Kobiety za „męską” kierownicą

Panie za kierownicą autobusów miejskich, wózków widłowych, ogromnych TIR'ów, za sterami samolotów, czy srogie egzaminatorki na kursy prawa jazdy kat. C i D - to znak czasu, czy nowy rozdział historii? Co na to mężczyźni?

Sylwia Pomykacz, 31 lat, hobby: transport, fotografia. Chce mieć jeszcze 5 ciężarówek, na które sama zarobi. Najważniejsze dla niej jest stworzenie ciepłej, kochającej rodziny. Wtedy chce zrezygnować z jazdy i będzie prowadziła firmę zza biurka. Od 11 lat mieszka w Belgii. Od 9 lat jeździ zawodowo ciężarówką. Od 5 lat prowadzi własną firmę transportową. Kurs prawa jazdy kategorii C + E robiła w Polsce. Zdała za pierwszym podejściem.
fot. z archiwum Sylwi Pomykacz

Już podczas minionej, socjalistycznej epoki wypłynęły hasła propagandowe zachęcające kobiety do prac, które raczej nie kojarzyły się z płcią piękną. Panie budowały domy, jeździły na traktorach, zatrudniały się w przedsiębiorstwach taksówkowych i pilnowały porządku na ulicach w służbach MO. Przynajmniej tak głosiła propaganda. Państwo nie mogło nikogo dyskryminować: kobieta też człowiek.

Te czasy szczęśliwie już minęły, a wiele z nas chce po prostu realizować swoje marzenia. Coraz więcej pojawia się kobiet, które zarabiają na życie jeżdżąc ciężarówką czy autobusem i robią to z prawdziwą pasją. Co więcej, również uczą i egzaminują innych z umiejętności jazdy – także mężczyzn.

Gdzie diabeł nie może…
… tam babę pośle – mówi popularne przysłowie, ale od dawna wiadomo, że kobiety, które łączą na co dzień pracę zawodową z obowiązkami domowymi i wychowaniem dzieci, na prawdę mogą wiele. Podzielność uwagi, która pozwala wstawiać pranie, gotować obiad i pomagać w odrabianiu lekcji, jednocześnie wymyślając kampanię reklamową w firmie, która je zatrudnia, nie mogła ujść uwadze pracodawców. Jeden się odważył i, nie wiadomo czy z braku chętnych mężczyzn, czy z ciekawości, zaryzykował zatrudniając kobietę, do dotychczas typowo męskiego zajęcia. Za nim pojawili się naśladowcy.

Pani Marzena Biały realizuje się za kierownicą autobusu miejskiego.
fot. Katarzyna Dziewicka

Obecnie wiemy już, że Miejskie Zakłady Komunikacji przekonały się do kobiet. Panie są życzliwe i pomocne. Chętniej zniżają autobus, żeby starsze osoby lub niepełnosprawni pasażerowie mogli wygodnie do niego wejść (nasza rozmowa z Marzeną Biały – kierowcą w warszawskim Mobilisie tutaj).

Słuchając radia CB, nie trzeba długo czekać, żeby usłyszeć kobiecy głos. Trakerki jeżdżą ciężarówkami i w niczym nie ustępują panom.

W tej pracy naprawdę trzeba być lepszą od mężczyzny. Kobieta może usłyszeć słowa krytyki pod swoim adresem, jeśli sobie nie radzi np. z podpięciem naczepy, manewrami, podjazdem do rampy itd. Jeśli natomiast mężczyzna ma z tym problemy, to na pewno usłyszy co innego, np. że jest mało miejsca na manewry i dlatego nie dał rady. Pozostawiam to bez komentarza, bo i tak mężczyzn nie przegadamy – mówi Sylwia Pomykacz, od 9 lat zawodowy kierowca ciężarówki.

Anna Kołodziejczyk, 30 lat. Lubi podróże, poznawanie nowych miejsc i ludzi, ale czasami chce po prostu posiedzieć w domu z dobrą książką w ręku. Ma wyższe wykształcenie pedagogiczne: dydaktyka języków obcych – angielski. Marzy o szczęśliwej rodzinie. Jest egzaminatorem w Wojewódzkim Ośrodku Ruchu Drogowego w Warszawie.
fot. Katarzyna Dziewicka

Widok kobiety za kółkiem potężnej ciężarówki wzbudza raczej sympatię i podziw wśród męskiej części uczestników ruchu. A co się dzieje, gdy na egzaminie na kategorię C, C+E, czy D pojawi się pani egzaminator? No cóż, nie każdy ma mocne nerwy.

Raz miałam sytuację, kiedy osoba egzaminowana (mężczyzna podczas egzaminu na kat. C) stwierdził podniesionym głosem, że on sobie nie życzy, żeby go baba egzaminowała! I nie przystąpił do tego egzaminu. Miał prawo, przecież nikogo nie możemy zmusić, żeby zdawał egzamin, skoro nie ma takiego życzenia – opowiada Anna Kołodziejczyk, egzaminator w Wojewódzkim Ośrodku Ruchu Drogowego w Warszawie.

W związku z dużą falą emigracji zarobkowej wśród mężczyzn, nawet w magazynach można spotkać już panie przemykające na wózkach widłowych między półkami. Panuje nawet przekonanie, że jeżeli składowane produkty nie są zbyt ciężkie, kobiety są chętniej widziane w takich miejscach pracy, bo towar przez nie przewożony jest bardziej zadbany, ponieważ obchodzą się z nim delikatniej.

Co tak przyciąga?
Dlaczego kobieta delikatna, subtelna, walczy o ciężką pracę? To ani przypadek, ani przekora; okazuje się, że głównie motoryzacyjna pasja. Marzena Biały zawsze interesowała się motoryzacją. Uczyła się w technikum samochodowym i zdobyła prawo jazdy kategorii C + E. Nie udało się jej spełnić marzenia, żeby jeździć zarobkowo ciężarówką, ale gdy tylko nadarzyła się okazja, zaczęła wozić ludzi autobusem miejskim.

Z większą determinacją do swojego obecnego zawodu dochodziła Ania Kołodziejczyk.
– To taka naturalna kolej rzeczy. Zaczęłam od kategorii B, ale na tym nie poprzestałam; udało mi się zdobyć też uprawnienia do egzaminowania na wszystkie kategorie prawa jazdy. Mam cały pakiecik i bardzo mnie to cieszy, ponieważ wymagało to dużo pracy i zaangażowania. Na szczęście osiągnęłam założony cel.

Ania zaczęła egzaminować w wieku 25 lat. Nie ma jeszcze rodziny. Teraz chce zająć się sprawami prywatnymi, bo w kwestii zawodowej czuje się już spełniona.
fot. Katarzyna Dziewicka

Zamiłowanie do dużych pojazdów zrodziło się w niej dzięki współpracownikom.
– Bakcyla podłapałam od kolegów, którzy prowadzą w WORD-zie zajęcia praktyczne na kursie na przewóz towarów. To oni pokazali mi nowoczesne ciężarówki i coś zaskoczyło. Później były zloty trakerskie. Na jednym z nich poznałam mojego narzeczonego, który też jest kierowcą zawodowym. Jeśli tylko jest taka możliwość, to sama chętnie wsiadam za kółko. Dzięki uprzejmości pracodawcy mojego narzeczonego możemy jeździć w podwójnej obsadzie, co jest dla mnie dodatkowym doświadczeniem. To ogromna przyjemność prowadzić takie auto. Małe samochodziki już mnie nie bawią – przyznaje Ania.

Sylwia Pomykacz miała do czynienia z ciężarówkami od dzieciństwa, ponieważ jej tata prowadził swoją firmę transportową.
– Star 200 był dla mnie niesamowitych rozmiarów cackiem, które zapierało mi dech w piersiach, gdy tylko słyszałam uruchomiony silnik – tłumaczy trakerka. – Mój partner był kierowcą i tak zaczęła się moja przygoda z ciężarówkami. Nie namawiał mnie na jazdę ciężarówką, wręcz był zaskoczony moją decyzją, ale ją uszanował. Nauczył mnie wszystkiego, co wiążę się z samochodem i transportem – podkreśla Sylwia.

Co na to mężczyźni?
Trudno stronić od mężczyzn, będąc kierowcą ciężarówki. Jak w tym gronie radzi sobie trakerka? 
– Męski świat jest ciężki i niewdzięczny, bo siedząc za kierownicą, spotyka się różnych ludzi na swojej drodze. Zdarzają się kierowcy, którzy są pełni zachwytu, podziwu i szacunku. Są też tacy, co naśmiewają się szyderczo z podtekstami: babo – do garów. Takie osoby trzeba ignorować i być odporną na ich uwagi. Wiem na co mnie stać, jakie mam umiejętności i bardzo się cieszę, że potrafię temu stawić czoła – mówi Sylwia.

Sylwia najpierw przez kilka miesięcy jeździła DAF-em XF w podwójnej obsadzie ze swoim chłopakiem. Potem już samodzielnie Volvo FH 12. Przez 4 lata prowadziła tandem (auto z przyczepą), a od 5 lat jeździ ciągnikiem z naczepą – Volvo Globetrotter FH 13 440 z 2007 roku. Porusza się po krajach Beneluksu, Niemczech, Francji, Szwajcarii, Austrii, Włoszech i Anglii. Przewozi przeważnie stal.
fot. z archiwum Sylwi Pomykacz

Wśród egzaminatorów trudno znaleźć kobietę, a już taką, która może przeegzaminować na kategorię C, to ze świeczką szukać. 
– Na początku było trudno. Kobiet rzeczywiście praktycznie nie ma; przez długi czas byłam jedyna w warszawskim ośrodku, ale teraz już jesteśmy cztery. Zawód egzaminatora jest zdominowany przez mężczyzn i kobieta budzi zdziwienie, tym bardziej egzaminująca na kategorię C i C+E. Panowie szeroko otwierają oczy ze zdumienia, kiedy okazuje się, że egzamin przeprowadzi kobieta” – opowiada Ania.

To już koniec lotu. Samolot ląduje, miękko siada na pasie startowym, zatrzymuje się. Aksamitny, kobiecy głos dziękuje pasażerom za przebytą wspólnie trasę. Pani kapitan ma nadzieję, że podróż minęła dobrze. Chwila ciszy. Wszyscy zastanawiają się, czy dobrze usłyszeli. W końcu odzywa się pewien pan
– Tak myślałem, mężczyzna nie posadziłby tak delikatnie samolotu…

Wywiad z Marzeną Biały – kierowcą warszawskiego autobusu MZK przeczytasz tutaj.

Artykuł ukazał się w „Auto Transport”.

Zostaw komentarz:

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Wszyskie pola są wymagane do wypełnienia.

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze