Kolejny państwowy przetarg na samochody! Teraz na zakupy idzie CBA

Dopiero co wypłynęła sprawa przygotowanego przez rząd przetargu na 308 nowych samochodów, a teraz okazuje się, że to jeszcze nie koniec zakupów.

Państwowe instytucje potrzebują samochodów i nie ma w tym nic nadzwyczajnego. Opinię publiczną oburzył jednak fakt, że zdecydowano się na zakup aż 308 pojazdów i to w momencie ogromnych przyrostów zakażeń koronawirusem i związanym z tym kryzysem. Co prawda jak informowaliśmy w przeważającej większości są to niezbyt duże i niezbyt mocne pojazdy, których przeznaczenie będzie wyłącznie pragmatyczne i nie ma tu mowy o zbytkach oraz „limuzynach”, jak podawały niektóre redakcje. Sprawę starał się załagodzić także rzecznik prasowy rządu Piotr Müller, który na antenie Radia Zet wyjaśniał, że mówimy o zbiorczych zakupach dla 70 różnych instytucji, a pojazdy mają spełniać cele użytkowe.

Rząd kupuje setki nowych samochodów! Lista wyposażenia poraża

Teraz okazało się, że na liście tych instytucji nie było CBA, które już pod koniec września rozpisało własny przetarg, który został teraz rozstrzygnięty. Dotyczył on 11 samochodów klasy średniej o długości przynajmniej 470 cm, mocy przynajmniej 150 KM i z nadwoziem sedan, kombi lub liftback. Zwyciężyła oferta dilera BMW z Gdańska, który zaproponował cenę 1 243 000 zł. Jak podało RMF FM, pojazdy „wyposażone są w większość udogodnień”.

Informacje te wzbudziły kolejne oburzenie. CBA nie dość, że kupuje teraz samochody, to jeszcze są to BMW z „większością” udogodnień. Postanowiliśmy to sprawdzić. Auta w zwycięskiej ofercie mają 156 KM, co jednoznacznie wskazuje na bazową wersję serii 3 – 318i. Takie auto z napędem na tył i ręczną skrzynią biegów kosztuje 134 tys. zł. Aby spełnić wymogi postawione w przetargu, trzeba dokupić jeszcze czujniki parkowania z przodu i z tyłu za 3160 zł (wymagane są jedynie cofania, ale BMW oferuje tylko komplet), elektryczna regulacja lędźwi w fotelach przednich za 1130 zł (wymagana tylko w fotelu kierowcy i nie musi być elektryczna) oraz 3290 zł za trzystrefową klimatyzację automatyczną (wymagana jest dwustrefowa, a BMW seryjnie oferuje jednostrefową). Po doliczeniu cen tych dodatków, otrzymujemy kwotę 1 557 380 zł za wszystkie auta. Przyznacie, że rabat ponad 300 tys. zł (więc 2 z 11 aut CBA otrzyma za darmo) to niezły interes. Nic dziwnego, że ta oferta wygrała. Pozostałe cztery propozycje (które złożyli diler Hyundaia, Peugeota oraz dwóch dilerów Toyoty) były droższe.

CBA ustawiło przetarg pod konkretne auto? Komuś się zamarzył nowy Defender

Podczas poprzednio opisywanego przetargu, w którym prawie połowa zamawianych aut to kombi z silnikami o mocy 90 KM, niektóre media pisały o zakupie limuzyn i okraszały swoje artykuły zdjęciami Mercedesów klasy S. W wymogach przetargu CBA wymieniono takie elementy wyposażenia jak 6 poduszek powietrznych, elektrycznie sterowane szyby i lusterka, wspomaganie kierownicy, czujniki cofania, klimatyzację dwustrefową oraz fabryczne radio z Bluetooth. Tymczasem jedno z najbardziej wpływowych mediów w Polsce pisze o „większości udogodnień”. Większość udogodnień w serii 3 wymaga dopłaty 100 tys. zł. Jeśli faktycznie auta zakupione przez CBA mają dodatków za tyle pieniędzy, to tym większy szacunek dla ich księgowych, bo kupili auta za pół ceny.

A tak już na poważnie. My również uważamy, że zakup przez instytucje państwowe jakichkolwiek samochodów, kiedy pieniędzy potrzebuje służba zdrowia oraz upadające firmy i całe branże, to wyjątkowo zła decyzja. Ale czy nie można podać takiej informacji w sposób rzetelny i uczciwy?

Zostaw komentarz:

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Wszyskie pola są wymagane do wypełnienia.

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze