Katarzyna Frendl

Kobieta na żużlu? A po co? Czyli skąd biorą się negatywne męskie pytania i komentarze

Jakiś czas temu pewien dziennikarz z Gazety Lubuskiej stwierdził, że "drogie panie, to nie dla was”. Chodziło o starty na żużlu. Niedawno, w rozmowie ze znanym dziennikarzem motoryzacyjnym znów skierowano do mnie pytania o tę dyscyplinę i udział w niej kobiet. Dodano do tego kilka uwag deprecjonujących dotychczasowe zawodniczki. Nawet pytania ze strony "Sportowych faktów" potwierdzały z góry założoną tezę...

Założenie jest takie – trzeba udowodnić, że żużlowy sport motocyklowy nie jest „dobry” dla kobiet. Dobry w męskim rozumieniu. Bo kobiety przecież i tak nie dają rady, bo nie mają wystarczającej siły i determinacji, a zresztą w środku kariery urodzą dziecko i co? Koniec startów. Ja się z takimi teoriami nie zgadzam od lat.

Przeczytaj też: Żużel to nie dyscyplina dla kobiet – poucza pewien dziennikarz

Niedawo pewien dziennikarz ze „Sportowych faktów” skierował do mnie kilka pytań. Odpowiedziałam. Wywiad się nie ukazał. Postanowiłam zatem zamieścić zarówno pytania od redaktora, jak i swoje odpowiedzi, a przemyślenia na ten temat zostawiam wam, drogie czytelniczki i czytelnicy motocainy. Uszanuję każde stanowisko i zapraszam do komentowania.

1) Dlaczego, Waszym zdaniem, na rywalizację kobiet na żużlu spada tak duża krytyka?

Rywalizacja kobiet na żużlu? Przecież jej w Polsce nie ma. Każdy odosobniony przypadek – „wyjątek od reguły” – pojawienia się dziewczynki w szkółce żużlowej, czy nawet już profesjonalna jazda po torze żużlowym, spotyka się z jednej strony z ciekawością, medialnym zainteresowaniem (przecież to się świetnie „klika” w internecie), ale z drugiej strony z powątpiewaniem w słuszność decyzji dziewczynki (lub jej rodziców), a w końcu z brutalną krytyką. Nie – to nie jest krytyka, w każdym razie nie konstruktywna. W opiniach, czy komentarzach nie ma żadnego mądrego uzasadniania, dlaczego dziewczyny, czy kobiety mają nie startować w tej trudnej dyscyplinie. To typowy przejaw stereotypowych, patriarchalnych i szowinistycznych komentarzy, do których uciekł się niedawno m.in. dziennikarz Gazety Lubuskiej. To trochę tak, jakbym teraz powiedziała coś w stylu: „cóż – dziennikarz z lubuskiego? Przecież można się było tego spodziewać po dziennikarzu z tamtych rejonów!” – szufladkując człowieka po miejscu urodzenia, czy miejscu pracy jako mniej profesjonalnego od tego z Warszawy. Rzeczony dziennikarz wykoncypował, że skoro jest się kobietą, to ma się „do wyboru” jedynie określone (przez mężczyzn) dyscypliny, w których – wg niego i innych znawców – nie ma miejsca dla płci pięknej, zwłaszcza w startach na żużlu. Przecież białogłowa sprawdzi się lepiej gdzie indziej? Np. w kuchni? To powrót do średniowiecza.

Przeczytaj też: O sukcesach polskich żużlistek i ich wygranych z mężczyznami, a także o zakazie startów kobiet w żużlu, który obowiązywał do 2009 roku – przeczytacie tu.

2) Czy podział na rywalizację kobiet i rywalizację mężczyzn może rozwiązać ten problem? Czy w motorsporcie rzeczywiście tak duże znaczenie ma fizyczność?

Fizyczność może być zarówno wadą, jak i zaletą nie tylko w sporcie motorowym, ale każdej dyscyplinie sportu. Ćwiczenie czyni mistrza i mistrzynię. Panie mają określone predyspozycje, których nie mają panowie i odwrotnie. I jedna i druga płeć nadrabia ciężką pracą swoje „niedobory”, czy braki umiejętności. I to właśnie ta ciężka praca popłaca, godziny „wypocone” na treningach, determinacja, spryt i talent. To się tyczy w takim samym stopniu mężczyzn, jak i kobiet. Zresztą przykłady Lai Sanz (trial, motocross, enduro), Jutty Kleinschmidt (rajdy długodystansowe, zwyciężczyni Dakaru), Michele Mouton (Wicemistrzyni Świata w Rajdach Samochodowych), przeczą tezie, że „fizyczność” dla kobiet jest przeszkodą w startach w trudnych dyscyplinach motorsportu. Kilkanaście lat temu na palcach jednej ręki można było policzyć zawodniczki startujące w polskich zawodach motocrossowych, czy enduro – obie dyscypliny są uważane za trudne, bardzo wysiłkowe, kontuzjogenne, wymagające doskonałej wręcz kondycji. Dziś, m.in. za sprawą pojawienia się przeróżnych inicjatyw wspierających udział kobiet, a także przy współpracy PZM i Zespołu ds. Kobiet „Kobiety w Motorsporcie” PZM, był rozgrywany np. Puchar Polski Kobiet w motocrossie oraz klasa kobiet w Pucharze Polski Enduro. Panie, które tam rywalizowały, mogły i nadal mogą mierzyć się także z mężczyznami w ogólnej klasyfikacji. Które dojeżdżają na metę? Różnie. Ale często objeżdżają po drodze wielu męskich rywali. Gdy zawody kobiet przez sędziów, organizatorów i same zawodniczki (w te ostatnie nie wątpię), są traktowane bardzo poważnie, tak samo poważnie, jak męska rywalizacja, to jest w porządku. Sądzę, że dopóki znajdują się zawodniczki, które chcą rywalizować w klasach dla kobiet, a często właśnie rywalizacja z kobietami je ośmiela do startu w poważnych zawodach – to czemu nie? Dzięki takim działaniom mogą się pojawić dotychczas nieodkryte talenty!

Przeczytaj też: O toruńskim klubie, który odmówił udziału w szkółce żużlowej 15-latce i konsekwencjach takiego działania przeczytasz tu.

3) Z polskiego rynku motorportu kojarzę Gosię Rdest oraz Karolinę Pilarczyk, które może nie biły wszystkich mężczyzn, ale zapracowały sobie na szacunek kibiców. Co się stało, że te zawodniczki zyskały uznanie, a inne mają z tym problem?  

Dlaczego uważa Pan, że inne mają problem? Czy pyta Pan zawodników – mężczyzn – z pierwszej 10. czy 20. w stawce o to, dlaczego nie przebijają się na podium? Po prostu. Nie mieli tym razem szczęścia? Nie dość dobrze się przygotowali? Nie poświęcili wystarczająco dużo czasu na treningi? Jedni wygrywają, inni okupują środek stawki, a inni kończą w ogonie. Tak samo mężczyźni, jak i kobiety. Jeśli w KJS, w których startuje 120 aut, uczestniczy jedna dziewczyna i dojeżdża, np. na 50. miejscu – to ona ma problem? Według mnie nie. Odważyła się wystartować (przygotować samochód, aby przeszedł kontrolę, trenowała, zainwestowała w specjalną odzież). Objechała – mówiąc potocznie – 70 facetów. Ale nadal, jest tylko pięćdziesiąta. Po kolejnych dwóch rundach może będzie 30. a może 80. I ja nadal będę jej kibicować, do czego zachęcam wszystkich. Jak dziewczyna poczuje wsparcie, doładuje jej się akumulatory nadziei, że może wygrywać z rywalami, to ona będzie się pięła w górę. A jeśli na starcie podcina się jej skrzydła i komentuje, że baba do garów, że jak ma być 50. to lepiej żeby od razu zrezygnowała, to – być może – stracimy jakiś potencjał, który w niej siedział i możliwość „wykształcenia” w niej prawdziwej, twardej zawodniczki, osoby, z której mógłby być cały kraj dumny. Swoją drogą „kojarzy” Pan wyjątkowo mało polskich zawodniczek, które sporo osiągnęły w sporcie motorowym. Odsyłam do lektury naszej sekcji „Motorsport”oraz „żużel” – jedynego w polskim Internecie pełnego kompendium wiedzy o kobietach w sporcie motorowym oraz do wywiadów (zarówno w sekcji samochodów, jak i motocykli), gdzie znajdzie Pan rozmowy z wieloma polskimi zawodniczkami. Polecam lekturę np. tego wywiadu
https://www.motocaina.pl/artykul/anna-piechucka-mistrzyni-motocyklowych-wyscigow-na-cwierc-mili-33082.html
Jeśli chodzi o Gosię Rdest i Karolinę Pilarczyk – odpowiem krótko. Wystarczy prześledzić ich kariery (a w różnych dyscyplinach startowały), by wiedzieć, że te kobiety „objechały” wielu mężczyzn i wielokrotnie stawały na podium. To świadczy o tym, jak wielu rywali nie podołało ich świetnym umiejętnościom za kierownicą. Jest to zasługą wyłącznie ich wytężonej, ciężkiej pracy, treningu i godzin, a właściwie lat spędzonych na ćwiczeniu sportowej jazdy za kierownicą przeróżnych samochodów. Pisanie o nich „może nie biły wszystkich mężczyzn” nie tylko umniejsza ich osiągnięcia samo w sobie, jest z gruntu zabarwione niedowierzaniem, że mogłyby objechać dosłownie wszystkich, ale jest po prostu z Pana strony niedopatrzeniem. Mam nadzieję 😉

Komentarze:

Anonymous - 5 marca 2021

bez sensu, ale jak ktoś ma taka chcicę …

Odpowiedz

Anonymous - 5 marca 2021

„które może nie biły wszystkich mężczyzn”… co to wgl ma znaczyć? Mężczyźni też nie biją wszystkich mężczyzn, nie każdy rodzi się Lewisem Hamiltonem czy Marcezem Márquezem… Co do kwestii, że to „nie jest dla pań”, wszystko jest dla ludzi! Świat idzie do przodu, podejście ludzi się zmienia, dziś już rodzice na siłę nie wciskają córkom lalek do zabawy. Obecnie na torach jest coraz więcej pań (w różnych rolach), za parę lat, gdy dorosną młode dziewczynki nie ograniczane przez płciowe stereotypy i podział ról w społeczeństwie, będzie ich jeszcze więcej i wtedy z pewnością niektórym panom będzie głupio za takie komentarze z przeszłości…

Odpowiedz

Anonymous - 5 marca 2021

Akurat w tym sporcie moim zdaniem wszyscy mają podobne szanse. Wszystko zależy od ciężkiej pracy. Mam nadzieję że moja córka nigdy nie będzie ogarniczana przez tego typu stereotypy, to jakby mówić że mężczyźni są złymi kucharzami 😉

Odpowiedz
Pokaż więcej komentarzy
Pokaż Mniej komentarzy
Schowaj wszystkie

Zostaw komentarz:

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Wszyskie pola są wymagane do wypełnienia.

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze