Miał lekko uszkodzony zderzak, serwis wystawił rachunek na 170 tys. zł!
Kilkukrotnie pisaliśmy już o przypadkach horrendalnych rachunków za proste naprawy samochodów. Różnica polega na tym, że wcześniej chodziło o samochody pokroju Ferrari czy McLarena. Teraz mówimy o pick-upie.
Stłuczka Riviana wydawała się drobnostką
Właściciel Riviana R1T miał przykrą przygodę – inny kierowca wjechał w tył jego samochodu. Na szczęście przy niewielkiej prędkości, więc nikomu nic się nie stało.
Wspomniany model to pickup, więc nawet uszkodzenia nie były duże. Istotne elementy, takie jak światła, w ogóle nie ucierpiały, a do wymiany był właściwie tylko zderzak. Prosta i tania sprawa.
Tak wydawało się tez ubezpieczycielowi sprawcy, który przysłał poszkodowanemu czek na 1600 dolarów (około 6600 zł) na pokrycie szkód. Auto trafiło do wyznaczonego przez producenta serwisu i wtedy dopiero się zaczęło.
Naprawa uszkodzonego zderzaka kosztowała ponad 170 tys. zł
Naprawa Riviana R1T wydawała się czymś prostym, ale serwisowi zajęło to ponad 2,5 miesiąca. Po tym czasie auto wróciło do właściciela, a warsztat wystawił rachunek na 42 tys. dolarów (ok. 174 tys. zł). Skąd tak przerażająca kwota?
Wyprzedzanie z prawej strony w mieście – można czy nie? Odpowiedź nie jest oczywista
Okazało się, że serwis rozebrał pół samochodu, zanim zabrał się za wymianę zderzaka. Takie postępowanie tłumaczone było troską o bezpieczeństwo. Ponieważ Rivian R1T to elektryczny samochód, gdyby uderzenie wywołało jakieś uszkodzenia w instalacji wysokonapięciowej lub w samej baterii, oznaczałoby to ryzyko samozapłonu samochodu. Troska i środki ostrożności były więc zrozumiałe, ale za takie pieniądze?
Czy naprawy elektryków zrujnują właścicieli?
Rivian R1T kosztuje 73 tys. dolarów (ok. 302 tys. zł), a więc wymiana w nim zderzaka (plus oględziny samochodu) kosztowały więcej niż połowa jego wartości. Dla właściciela nie był to problem, bo koszty musiał wziąć na siebie ubezpieczyciel sprawcy.
Ale co gdyby zdarzenie było z winy właściciela Riviana? Wziąłby kredyt na wymianę zderzaka zgodną z zaleceniami producenta? Czy raczej jeździłby uszkodzonym autem, trzymając kciuki, żeby pewnego dnia nie stanął w płomieniach? Trudny wybór, a popularyzacja aut elektrycznych może sprawić, że podobne dylematy będzie miało coraz więcej kierowców.
Zostaw komentarz:
Najnowsze
-
Rowerzysta potrącił samochód na przejściu. Tak, dobrze czytacie
Nie raz opisywaliśmy już wyczyny rowerzystów, którzy zachowywali się jak zupełnie oderwani od rzeczywistości i nie zważający ani na przepisy, ani na zdrowy rozsądek i własne bezpieczeństwo. Oto kolejny z nich. -
Po czym poznać nieoznakowany radiowóz? Tak sprawdzisz, czy jedzie za tobą policja
-
Pamiętasz o nowych zasadach policyjnej kontroli? Kara to nawet 30 tys. zł
-
Największa kontrola kierowców od lat. Podczas GPR wszyscy będą obserwowani
-
Kierowca Bolta za dużo grał w GTA. Chciał wjechać swoim Priusem na BMW?
Komentarze:
Józef - 10 maja 2023
Musi być wojna,bo ludziom z dobrobytu przewraca się w głowach.