Oszczędny dostawczak dla matki i business woman

Hasło z okresu Polski powojennej „kobiety na traktory" jest już raczej nieaktualne. Wprawdzie czasy się zmieniły, ale płeć piękna coraz częściej zasiada za kierownicą aut użytkowych. Wiele kobiet prowadzących działalność lub ze względu na wymogi firmy porusza się w życiu codziennym samochodem dostawczym. Co powoduje, że takie auto spełni oczekiwania matki, business woman, a ponadto będzie tanie w eksploatacji?

Dzieci zawiezione do szkoły, praca wre. A że zabieram więcej miejsca na drodze niż osobówka? To co, przefrunąć mam? Za to ile zakupów się zmieści!
fot. Milcar

Kobieta za kierownicą dostawczaka nie jest już na polskich drogach niczym zaskakującym. Rano odwozi dzieci do szkoły lub przedszkola, potem albo ze względu na własny biznes, albo na spoób wykonywanej pracy w firmie przemieszcza się tym autem po mieście, następnie pakuje do niego spore zakupy. Wiktuały spożywcze, meble, czy ekskuzywne torby z nowo nabytymi ubraniami – wszystko się tu zmieści. Żadna z użtkowniczek nie narzeka na brak przestrzeni na torebkę, telefon komórkowy, dokumentację biznesową, kosmetyczkę, a nawet ubiór na zmianę. Na wszystko jest miejsce, a rzeczy mogą być w pełni uporządkowane w licznych schowkach.

„Matka ciężarówa”
Kobiety ciężarne i ich partnerzy życiowi mają często daleko posuniętą wrażliwość dotyczącą własnego bezpieczeństwa, wynikającą z dbałości o pociechę jeżdżącą jeszcze u mamy w brzuchu. Duże, zwaliste auto zawsze budzi respekt na drodze: nikt mu nie zajeżdża bezczelnie drogi, nie wymusza pierwszeństwa, a widząc taki „ciężki kaliber” nawet środkowy palec w obraźliwym geście mało kto ma odwagę podnieść. Dostawczakiem jeździ się zatem bezpieczniej poprzez zmniejszone ryzyko wypadku z przyczyn niezależnych od nas, a poza tym, jest się Panią na drodze! Na wszystkich można wreszcie spoglądać z góry i czuć się pewniej. A przecież jazda dzisiejszym autem użytkowym niczym się nie różni od prowadzenia osobówki. Warto jedynie mieć świadomość o większych gabarytach auta i nauczyć się parkowania w najczęściej małych przestrzeniach. To naprawdę nie jest trudne – jak sądzi większość Pań – wystarczy poćwiczyć dokładnie tak, jak w przypadku parkowaniu tyłem autem osobowym.

„Matka Polka” w jeżdżeniu dostawczakiem odnajdzie dodatkowe korzyści: upakuje spacerówkę, pełną, dziecięcą wyprawkę (czasem kobiety rezygnują z zabrania połowy niezbędnych rzeczy właśnie przez brak przestrzeni bagażowej), mnóstwo sprzętów przydanych do zabaw na świeżym powietrzu (rakietki do bagmintona, piłki, narty, deskorolki itd). Z powodzeniem zamontuje nawet trzy foteliki dziecięce (jeśli wiek pociech tego wymaga) na tylnej kanapie, a potem zabierze potomstwo swoje i znajomych i zadowolona pojedzie na weekend na wsi. A jak jej się zamarzy wziąć kilka rowerów na przejażdżkę za miastem? Nic nie stoi na przeszkodzie!

Co jeszcze można zyskać?
Dobra Pani domu zwykle zwraca uwagę na oszczędności, a obecnie konstrukcję samochodu dostawczego wymusza właśnie rachunek ekonomiczny. Bo przecież chodzi o to, aby jak najwięcej ładunku przewieźć jak najmniejszym kosztem.  Pod takie dyktando projektuje się silniki, skrzynie biegów, zawieszenia oraz ogumienie do aut użytkowych. Ale tanie nie może oznaczać kiepskie. Zatem jakie tendencje determinują w tej chwili produkcję samochodów dostawczych? Przede wszystkim oszczędność: czasu i kosztów. Dlatego też silnik auta dostawczego powinien przede wszystkim:
– być trwały i mało awaryjny;
– zapewnić moc i moment obrotowy wystarczający do swobodnego przewozu ładunku;
– zużywać mało paliwa.

Wśród aut dostawczych o masie całkowitej do 3,5 tony, czyli z typowych przedstawicieli „dostawczaków”, większość jest napędzana jednostkami wysokoprężnymi. Wynika to z oczywistych zalet diesli:
– zużywają mniej paliwa;
– są elastyczne, czyli np. skutecznie przyspieszają z 4. czy 5. biegu (z powodu korzystnego przebiegu momentu obrotowego);
– są trwałe, czyli wytrzymują długie przebiegi, np. 200 tys. km. i zmienną charakterystykę jazdy (w przypadku kiedy auto użytkuje więcej niż jeden kierowca, a wiadomo, że każdy jeździ inaczej).

Trochę techniki i wcale się nie pogubimy!
W dzisiejszych czasach rzadko się zdarza, aby silniki wysokoprężne były jedynie „zwykłymi”, prostymi dieslami. Na wielu z nich można znaleźć enigmatyczne czasem oznaczenia: Tdi, Cdi, Hdi, Jtd itp. Oznaczają one zwykle, że montowane jednostki mają w swojej konstrukcji najnowocześniejsze rozwiązania techniczne. Znamienne jest zwłaszcza powszechne zastosowanie turbosprężarek. W efekcie taki silnik:
– mniej pali, a co za tym idzie mniej emituje i to bardziej „czystych” spalin do atmosfery (idealny dla kobiet wrażliwych na ekologię);
– nie potrzebuje większej pojemności, żeby dostarczyć właściwej mocy i momentu potrzebnego do dynamicznej jazdy załadowanym autem (korzyść: mniejsze ubezpieczenie liczone od litrażu jednostki);
– mniej zajmuje miejsca pod maską (mniejsza pojemność = mniejsze wymiary silnika);
– ciszej pracuje (doceni to kobieta podczas długich, służbowych podróży, lub matka przewożąca śpiące dzieci).

Zachęcamy do zapoznania się z zagadnieniami technicznymi związanymi ze sposobami taniego i pewnego dotacia do celu autem dostawczym. Poczytaj w sekcji Auto – Technika, albo kliknij tu.

Zostaw komentarz:

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Wszyskie pola są wymagane do wypełnienia.

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze