Ewa Kania

Pierwsza w Polsce batalia o ładowarkę w bloku. Polskie prawo jest do niczego?

Zmienione kilka lat temu prawo miało ułatwić życie kierowcom, którzy planują zakup samochodu, który można ładować z gniazdka. Teoria niestety rozminęła się z praktyką i sąd będzie musiał rozstrzygnąć, czy obowiązujące prawo jest w ogóle cokolwiek warte.

Spis treści

Czy można zamontować ładowarkę samochodową w bloku?

Największym problemem właścicieli samochodów elektrycznych w Polsce, pozostaje skromna sieć stacji ładowania. Teoretycznie takie ogólnodostępne punkty powinny być wykorzystywane tylko w wyjątkowych sytuacjach, a większość osób posiadających takie samochody, ładuje je z własnych gniazdek. Dla mieszkańców domów jednorodzinnych to nie problem, ale co z mieszkańcami bloków?

Problem ten miała rozwiązać ustawa o elektromobilności, która weszła w życie w 2018 roku, a w 2021 roku została znowelizowana. Zgodnie z nią deweloperzy mają zapewnić gniazdka przy miejscach parkingowych w garażach i umożliwić właścicielom montaż wallboxów czyli ładowarek naściennych, potrzebujących odpowiednio mocnego przyłącza.

Jak to prawo działa w praktyce, opisał portal wyborcza.biz, przedstawiając historię pewnego właściciela Tesli, który kupił mieszkanie i miejsce postojowe na osiedlu Biały Dom w Warszawie. Od października zeszłego roku, prowadzi on batalię z zarządem wspólnoty mieszkaniowej o możliwość montażu ładowarki. Według wspólnoty, żadne prawo nie nakłada na nią obowiązku wyrażenia zgody na taką instalację.

Holowanie samochodu elektrycznego – można czy lepiej unikać?

Co mówią przepisy o montażu ładowarki samochodowej w bloku?

Rządzący wprowadzając ustawę o elektromobilności zapewniali, że rozwiąże ona problemy właścicieli aut elektrycznych. Jej zapisy wyglądają następująco:

W budynkach mieszkalnych wielorodzinnych, w których liczba samodzielnych lokali mieszkalnych jest większa niż trzy, punkt ładowania instaluje się i eksploatuje po uzyskaniu zgody zarządu wspólnoty lub spółdzielni lub osoby sprawującej zarząd nad daną nieruchomością, wydawanej na wniosek osoby posiadającej tytuł prawny do lokalu w tym budynku i stanowisko postojowe do wyłącznego użytku.

Wygląda to na ogólnikowy zapis, ale później doprecyzowane są sytuacje, w których zarząd może odrzucić wniosek o montaż ładowarki (ma na to 30 dni od złożenia wniosku):

  • z ekspertyzy wynika, że instalacja punktu ładowania zgodnie z wnioskiem, o którym mowa w ust. 1, nie jest możliwa
  • wnioskodawca nie posiada tytułu prawnego do lokalu w obrębie tego budynku i stanowiska postojowego do wyłącznego użytku
  • wnioskodawca nie przedłożył zgody właściciela lokalu na instalację punktu ładowania
  • wnioskodawca nie zobowiązał się do pokrycia wszelkich kosztów związanych z instalacją oraz przyłączeniem do sieci elektroenergetycznej punktu ładowania objętego wnioskiem

Wynika z tego, że zarządca jest bardzo ograniczony i nie może arbitralnie uznać, że nie zgadza się na montaż ładowarki, jeśli tylko właściciel miejsca postojowego złożył odpowiedni wniosek. Mimo to przedstawiciele wspólnoty odmawiają wydania pozytywnej decyzji, ponieważ uważają, że ustanowione prawo jest wadliwe. Nie wiedzieliśmy, że zarządy wspólnot mieszkaniowych mogą oceniać ważność obowiązujących przepisów i odrzucać je wedle uznania, ale może o czymś nie wiemy.

Przedstawiciele wspólnoty zwracają też uwagę, że ładujący się elektryk zwiększa ryzyko powstania pożaru, a to wymaga dodatkowych zabezpieczeń przeciwpożarowych, wykonania kosztującej 10 tys. zł symulacji zadymiania. Według nich ustawa nakazująca wyrażanie zgody na montaż ładowarek jest niezgodna z ustawowym obowiązkiem przeciwdziałania pożarom. Chociaż nigdzie nie jest napisane, że ustawodawca uważa ładowarki za czynnik zwiększający ryzyko pożaru. Zarządca zapomina też, że auta elektryczne mogą się zapalić nie tylko podczas ładowania, ale to mu albo nie przeszkadza, albo zabrakło odpowiedniej wiedzy.

Sprawę montażu ładowarki rozstrzygnie sąd

Właściciel Tesli ma już dość przepychania się z zarządem wspólnoty i kieruje sprawę na drogę sądową. Nie wróży to szybkiego zakończenia sprawy, ale z pewnością warto będzie śledzić, jak sąd rozpatrzy ten problem.

Jeśli sprawa zakończy się pomyślnie dla właściciela Tesli, to niewiele to zmieni dla innych posiadaczy elektryków – w Polsce nie działo prawo precedensu. Ale proces ten może stanowić wzór dla kierowców z podobnym problemem, którzy też chcieliby wyegzekwować swoje prawa.

Zostaw komentarz:

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Wszyskie pola są wymagane do wypełnienia.

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze