CBA ustawiło przetarg pod konkretne auto? Komuś się zamarzył nowy Defender

Przetargi na pojazdy organizowane przez instytucje państwowe rządzą się, podobnie jak pozostałe przetargi, prostymi zasadami. Określamy do jakich zadań potrzebny jest nam nowy samochód, na tej podstawie sporządzamy listę wymogów, które musi spełniać, a następnie wybieramy najkorzystniejszą ofertę. W CBA najwyraźniej kierowano się innymi zasadami.

Idea przetargu jest taka, żeby nie kupować tego, co się akurat komuś podoba, tylko kierować się wyłącznie obiektywnymi przesłankami. Ale co w sytuacji kiedy ktoś bardzo chce na przykład jakiś samochód, ale wymogi prawne zobowiązują go do rozpisania przetargu? To proste – odpowiednio ustala się jego warunki.

Rząd nie kupi 280 samochodów! Wszystko przez koronawirusa?

Tak właśnie jest w przypadku przetargu ogłoszonego przez CBA na „Zakup pojazdu służbowego SUV/terenowy”. Już samo to jest ciekawe – kupno samochodu terenowego do celów operacyjnych jest zrozumiałe. Centralne Biuro Antykorupcyjne przeprowadza czasem akcje w terenie i faktycznie pojazd radzący sobie nie tylko na drogach asfaltowych ma szanse się przydać. Ale tylko jedno takie auto i to o charakterze służbowym?

Dalej jest jeszcze lepiej – samochód biorący udział w przetargu powinien mieć aktywny tempomat, ogrzewanie postojowe, pneumatyczne zawieszenie, elektrycznie sterowany fotel kierowcy, podgrzewane fotele oraz skórzaną tapicerkę (dopuszczalne wstawki z innych materiałów). To mówimy tu o samochodzie terenowym, czy raczej reprezentacyjnym? Dodatki takie jak dwustrefowa klimatyzacja automatyczna, ogrzewana przednia szyba, czujniki parkowania, kamera cofania czy wielofunkcyjna kierownica pomijamy – to elementy czysto praktyczne.

Głębsza analiza warunków zamówienia każe sądzić, że mimo wszystko chodzi o pojazd terenowy, możliwe że operacyjny. Zamawiający oczekuje napędu na cztery koła, blokady tylnego mechanizmu różnicowego, systemu wspomagającego jazdę w terenie, a także snorkela oraz wyciągarki. Ponadto na dachu musi znaleźć się wzmocniony bagażnik, do którego będzie można się dostać po drabince. Określono także minimalne kąty zejścia i natarcia, które muszą wynosić przynajmniej 29 stopni.

Światowy debiut Land Rovera Defender. Znamy polskie ceny!

Czyli chodzi o porządną terenówkę. Może niepotrzebnie bogato wyposażoną (dodatkowe punkty można też dostać za lampy LED oraz zestaw kamer 360 st.), ale taką która poradzi sobie na bezdrożach. Jak myślicie, jakie modele mogą wziąć udział w tym przetargu? Jeep Wrangler? Może Toyota Land Cruiser? Niestety żaden z nich, ponieważ wymagany jest silnik benzynowy o mocy przynajmniej 350 KM! Ten warunek spełnia Mercedes G 500 (422 KM), ale jest potwornie drogi (564 200 zł) i nie ma pneumatycznego zawieszenia. No i teraz zagadka – jaka rasowa terenówka ma wystarczająco mocny silnik i pneumatykę? Hmm…

Tak – zgadliście! Chodzi o nowego Defendera (no dobra, jest on w tytule)! Tak się akurat składa, że Land Rover w nowej odsłonie swojej legendarnej terenówki mocno poszedł w nowoczesne rozwiązania i wyposażenie. Przejawem tego jest na przykład pneumatyczne zawieszenie, które pozwala uzyskać prześwit nawet 291 mm. Aha – prześwit też wpisano w warunki przetargu. W najwyższym ustawieniu musi wynosić przynajmniej… 290 mm. Cóż za przypadek.

Policja dostanie ponad 300 nowych radiowozów

Defender spełnia również kryterium silnika – jego 3-litrowy (wymagane przynajmniej 2,5 l), doładowany benzyniak przekazuje na koła 400 KM. 550 Nm także spełnia wymogi przetargu (przynajmniej 500 Nm). A wiecie że jedną z fabrycznych opcji do tego modelu jest Pakiet Explorer za 17 189 zł, który obejmuje między innymi… zgadliście – bagażnik wyprawowy na dachu (jest też drabinka) oraz snorkel. Wspaniale się składa.

Nikt nie zaprzeczy, że Land Rover Defender to świetny samochód, a jego najnowsza wersja bardzo dobrze sprawdzi się i na asfalcie i na bezdrożach. Wątpliwości budzi jednak czy konieczne jest aż tak bogate wyposażenie i tak mocny silnik. 400-konna wersja przyspiesza do 100 km/h w 6,1 s. To ma być auto pościgowe?

Zdecydowanie najbardziej razi takie określenie warunków przetargu, i to w kilku punktach, żeby jedynie Defender mógł je spełnić. To zresztą w Polsce nic nowego. W marcu przetarg na samochody ogłosił prezes NBP, a jednym z nich miało być auto służbowe dla niego. Tutaj też zostały szczegółowo określone kryteria, jakie modele oferentów muszą spełniać. Na tyle szczegółowo, że dziwnym trafem spełniał je wyłącznie Mercedes GLS koniecznie w wersji 400 d.

Wracając do meritum, CBA to otrzymało już oferty od trzech dilerów Land Rovera. Pierwszy zaproponował kwotę 315 tys. zł, ale za auto z 2-litrowym silnikiem o mocy 240 KM, więc odpada w przedbiegach. Druga propozycja to 344 tys. zł, a więc odrobinę mniej, niż kosztuje bazowy Defender z wymaganym silnikiem. Jeśli ma także konieczne wyposażenie, to jest to ciekawa oferta. Najdroższa propozycja to 430 tys. zł Sporo? Tyle katalogowo kosztuje topowa wersja HSE z Pakietem Explorer. W warunkach przetargu cena ma wagę 60 procent, więc powinna zwyciężyć druga opcja. Ale nie zdziwi nas, jeśli okaże się, że ten egzemplarz nie ma na przykład skórzanej tapicerki albo aktywnego tempomatu i ofertę trzeba będzie odrzucić na rzecz ostatniej.

Komentarze:

Anonymous - 5 marca 2021

Nie od dziś wiadomo, ze najlepsze auto, to służbowe auto 🙂

Odpowiedz
Pokaż więcej komentarzy
Pokaż Mniej komentarzy
Schowaj wszystkie

Zostaw komentarz:

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Wszyskie pola są wymagane do wypełnienia.

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze