150 tys. zł za naprawę małej dziury w podwoziu auta! Wszystko dlatego, że to elektryk

Wszyscy wiemy, że elektryczny napęd w samochodach to nadal nowa technologia i naprawa jego elementów może być bardzo droga. Okazuje się, że czasami potrafi przekroczyć wszelkie granice absurdu!

Samochody elektryczne często zachwalane są, jako pojazdy bardzo niezawodne i wymagające ponoszenia niewielkich kosztów serwisowych. To oczywiście prawda – napęd elektryczny wykorzystuje nieporównanie mniej elementów, niż spalinowy. Poza znacznie prostszą konstrukcją silnika, odpada cały jego osprzęt, skrzynia biegów, układ wydechowy i (obecnie bardzo skomplikowane) układy oczyszczania spalin. Orędownicy elektryków podkreślają nawet znikome zużycie kloców hamulcowych, ponieważ elektryki często hamują tylko samym silnikiem.

Mit elekromobilności w Polsce, czyli kto tak naprawdę kupuje auta elektryczne

A co z kosztami baterii, która przecież się zużywa? Tu zwykle dowiadujemy się, że fabryczny pakiet akumulatorów powinien wystarczyć na całe życie pojazdu, a nawet gdyby za wiele lat jego wydajność zauważalnie spadła, to przecież ich ceny systematycznie i zauważalnie spadają. To prawda, ale z drugiej strony stosuje się coraz większe baterie, a jak wyglądają koszty serwisowe z nimi związane, przekonał się ostatnio właściciel Jaguara I-Pace.

Nie tylko elektryki! Polska chce też rozwijać transport oparty na wodorze

Sytuacja wydarzyła się w Norwegii, a opisał ją Motor.no. Użytkownik elektryka uszkodził podwozie auta, a konkretnie metalową płytę, która chroni od spodu pakiet akumulatorów. Właściciel Jaguara nie ma pojęcia gdzie i kiedy mogło się to stać, lecz wydaje się, że problem nie jest poważny. Poszycie zostało przedziurawione, ale na długości zaledwie kilku centymetrów.

To oficjalne zdjęcie Jaguara. Lepiej się nim nie sugerujcie

Ile mogłaby kosztować taka naprawa w samochodzie spalinowym? W ASO powiedzmy że 2000 zł – wymiana metalowej płyty na nową. Gdyby to nie było nowe auto, to pewnie większość warsztatów zwyczajnie wyklepałaby płytę i zaspawała. W opisywanym Jaguarze, serwis wycenił koszty naprawy na około 150 tys. zł!

Gdzie naprawimy samochód elektryczny? Czy warsztaty są gotowe na elektryki?

Myślicie sobie teraz pewnie, że to taka typowa zagrywka serwisu. Lekko uszkodzona jest obudowa baterii, to trzeba wymienić całą baterię. A że bateria jest duża (90 kWh), to nic dziwnego że jej koszt to ponad 40 proc. wartości całego auta. I tu was zaskoczymy – serwis wcale nie chce wymieniać baterii!

Ogniwa litowo-jonowe w pakiecie akumulatorów Jaguara I-Pace

Tak horrendalnej sumy zażądało ASO Jaguara za wymianę samego metalowego „pojemnika”, w którym umieszczona jest bateria! Proces najwyraźniej jest dość skomplikowany i wymaga użycia zaskakująco drogich materiałów. Przykładowo podczas montażu nowego pojemnika, trzeba zastosować specjalną pastę termoprzewodzącą, która kosztuje około… 57 tys. zł!

Elektryki są bardziej czyste od aut spalinowych? Ujawniamy prawdę

Wniosek z tej historii płynie prosty. Jeśli kupicie sobie kiedyś elektryka, w pierwszej kolejności wybierzcie się do firmy zajmującej się motaniem terenówek i niech wam założą porządną osłonę podwozia. W przeciwnym razie, jeśli nawet delikatnie uszkodzicie sobie gdzieś podwozie, ryzykujecie orzeczeniem szkody całkowitej przez ubezpieczyciela. W Norwegii już się złomuje kilkuletnie elektryki po drobnych kolizjach. Ekologicznie.

Zostaw komentarz:

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Wszyskie pola są wymagane do wypełnienia.

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze