Kierowca nie zauważył pieszego na przejściu. A pieszy gdzie miał oczy?

To nagranie pokazuje kolejny przypadek kierowcy, który nie patrzy gdzie jedzie oraz pieszego, który uważa, że jego własne bezpieczeństwo nie jest jego zmartwieniem.

Wielokrotnie podkreślaliśmy, że przepisy drogowe to jedno, ale rozsądek to drugie. Nic nie zapewni nam takiego bezpieczeństwa, jak ostrożność i choć odrobina zdrowego rozsądku. W sytuacji widocznej poniżej, zabrakło i jednego i drugiego.

Na nagraniu z monitoringu możemy zobaczyć, jak pieszy zbliża się do przejścia, rzuca okiem w stronę samochodu, i wchodzi na pasy. Nie widział zbliżającego się auta? Nie potrafił ocenić odległości i prędkości, z jaką pojazd się zbliża (chociaż trwający ułamek sekundy rzut oka to trochę za krótko, żeby oszacować prędkość)? A może wszedł na przejście, w myśl popularnej zasady „przecież mnie nie rozjedzie”.

Nagłe hamowanie na drodze, bo przecież trzeba przepuścić pieszych, zakończone kolizją

Zamiar wejścia na pasy dało się zauważyć jakąś sekundę wcześniej, ale w momencie kiedy pieszy stanął na pasach (czyli kiedy nabył pierwszeństwo), samochód znajdował się około 10 metrów od przejścia. Przyjmuje się, że droga hamowania samochodu osobowego z prędkości 50 km/h to 14 metrów. Plus kolejne 14 metrów potrzebne na reakcję kierowcy oraz układu hamulcowego. No i w tej sytuacji nawierzchnia była wilgotna.

Kierowca zbliżając się do przejścia powinien zachować szczególną ostrożność i zdjąć nogę z gazu. Ten na nagraniu nie obserwował nawet sytuacji na drodze, ponieważ światła stop zaświeciły się dopiero jakieś pół sekundy przez uderzeniem.

Wskazanie winnego w tej sytuacji nie jest takie proste. Jesteśmy przekonani, że przybyła na miejsce policja winnym automatycznie uznała kierowcę (i pewnie podtrzyma taką ocenę nawet po obejrzeniu nagrania). Kierujący rzeczywiście zawinił, ponieważ nie obserwował drogi przed sobą i to w tak newralgicznym miejscu – na skrzyżowaniu i przed przejściem. Przypomnijmy jednak, że to pieszy ma obowiązek ustąpić pierwszeństwa zbliżającym się pojazdom i nie może też wchodzić bezpośrednio przed nie (wbrew opinii niektórych komentujących pod nagraniem). Ta ostatnia zasada nie jest niestety doprecyzowana, ale możemy się chyba zgodzić, że kwalifikuje się do niej sytuacja, w której prawa fizyki nie pozwolą zatrzymać się na czas.

Piesza weszła wprost pod auto, policja nie widzi jej winy

Pokutuje tu niestety przekonanie niektórych pieszych, że ważne jest wejście na pasy. Jeśli się to uda, to wszystkie samochody magicznie się zatrzymają. No bo przecież pieszy na pasach ma pierwszeństwo, to muszą, prawda? Ta pewność wynika z ostrożności samych kierowców, którzy przygotowani są na pieszych wchodzących bez patrzenia na pasy. Niektórzy też praktykują rezygnowanie ze swojego pierwszeństwa na rzecz pieszych, co tylko utwierdza ich w przekonaniu, że na pasy można wchodzić bez zastanowienia.

Nie będzie pierwszeństwa dla pieszych? Rząd wycofuje się z kontrowersyjnych przepisów

Rzecz w tym, że nie można. Nawet według projektu nowych przepisów (które miały wejść w życie od 1 lipca), pieszy nadal będzie miał obowiązek przystanąć i obserwować sytuację na drodze. Dopiero w sytuacji, kiedy kierujący zatrzyma się, pieszy będzie mógł wejść na pasy.

PS. Nagranie jest bardzo długie i pokazuje także akcję służb wezwanych na miejsce zdarzenia. Poszkodowany był tylko jeden pieszy, który zdołał o własnych siłach zejść z ulicy na chodnik. Nie znamy procedur stosowanych w takich sytuacjach, ale chyba wystarczyłaby jedna karetka oraz jeden radiowóz. Zamiast tego przyjechały dwa radiowozy oraz dwa wozy strażackie! Po co? Chyba tylko w celu poważnego utrudnienia ruchu.

Zostaw komentarz:

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Wszyskie pola są wymagane do wypełnienia.

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze