Elektryczny Passat B5 – szacunek ekologów i zazdrość sąsiada w jednym

Konwersje samochodów spalinowych na elektryczne nie są niczym nowym. Dla jednych jest to nowoczesny sposób cieszenia się klasykami, dla innych przyjemność z jazdy elektrykiem, za znacznie mniejsze pieniądze, niż trzeba zapłacić w salonie. Ta przeróbka Passata nie spełnia żadnego z tych wymogów.

Widoczny na nagraniu Passat zaczął życie w 2001 roku jako wersja V6 z automatyczną skrzynią biegów i był chyba jednym z ostatnich egzemplarzy sprzed modernizacji, która miała miejsce w tym samym roku. Obecny właściciel kupił to auto w roku 2008, z zamiarem przerobienia go na elektryka. Samochód miał wytarty wałek rozrządu, co jest kosztowną awarią i pozwoliło nabyć Passata za korzystną cenę.

Elektryki są bardziej czyste od aut spalinowych? Ujawniamy prawdę

Zakres zmian i modyfikacji, jakie zaszły w tym aucie, jest naprawdę duży i pokazuje, że choć pojazdy elektryczne są mniej skomplikowane od spalinowych, nie znaczy to bynajmniej, że mają prostą konstrukcję. O czym można przekonać się już na początku nagrania, kiedy mamy okazję zaglądnąć do bagażnika. To co tam się znajduje wygląda trochę jak wnętrze jakiegoś przemysłowego komputera sprzed lat. Właściciel umieścił tu inwerter oraz wszystkie komponenty systemu zarządzającego działaniem baterii oraz ich ładowaniem. Możecie się zastanawiać dlaczego tak wiele kabli oraz innych wrażliwych elementów znajduje się na wierzchu, a nie jest ukryte za żadnymi obudowami. Czy na przykład przewożone bagaże nie uszkodzą tu niczego?

Jak tłumaczy właściciel, nie ma takiej obawy. Pokładowa ładowarka chłodzona jest powietrzem przesyłanym z prawej strony burty bagażnika (zasysane jest do auta od dołu), a gorące powietrze wydmuchuje widoczny obok czerwonego wyświetlacza wentylator. Kiedy w bagażniku zrobi się zbyt ciepło, aktywują się dwa wentylatory, umieszczone w klapie bagażnika, które wydmuchują powietrze na zewnątrz, wylotami za tablicą rejestracyjną. Innymi słowy, w bagażniku nie powinno się niczego wozić, a próba ładowania auta z walizką w kufrze, może skończyć się źle.

Nowy standard ładowania elektryków pozwoli na korzystanie z mocy ponad 500 kW!

Nie zaskoczymy was mówiąc, że Passat B5 nie był projektowany jako samochód na prąd i trzeba było jakoś rozwiązać kwestię rozmieszczenia baterii. Znajdziemy je zgrupowane w trzech miejscach – pod podłogą bagażnika, w miejscu na bak oraz pod maską. Ich łączna pojemność to 33 kWh, a więc mniej, niż w Volkswagenie e-up! Trzeba oddać honor Volkswagenowi, że upakował 36,8 kWh do tak małego autka i nie zajmuje ona ani bagażnika, ani komory silnika. W przypadku Passata konieczne było zastosowanie wzmocnionego zawieszenia z tyłu, żeby wytrzymało dodatkowe 230 kg obciążenia. Całe auto jest jednak tylko 45 kg cięższe od wersji fabrycznej (około 1680 kg) i ma idealny rozkład masy.

Elektryczny Passat B5 napędzany jest silnikiem Siemensa, rozwijającym 122 KM i umieszczonym z przodu, pod bateriami. Właściciel nie podaje żadnych danych dotyczących osiągów, ale zachwyca się wysokim momentem obrotowym. Maksymalna prędkość, jaką osiągnął, to 169 km/h. Natomiast zasięg na jednym ładowaniu szacuje na 160 km, ale stara się jeździć najwyżej około 110 km.

Nie ukrywamy, że jesteśmy pod dużym wrażeniem tego samochodu, ponieważ właściciel samodzielnie dokonał przeróbki, co zajęło mu 500 roboczogodzin. Auto zrobiło też wrażenie na przedstawicielach Tesli, którzy po obejrzeniu półgodzinnej prezentacji tego pojazdu, zatrudnili właściciela na stanowisku inżyniera w zespole odpowiedzialnym za opracowanie osprzętu do silników (było to w 2011 roku). Niemniej oglądając to wideo, nie możemy oprzeć się wrażeniu, że wiele rzeczy zostało tu wykonanych na zasadzie tak zwanych „patentów”, żeby nie powiedzieć „na sztukę”. Wystarczy zaglądnąć do środka, gdzie zamiast wykorzystać istniejące wskaźniki do przekazywania parametrów pracy układu napędowego, właściciel doczepił tu i tam odpowiednie zegary. Albo klimatyzacja – wygląda na manualną ale fabrycznymi przełącznikami ją tylko aktywujemy. Dokładne ustawienia wybiera się za pomocą pilota od klimatyzacji „domowej”, więc pewnie cała jednostka to zaadaptowany klimatyzator stacjonarny (dzięki czemu działa na prąd). A co powiecie na wspomaganie hydrauliczne, zapożyczone z Renault Kangoo?

Tesla ponownie zrewolucjonizuje auta elektryczne? Wkrótce pokaże „superbaterie”

Największym hitem jest jednak przekładnia. Przypominamy, że auto fabrycznie miało skrzynię automatyczną. Przy okazji konwersji na elektryka właściciel zmienił ją na… manualną. I całe lata jeździł tylko na drugim biegu. Przełożenia może zmieniać, ale w tym celu opracował system automatycznego wyrównywania obrotów. Jak można zobaczyć pod koniec nagrania, działa on bardzo sprawnie. Wrzucamy luz, czekamy około trzy sekundy i już możemy wrzucać trójkę. To się nazywa szybka zmiana biegów.

A ile kosztuje przyjemność z jazdy elektrycznym Passatem B5? Koszt części wyniósł 25 tys. dolarów, czyli nieco ponad 100 tys. zł. Za mały silnik i słabą baterię! Pamiętajcie, że nie mówimy tu o koszcie konwersji, ponieważ właściciel wykonał ją samodzielnie. Zdajemy sobie sprawę, że kiedy auto było przerabiane, elektryczna motoryzacja dopiero zaczynała się rozkręcać, ale doliczając do tej kwoty koszty robocizny, moglibyśmy kupić teraz nowego e-Golfa. W tym kontekście perspektywa jazdy 20-letnim Passatem bez bagażnika, za to ze śmiesznym zasięgiem i pełnym domowych „patentów” nie wydaje się nam kusząca. Mimo to jego właściciel przejechał nim bez większych problemów 145 tys. km, co pokazuje, że doskonale zna się na swoim fachu. Ale jakoś nas nie dziwi, że obecnie jeździ Teslą (Model 3).

Komentarze:

Anonymous - 5 marca 2021

Sam jestes bezsens. Nie zrobił tego dla oszczędności tylko dla udowodnienia sobie czegoś czego najwyraźniej nie rozumiesz. Jak by się wszyscy opierali tylko na aspektach ekonomii to większość założeń musieliby porzucić już na samym początku. Ty możesz spokojnie kulać się swoim B5 i udowadniać jaki jesteś zajebisty. Pozdrawiam Cię drogi Januszu

Odpowiedz

Anonymous - 5 marca 2021

W USA inaczej podają lata produkcji. Nie ma też badań technicznych. Jeśli zawiodą hamulce i masz dzwona i ktoś ucierpi to z automatu musisz wypłacać rentę. Na imoort aut do USA nie ma Podatku ani cła.

Odpowiedz

Anonymous - 5 marca 2021

Najcichszy Passat na świecie 😀

Odpowiedz

Anonymous - 5 marca 2021

Właściciel tego passata gdy dostanie rachunek ZA prąd to powie tak ło matko co ja narobiłem alem głupi był miałem disla A teraz mam elektryka A jak wiadomo prąd jest drodzy od paliwa dzis nie opłaca się przerabiać sam9chody

Odpowiedz

Anonymous - 5 marca 2021

Mam B5 po lifcie oczywiście TDI 131 KM i na jednym tankowaniu przejeżdżam ok. 900-1000 km. A tankuje zbiornik max. 5 minut. A ten gość dosyć, że ma słabszy motor to ładuje akumulatory co 100 km, to musiałbym ładować co dzień. Totalny bezsens.

Odpowiedz

Anonymous - 5 marca 2021

Marek masz zupełnie rację ale nie zmienia to faktu że jest to egzemplarz wyprodukowany w 2000r

Odpowiedz

Anonymous - 5 marca 2021

Niestety w artykule jest błąd ten model B5 był produkowany do 2000r i w tym samym pojawiła się wersja po liftowa

Odpowiedz

Anonymous - 5 marca 2021

2001 ostatni egzemplarz… Nie ma błędu w artykule Mario… W Polsce liczy się rok produkcji za granicą pierwsza rejestracja… Na 100 % ten pasek jest z końca roku 2000 a pierwsza rejestracja 2001 dlatego takie są dane w artykule

Odpowiedz

Anonymous - 5 marca 2021

> zazdrość sąsiada

Osmarkałam się 🙂

Odpowiedz
Pokaż więcej komentarzy
Pokaż Mniej komentarzy
Schowaj wszystkie

Zostaw komentarz:

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Wszyskie pola są wymagane do wypełnienia.

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze