Karolina Chojnacka

GP Toskanii: kraksy, czerwone flagi, a na koniec i tak wygrywa Hamilton

Dramatyczne kraksy, dwie czerwone flagi, wyjazdy samochodu bezpieczeństwa, trzy starty z pól startowych, tylko dwanaście samochodów mijających linię mety – tak w skrócie można opisać Grand Prix Toskanii na torze Mugello. A na koniec i tak wygrał Lewis Hamilton.

Ach, co to był za wyścig! Emocje zaczęły się jeszcze przed startem Grand Prix, gdy mechanicy Red Bulla na polach startowych pracowali przy silniku bolidu Maxa Vestappena. Na szczęście dla rywalizacji zespół poinformował, że problem elektroniczny został rozwiązany.

Po zgaszeniu czerwonych świateł Valtteri Bottas wyprzedził startującego z pole position Lewisa Hamiltona, a Verstappen praktycznie stał w miejscu, objeżdżany przez rywali ze wszystkich stron i informował przez radio, że nie ma mocy. To był jednak najmniejszy problem Holendra, bo już w drugim zakręcie uczestniczył w karambolu.

Gasly zderzył się z Grosjeanem i Räikkönenem, który od tyłu wjechał w Red Bulla Verstappena. Verstappen i Gasly wylądowali w żwirze i tym samym wyścig się dla nich zakończył. W tym samym czasie, w drugim incydencie Lance Stroll obrócił samochód Carlosa Sainza, na który wpadł, nie mający gdzie uciec Sebastian Vettel. Na torze pojawił się samochód bezpieczeństwa, a poszkodowani w kraksach Vettel i Räikkönen zjechali do alei serwisowej. A kamera pokazywała zdenerwowanego Verstappena wracającego do paddocku. Holender nie ukrywał swojej frustracji:

Miałem dobry start i nawet minąłem Lewisa. Ruszyłem lepiej niż Valtteri, ale kiedy wkręciłem silnik na obroty, pojawił się podobny problem, jak na Monzy.

Nie mieliśmy mocy i nagle znaleźliśmy się w środku stawki. Wtedy łatwo być częścią incydentu. Nawet nie wiem co się stało.

Nie jestem tym [wypadkiem] rozczarowany. Nie powinno nas tam nawet być. Frustrujące jest to, iż mamy kolejne wycofanie. W tej chwili nie jestem zbyt szczęśliwy, ale nic nie zmienimy.

GP Toskanii: kraksy, czerwone flagi, a na koniec i tak wygrywa Hamilton

Przeczytaj też: Specjalne malowanie bolidu Ferrari z okazji tysięcznego Grand Prix w Formule 1

Po zjeździe samochodu bezpieczeństwa i restarcie natychmiast doszło do kolejnego karambolu. Tempo regulował prowadzący stawkę Valtteri Bottas, który do ostatniej chwili zwlekał z dodaniem gazu. Kilku kierowców z tyłu stawki zaczęło przyspieszać zbyt wcześnie i doszło do potężnej kolizji. Kevin Magnussen zderzył się z Carlosem Sainzem. Hiszpan wpadł na Alfę Anronio Giovinazziego. Ucierpiał też Williams Nicholasa Latifiego. Wywieszono czerwoną flagę. Sędziowie zajęli się analizą całej sytuacji, i ostatecznie ostrzeżenia dostało aż dwunastu kierowców (oprócz uczestników kraksy jeszcze Daniił Kvyat, Alex Albon, George Russell, Lance Stroll, Daniel Ricciardo, Sergio Perez, Esteban Ocon i Lando Norris):

Sędziowie doszli do wniosku, że główną przyczyną tego wypadku była niekonsekwencja ze strony wymienionych kierowców w dodawaniu gazu i hamowaniu od ostatniego zakrętu i na prostej startowej. Sędziowie zdają sobie sprawę z wyzwań jakie niesie lokalizacja Linii Kontrolnej na tym torze oraz faktu, iż kierowcy chcą zyskać przewagę.

Jednak ten wypadek wskazuje na potrzebę zachowania ostrożności podczas restartu oraz podkreśla wystąpienie efektu domina, nasilającego się w końcu stawki. Zauważamy również, że niektórzy kierowcy mogliby uniknąć udziału w wypadku, gdyby nie podążali bezpośrednio za samochodem poprzedzającym.

Przyznano ostrzeżenia, ponieważ w opinii ZSS żaden z kierowców nie był całkowicie lub w przeważającej mierze winny.

Sędziowie podkreślili także, że Valtteri Bottas jako lider miał prawo dyktować tempo. Fin zresztą w żaden sposób nie czuł się winnym katastrofie po restarcie:

Możemy ścigać się od linii kontrolnej [startu], która jak mniemam już jakiś czas obowiązuje.W tym roku po prostu podjęli decyzję, iż bardzo późno gaszą światła. Odstęp można sobie wypracować jedynie w ostatniej chwili.

Oczywiście, gdy jesteś na czele, starasz się zmaksymalizować swoje szanse. Nie moja wina. Każdy może obserwować to, co chce. Dopóki nie przyspieszyłem, utrzymywałem stałą prędkość. Tak, wiem, przycisnąłem późno, ale zaczynamy się ścigać od linii kontrolnej, nie wcześniej. Więc to goście z tyłu mogli patrzeć w lusterka. Nie ma sensu na to narzekać.

https://www.youtube.com/watch?v=u900k-obTRs

Przeczytaj też: Mick Schumacher zasiądzie za kierownicą legendarnego bolidu Ferrari

O 15:59 wznowiono wyścig z zatrzymanego startu, czyli z pól startowych. Pierwszy rząd tworzyli Bottas i Hamilton, drugi Leclerc i Albon, trzeci Stroll i Ricciardo. Hamilton niemal od razu odebrał prowadzenie Bottasowi Leclerc, Stroll, Pérez, Ricciardo, Albon, Norris, Kwiat, Räikkönen i Russell. Charles Leclerc długo jednak nie utrzymał swojej pozycji i jego Ferrari regularnie zaczęło tracić pozycje, aż w końcu Monakijczyk zaczął domagać się od swojego zespołu planu C i po przydługim, bo trwającym 3,4 sekundy, pit stopie spadł na koniec stawki.

Z przodu stawki Valtteri Bottas informował:

Chcę otrzymać inny drugi komplet opon niż Lewis.

Gdy Fin poinformował, że w jego W11 skończyła się ewa przednia opona – i ze względów bezpieczeństwa został ściągnięty do alei serwisowej przed Hamiltonem. W 2,7 sekundy wiceliderowi założono twardą mieszankę. Hamilton, którego postój trwał 2,3 s, został zaopatrzony w takie same Pirelli z białym paskiem.

I kiedy wydawało się, że Mercedes ma wszystko pod kontrolą, a środek stawki będzie rywalizował ze sobą na prostej przy pomocy DRS doszło do kolejnej neutralizacji. Lance Stroll uderzył w barierę na Arrabbiacie 2. Kanadyjczyk podejrzewał przebicie lewej przedniej opony. Pojawiła się czerwona flaga.

https://www.youtube.com/watch?v=R-Yq1AlIwsc

Ponownie zarządzono zatrzymany start. Z pierwszej linii ruszyli Hamilton i Bottas, z drugiej Ricciardo i Albon, z trzeciej Pérez i Norris. Daniel Ricciardo wyprzedził Valtteriego Bottasa.  Na 48 okrążeniu Bottas odzyskał drugą pozycję, spychając Australijczyka na trzecie miejsce, z którym ten jednak niedługo pożegnał się na rzecz Alexa Albona, który w końcówce wyścigu prezentował znakomite tempo. Po wyścigu Riccardo wyznał:

Jestem gdzieś pośrodku, między szczęśliwym i spełnionym, a trochę smutnym.

Widząc tempo Albona byłem trochę sfrustrowany. Odczucia miałem takie, jak podczas pierwszego i drugiego stintu kiedy byliśmy w stanie uzyskać odpowiednie osiągi, a nawet odskoczyć na początku korzystając z miękkiej mieszanki. Nie sądziłem więc, że Albon jest zdecydowanie szybszy,

Jednak potem coś się zmieniło. Trzeci sektor był kluczowy. Poczułem, że jest szybszy. Dogonił mnie i mógł skorzystać z DRS. Ta sekcja toru, między dwunastym a piętnastym zakrętem, w której wyglądał na naprawdę mocnego, liczyła się najbardziej. To było frustrujące, zadawałem sobie pytanie, jak uzyskał takie tempo. Najwyraźniej na świeżych oponach i z mniejszą ilością paliwa samochód Red Bulla zdecydowanie przyśpieszył.

Wiedziałem, że gdybym mógł go przycisnąć przez kilka okrążeń, może to odbiłoby się na stanie jego opon . Jednak odjechał mi dość szybko i było po wszystkim. Sądziłem, że jeśli zmuszę go do jazdy w szybkim tempie, może coś się stanie. Widziałem kilka razy, jak wyjechał na żwir w piątym zakręcie, może się denerwował. Jednak przez pierwsze pięć okrążeń miał zbyt duże tempo, abym mógł cokolwiek zrobić. Później jechałem z podobną prędkością co on, ale nie czułem, abym specjalnie się zbliżał.

GP Toskanii: kraksy, czerwone flagi, a na koniec i tak wygrywa Hamilton

Wygrywając Grand Prix Toskanii Lewis Hamilton odniósł 90 zwycięstwo w karierze, a szóste w tym sezonie. Drugi Valtteri Bottas finiszował ze stratą 4,8 sekundy za swoim kolegą zespołowym. Trzeci Alex Albon w 30 starcie wywalczył swoje pierwsze podium w Formule 1.

Lewis Hamilton określił rywalizację na Mugello jako jedną z najbardziej wymagających w karierze:

Czuję się, jakbym miał trzy wyścigi w ciągu jednego dnia. Mówiąc szczerze, jestem wyczerpany. Za pierwszym razem mój start nie był dobry. Lotny również, a potem mieliśmy restart z pól i ten był oczywiście lepszy.

Następnie miałem około 7-sekundową przewagę, świeże opony i pojawiła się kolejna czerwona flaga. Wszystko mogło się zdarzyć, ale szczęśliwie miałem całkiem niezły ostatni start. Potem Valtteri cały czas był za mną. Gdybym popełnił błąd, miałby „hol” przez tysiąc metrów prostej.

To był fizycznie i psychicznie jeden z najtrudniejszych dni, jakie przeżyłem.

GP Toskanii: kraksy, czerwone flagi, a na koniec i tak wygrywa Hamilton

Hamilton wykorzystał swoje zwycięstwo, by zamanifestować swój sprzeciw wobec przemocy policji w stosunku do czarnych w USA. Na podium ubrany był w koszulkę z napisem „Arrest the cops who killed Brennona Taylor” (pol. „Aresztujcie policjantów, którzy zamordowali Brennonę Taylor”).

Breonna Taylor, 26-letnia ratowniczka, została śmiertelnie postrzelona przez funkcjonariuszy Departamentu Policji Louisville Metro, Jonathana Mattingly, Bretta Hankisona i Mylesa Cosgrove’a w swoim domu.

GP Toskanii: kraksy, czerwone flagi, a na koniec i tak wygrywa Hamilton

Na koniec należy wspomnieć, że 1000 występ Ferrari w Formule 1 wcale nie był katastrofą, jak przewidywali niektórzy, a wręcz okazał się małym sukcesem. Oba bolidy Scuderii zakończyły rywalizację na punktowanej pozycji – Charles Leclerc był ósmy, Sebastian Vettel dziesiąty. 

Zostaw komentarz:

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Wszyskie pola są wymagane do wypełnienia.

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze