Zmagania Magdy Wilk na torze F1

Emocje nie mniejsze niż w Formule 1 towarzyszyły zawodnikom startującym w Kia Lotos Cup oraz w Wyścigowych Samochodowych Mistrzostwach Polski. Magda Wilk, której starty wspieramy i za którą trzymamy kciuki, z przygodami, ale szczęśliwa dojechała do mety na torze Hungaroring.

 

 

 

 

 

 

 

 

Tor, na którym odbywają się Grand Prix Formuły 1, tym razem gościł zawodników w pro_cee’dach oraz Picanto. W upale sięgającym nawet 30 st. C. zawodnicy walczyli o pierwsze punkty w sezonie. Popis wspaniałej rywalizacji dali Kamil Raczkowski, Andrzej Gasenko i Łukasz Błaszkowski. Wyprzedzeń i efektów specjalnych było bez liku, a klasyfikacja co chwilę zmieniała się. Dwukrotnie Raczkowski przejeżdżał linię mety jako pierwszy i z kompletem 100 punktów objął fotel lidera rozgrywek.

 

Zwycięzcy są na podium (od lewej: Błaszkowski, Raczkowski, Gasenko)
fot. Kia

Jedyna kobieta w stawce cee’da – Monika Luberadzka – w kwalifikacjach uzyskała 14. czas. W pierwszym wyścigu awansowała na jedenastą pozycje, w drugim, po sygnale startu miała problemy ze zwolnieniem hamulca ręcznego i do walki ruszyła z ogromną stratą. Monika skorzystała jednak z faktu, że na tor wyjechał samochód bezpieczeństwa, co ułatwiło jej dogonienie rywali. Po wznowieniu wyścigu walczyła o jak najlepsze miejsce i udało się jej zająć 12. pozycję.

 

 

 

Magda Wilk na Hungaroringu
fot. Kia

Nie mniej emocji dostarczyły nieco słabsze Picanto, jednak to właśnie w tej klasie walka jest najbardziej zacięta. Podobnie jak Raczkowski w cee’d, tak tutaj Michał Kijanka dwukrotnie odbierał puchar za zwycięstwo oddalając się na 10 punktów w klasyfikacji od Piotra Materzyńskiego.

Nie zabrakło także rywalizacji kobiet. Wspierana przez Motocainę Magda Wilk w pierwszym wyścigu zdobyła więcej punktów od Oli Furgał, jednak w drugim musiała uznać wyższość koleżanki.
– Start z siódmego pola nie wyszedł mi najlepiej. Drugi bieg nie chciał wejść i straciłam pozycję, ale już po pierwszych paru zakrętach byłam piąta – mówiła Magda po wyścigu. – Niestety, trafiłam na kolegę Malińskiego, który na tyle skutecznie mnie blokował i spychał poza tor, że dogonili nas rywale, zyskując na naszej walce. Faktycznie trudno się tu wyprzedza i nie ma za dużo pola do popisu, więc nie za bardzo dało się odrobić straty. W pierwszym wyścigu dojechałam siódma, a w drugim ósma. To wynik nieco poniżej oczekiwań, ale sezon dopiero się zaczyna. Nie zamierzam się poddawać i na pewno dam z siebie wszystko. Samochód był świetnie ustawiony, trzeba się tylko trochę wjeździć po zimowej przerwie – w pierwszej czasówce byłam piętnasta, a w drugiej awansowałam na siódme miejsce, co daje trochę do myślenia przed kolejną rundą. Do zobaczenia za trzy tygodnie w Poznaniu!

Jednocześnie z pierwszą rundą Kia Lotos Cup odbyły sie także zawody Wyścigowych Samochodowych Mistrzostw Polski. W klasyfikacji Grand Prix Polski dwukrotnie zwyciężał Maciej Stańco w Ferrari 430 GT3, wyprzedzając Roberta Lukasa w Porsche 997 GT3. W klasie do D4-3500 dwa razy triumfował Adam Gładysz. Z kłopotami technicznymi pierwsze punkty w sezonie zdobyła Karolina Lempel-Czapka. Swoim Renault Megane dotarła na podium w mistrzostwach Polski Dywizji 4 do 3500 cm3.

 

Karolina Czapka w swoim Megane
Fot. Grzegorz Kozera

Oto co powiedziała Karolina chwilę po wyścigu
– Weekend nie do końca przebiegł tak, jak sobie wymarzyliśmy, ale jestem zadowolona, że wywiozłam punkty z Węgier. Po raz pierwszy jeździłam na Hungaroringu – w ubiegłym roku opuściłam węgierską rundę mistrzostw Polski z powodu ślubu. Zawody były super, organizacja bardzo mi się podobała, pogoda sprzyjała, ale niestety, mieliśmy kłopoty z Megane. Już na czwartkowych treningach było dużo problemów z samochodem. Wieczorem trochę podreperowaliśmy „Megę”, ale w kwalifikacjach przejechałam tylko cztery okrążenia. Nagle zablokowało koła i zatrzymałam się na torze. Mechanicy pracowali przez całą noc. Części dojechały, chłopcy poświęcili się, włożyli dużo serca w remont. O ósmej rano odpalili silnik i od razu wiedzieliśmy, że coś jest nie tak. Prawdopodobnie uszkodzeniu uległ jeden z korbowodów. Silnik zaczął wydawać brzydkie dźwięki. Poszliśmy w kierunku taktyki i wystartowałam z depo. Chciałam tylko dojechać po punkty, bo czasem brakuje ich na koniec sezonu. Początkowo wszystko było pięknie, ślicznie. Coś biło, uderzało, motor brzydko pracował, ale temperatura wody, ciśnienie oleju, wszystkie parametry były w porządku. Jechałam spokojnie, kręciłam silnik do 5000. Na czwartym okrążeniu zadymiło, rozległ się ogromny huk – i skończyłam wyścig.Mechanicy znów spisali się na medal i na niedzielę założyli w Megane nowy silnik – seryjny, kupiony poprzedniego dnia w Bielsku, pochodzący z Nissana 350Z. Mapa była zupełnie niedostrojona do motoru i miałam problemy z szybszą jazdą, bo dawka paliwa okazała się nieodpowiednia. Przy dodaniu gazu, na zakręcie samochód stawiało bokiem. Mega zrobiła się bardzo nerwowa. Na starcie silnik zgasł, ale jakoś udało się go odpalić. Z metra na metr, z zakrętu na zakręt starałam się jechać coraz szybciej. W połowie drugiego okrążenia dostałam strzała w lewe tylne koło, które trochę się skrzywiło. Do końca wyścigu jechałam efektownie, bo z rury buchał płomień, a wszystkie zakręty pokonywałam pełnym slajdem. Mam trzecie miejsce w klasie i po naszych przygodach dobrze, że chociaż tak się skończyło. Bardzo dziękuję mechanikom i całemu zespołowi, który stanął na wysokości zadania i spisał się na medal.

Zostaw komentarz:

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Wszyskie pola są wymagane do wypełnienia.

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze