

Nowy Ford Bronco to powrót do korzeni – prawdziwa terenówka, w której forma doskonale spotyka się z funkcją. Jest ogromny, efektowny i zaskakująco funkcjonalny, ale przede wszystkim daje niesamowitą frajdę z jazdy. To samochód, który sprawia, że człowiek naprawdę ma ochotę zjechać z asfaltu i… już tam nie wracać. 

Zostaw komentarz:

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Wszyskie pola są wymagane do wypełnienia.

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze