Zawodniczki rajdowe podsumowują sezon 2012
W zakończonym sezonie rajdowym najskuteczniejszą kobietą za kierownicą była Klaudia Temple, która ukończyła 6 rund RPP. A pilotką, która ma na koncie najwięcej ukończonych rajdów, jest Aleksandra Krawczyk. Obydwie zawodniczki zostaną przez Motocainę nagrodzone!
Nagrodą jest profesjonalna sesja fotograficzna w wybranym stylu i miejscu, zorganizowana przez Ewelinę Neska (www.fotoneska.pl), która jest fotografem, a także rajdową pasjonatką. Ewelina w trakcie sezonu robiła naszym zawodniczkom piękne portrety, więc zazdrościmy i gratulujemy Klaudii i Oli!
W rajdowych mistrzostwach Polski kobiety startowały sporadycznie. A najczęściej widziana zawodniczka – Agnieszka Hankiewicz nie jest zadowolona z ubiegłego sezonu i rajdów, bo historyczną już rajdówką tylko raz udało się dojechać do mety. Ale Agnieszka i jej mąż mają już tajemniczy plan na sezon kolejny:
– Niestety ten sezon nie należał do najbardziej udanych. Mieliśmy mnóstwo awarii i na dodatek na sam koniec – na stracie do OS-1 Barbórki urwaliśmy półoś. Nie zniechęca nas to i już szykujemy się do sezonu 2013. Tym razem lepiej uzbrojeni! – zapowiada Agnieszka.
Agnieszka Hankiewicz |
fot. Ewelina Neska
|
Gabrieli Bar niestety nie widzieliśmy na rajdowych oesach zbyt często, ale jest szansa na to, że sytuacja w przyszłości się poprawi:
– Występy duetu Rybacki – Bar w tym sezonie nie były spektakularne (śmiech). W zasadzie był to jeden start w Rajdzie Rzeszowskim, który skończył się dla nas nieszczęśliwie szybko – lądowaniem w brzozowym zagajniku na dachu (awaria amortyzatora sprawiła, że nie zmieściliśmy się w zakręcie). Tym samym straciliśmy szansę na jakikolwiek wynik w RSMP i uznaliśmy, że start w Koszycach i Dolnośląskim będzie zbyt drogą „zabawą”. Ja oczywiście bardzo tęsknię za startami i mam nadzieję, że do nich wrócimy – jeśli nie w Polsce (bo tu jest drogo i bardzo stresujący organizatorzy), to może gdzieś u naszych słowiańskich sąsiadów.
Dziękuję Rafałowi – mojemu kierowcy za wspaniałe wrażenia, Januszowi i Adamowi – naszemu niezastąpionemu teamowi (wspieranemu ostatnio przez Huberta), sponsorom – firmom Smektała i Jamalex oraz kibicom, którzy zagrzewali nas do walki! – podsumowuje Gabriela.
Gabriela Bar |
fot. Stefan Wyszyński
|
Jedyna w pełni kobieca załoga – Magda Wilk i Jola Żuk obiecująco zaczęły sezon w Rajdowym Pucharze Polski, jednak potem nie wszystko szło po ich myśli:
– Sezon dla Wilk & Żuk Rally Team na początku zapowiadał się bardzo dobrze. Jeden rajd, kolejny, kolejny i… niegroźny wypadek, który spowodował dość długi zastój – spowodowany po prostu brakiem budżetu na dalsze starty. Jednak w tej przerwie wcale nie rdzewiałyśmy. Zarówno ja, jak i Jola, czynnie czy też biernie, ale dalej uczestniczyłyśmy w rajdowym życiu. Ja chociażby jako pilotka u Pawła Roszka podczas Rajdu Rzeszowskiego czy też na „oglądarce” podczas Dolnośląskiego. Były też weekendy spędzone treningowo za kółkiem. Niestety rajdy nie są najtańszym hobby, więc przerwa w moim przypadku była nieunikniona – tłumaczy Magda, której celem na sezon 2013 jest start w pełnym cyklu rajdowego Pucharu.
Magda Wilk |
fot. Ewelina Neska
|
A Klaudia Temple jest zadowolona ze startów za kierownica Hondy Civic, niestety nie udało się wskoczyć na podium klasy:
– Podczas tegorocznego sezonu na 6 rund, w których wzięliśmy udział, sześć razy pojawiliśmy się na mecie, a Honda okazała się bezawaryjna (za co gorące podziękowania należą się ekipie Stanlej Racine). Pozostaje niedosyt, bo zabrakło zaledwie 1 punktu do upragnionego podium – podsumowuje Klaudia.
Klaudia Temple |
fot. Ewelina Neska
|
Trzecią kobietą za kierownicą była Iza Bzyl, która jest zadowolona ze swojego sezonu i już ma bogate plany na przyszły:
– Miniony sezon to spełnienie moich marzeń! Zaczęło się od tego, że sprzedałam mojego Peugeota 206 i dzięki temu mogłam wystartować w Rajdzie Świdnickim nowym, mocniejszym autem. Samochód był trudniejszy do opanowania niż myślałam, ale z kilometra na kilometr coraz lepiej się dogadywałam z tym potworkiem (śmiech). Rajd super, atmosfera również! Następnie przyszedł czas na Rajd Tyski i… naukę. Doświadczony pilot Zbyszek Gruszka zgodził się na zajęcie prawego fotela i pomagał mi w coraz lepszym opanowywaniu Ragnotti. A wisienką na torcie był nasz najdłuższy skok na hopie na Torze w Tychach oraz wspaniały puchar! Tydzień później był już Rajd Rzeszowski i mój etatowy pilot Kuba Domański powrócił na prawy fotel. Rajd trudny technicznie, piekielnie szybki i na dodatek zmienna pogoda. To wszystko złożyło się na to, że na pierwszej pętli, mimo że wydawało mi się, że było szybko, to moje odczucia nie przekładały się na wyniki. Na ostatni odcinek założyliśmy slicki na przód i deszcze na tył – auto składało się idealnie i osiągnęliśmy czwarty czas w klasie! Jechało się super! Oczywiście po takim wyniku czułam niedosyt jeżdżenia – wspomina zawodniczka.
Iza Bzyl |
fot. archiwum zawodniczki
|
– Niestety budżet nie pozwolił w tym roku na wystartowanie w kolejnych rundach RPP, ale szykujemy „gruby” plan na sezon 2013. Tym razem idziemy kolejny krok dalej – budujemy nowy zespół z samochodem nowszej generacji! Dziękuję Kubie, Zbyszkowi, całej ekipie Bzylka Rally Team, Major Broker Ubezpieczeniowy, Allianz Ryszard Kulik, Lernedo, BEC, K.R.O.K.U.S, IK MAGAZINE, planetakobiet.com.pl, Wypożyczalni EXPRESS, RALLYLAND – dzięki Wam ten sezon był możliwy, moje marzenie mogło się spełnić i mam nadzieję na współpracę w kolejnym rajdowym sezonie. Do zobaczenia na rajdach! Życzę wszystkim cudownych świąt Bożego Narodzenia i Do Siego Roku! – podsumowuje Iza.
Alinka Waleczek w sezonie 2012 nie mogła narzekać na brak przygód i zaproszeń na prawy fotel, więc ma o czym opowiadać:
– Na początku sezonu, kiedy niespodziewanie otrzymałam propozycje startu w rozwijającym się zespole, było to dla mnie jak „Rajdowa Gwiazdka z Nieba”. Pierwszym krokiem mojej współpracy z nowym kierowcą miały być starty w Rajdowym Debiucie, ponieważ kierowca musiał uzyskać licencje R1 i szybko dojść do startów w RSMP. Po raz pierwszy spotkaliśmy się na testach Fiesty i już niestety wtedy zaliczyliśmy poważny „dzwon”. Po testach przyszedł czas na Rajd Świdnicki oczywiście w Rajdowym Debiucie bez pomiaru czasu. Co wręcz niewyobrażalne, ale skończyliśmy rajd już na pierwszym odcinku wypadając z drogi i lądując w rzece. Po tym rajdzie uświadomiłam sobie, że nigdy nie dogadam się z tym kierowcą i nasza dalsza współpraca nie ma sensu, więc odeszłam z teamu. Po raz pierwszy w karierze podjęłam taką decyzję i nie żałuję – wspomina zawodniczka.
– Kolejnym startem był Rajd Karkonoski, gdzie w Lausitz Cup pojechałam z Marcinem Wolskim w samochodzie Fiat 126p. Nie spodziewałam się, że można tak grubo iść „Maldonem” – byłam w szoku, bo samochód naprawdę „robił robotę”. Współpraca z kierowcą układała się bardzo dobrze od zapoznania aż do zakończenia Rajdu. Najbardziej na tym rajdzie zaskoczyli mnie kibice, którzy niesamowicie nas dopingowali na odcinkach. Szkoda, że na 4 odcinku w pętli urwała się linka od gazu i nie dane nam było dojechać do mety. Nie był to mój jedyny start z Marcinem. W sezonie 2012 dostałam propozycje wystartowania w dwóch rajdach zagranicznych: Bohemia i Barum Rally.
Alinka Waleczek |
fot. archiwum zawodniczki
|
W tym roku nie miałam za dużo czasu, żeby się nudzić. Miałam okazję wystartować także w rajdach Trzeciej Ligi. W rundzie Mistrzostw Śląska, w Rajdzie Tyskim pilotowałam Grześka Kwietnia w BMW. Staraliśmy się dopracować opis i wszystkie szczegóły, niestety rajd zakończyliśmy na pierwszym odcinku specjalnym miedzy metą lotną a metą stop. Wydaje mi się, że warunki atmosferyczne, opony i prędkość razem przyczyniły się do tego wypadnięcia. Przygoda wyglądała bardzo poważnie i mieliśmy dużo szczęścia. Przy dużej prędkości wyrzuciło nas tyłem z drogi, zahaczyliśmy o drzewo, lecąc rowem odbiliśmy się od kolejnych trzech drzew i wylądowaliśmy w poprzek drogi. Chociaż Grzesiek miał nogę w gipsie, a mnie pasy ścisnęły tak, że czułam, jakby żebra przykleiły mi się do kręgosłupa, to patrząc na to, jak wyglądał samochód, musimy się cieszyć, że tylko na tym się skończyło – opowiada Alinka.
– Po Rajdzie Tyskim przyszła kolej na kolejną rundę RPP – Rajd Rzeszowski. Tym razem znów był to kierowca, z którym miałam startować po raz pierwszy. Z odcinka na odcinek Kamil Baczyński się rozkręcał, mimo że w Clio R3 ze stajni 2B nie siedział rok. Współpraca przebiegała nam świetnie i bardzo się cieszę, że mogłam wystartować w tym rajdzie w takim składzie.
Następnym w kolejności rajdem była runda Rajdowego Pucharu Polski – mój domowy Rajd Wisły. W tym starcie pilotowałam Rafała Kulkę w Clio R3 ze stajni rajdowej Bartka Boruty. Przed rajdem mieliśmy z Rafałem testy i tam mogliśmy już dopracowywać opis, omówić szczegóły no i po prostu uczyć się współpracować. Rajd ułożył się po naszej myśli. Udało nam się osiągnąć główny cel Rafała – osiągnięcie mety. W tym momencie muszę podziękować ekipie z Gliwic za niesamowitą niespodziankę, jaką mi zgotowali. Zobaczyć specjalnie przygotowane koszulki z moimi zdjęciami to naprawdę bezcenne uczucie. Jesteście WIELCY!!! – mówi Alinka.
– Po Rajdzie Wisły myślałam, że będzie to już dla mnie koniec sezonu i że odwieszę kombinezon do szafy, a jednak dostałam propozycję startu w Rajdzie Dolnośląskim z Adamem Kamesińskim w Hondzie Type-R. Zapoznanie wykorzystaliśmy, jak tylko się dało do dopracowania naszej współpracy i najbardziej odpowiedniego opisu. Adam to naprawdę szybki kierowca, niestety pech dopadł nas już na drugim odcinku. Na syfie wypadliśmy z drogi i nasza „wycieczka” w pole skończyła się uszkodzeniem chłodnicy. Nie było już mowy o kontynuowaniu jazdy i odpadliśmy z rajdu. Próbowaliśmy jeszcze dojechać do mety odcinka, ale skończyło się to tylko otwarciem maski podczas jazdy i rozbiciem szyby.
To nadal jednak nie był koniec zaskoczeń w tym roku. Prawie w ostatniej chwili odezwał się do mnie ponownie Rafał Kulka i postanowiliśmy razem pojawić się na starcie Rajdu Cieszyńskiej Barbórki – ostatniej rundy RPP. Nasz samochód to również było dla mnie duże zaskoczenie, ponieważ był to Fiat Cinquecento. Doświadczenia z Rajdu Wisły pomogły nam we współpracy, więc zapoznanie i dopracowanie opisu zajęło nam znacznie mniej czasu. Najgorsze pojawiło się później, gdy okazało się, że w wypożyczonym na rajd samochodzie zawieszenie jest przygotowane pod wyścigi górskie. Mając przed sobą cały ten technicznie trudny rajd na odcinkach walczyliśmy przede wszystkim o to, żeby nie wypaść z trasy. Niestety nie było żadnej przyjemności z jazdy. Ale co ważne cały wysiłek się opłacił, musieliśmy odpuszczać, ale dojechaliśmy do mety – wspomina.
– Cały ten sezon uważam za udany pomimo tego, że z tych wszystkich startów dojechałam do mety tylko trzy razy. Jeśli nie wykluczała nas awaria, to lądowaliśmy poza drogą zaliczając kilka groźnie wyglądających „dzwonów”. Odpukać jednak, za każdym razem wychodziliśmy z opresji cało i bez większych obrażeń. Sam początek roku nie był udany, dostałam poważną lekcję życia. Szkoda, że chociaż jest to mój ukochany sport, to już wiem, że nie zawsze jest miło i sympatycznie. Sytuacja była dla mnie trudna, bo nie ukrywam, że miałam dużą ochotę dać sobie już spokój i odwiesić kask. W tym miejscu bardzo dziękuje moim znajomym i kibicom, którzy wspierali mnie i wybili mi ten pomysł z głowy. Dzięki nim zrozumiałam na nowo, że jest to moja pasja i całe życie, że kocham to, co robię i nie powinnam się tak szybko poddawać. Moi kibice wspierali mnie cały sezon, byli zawsze na odcinkach, zawsze słyszałam od nich miłe słowa i śledzili moją jazdę stojąc na odcinkach lub online. To bezcenne i za to wszystko ogromnie dziękuję. Dziękuję kierowcom, którzy mi zaufali zapraszając mnie na prawy fotel, chłopakom z 2Brally, mechanikom obsługującym samochody. Nie mogę zapomnieć też o mojej rodzince za to, że byli ze mną w tych dobrych i tych złych chwilach. Podziękowania również należą się wszystkim sponsorom, których nie sposób tutaj wszystkich wymieniać.
Powoli już myślę o nowym sezonie i prawdę mówiąc już kilka tematów się rozwija, ale to jeszcze nie czas na zdradzanie szczegółów. Po prostu nie chcę zapeszać (śmiech). Jedno jest pewne – nie odwieszam kombinezonu i na pewno będę startować, jeśli tylko zdrowie mi dopisze i będzie z kim. Rajdy to całe moje życie i nie wyobrażam sobie życia bez tej adrenaliny. Nie wiem, jak wytrzymam te miesiące do rozpoczęcia kolejnego sezonu rajdowego – podsumowuje zawodniczka.
Małgosia Malicka-Adamiec u boku Grzegorza Sikorskiego zdobyła wiele nowych doświadczeń: startowała w nowej rajdówce, cyklu RSMP od połowy sezonu i w rajdach zagranicznych:
– Każdy sezon, każdy rajd uczy mnie czegoś nowego… A początek sezonu nie był dla nas łaskawy. Zaczęliśmy starty w RPP od Świdnicy, a nasz wynik (32. w generalce i 6. w klasie A6) to w dużym stopniu odzwierciedlenie problemów technicznych. Oczywiście każda meta cieszy i potraktowaliśmy ten rajd jako dobrą rozgrzewkę przed startem w pucharze Łużyc. Jednak nie tylko w Czechach, bo i w dwóch kolejnych rajdach – nie było nam dane dojechać do mety, a czara goryczy przelała się po bardzo trudnym Rajdzie Karkonoskim. Grzesiek podjął decyzję o zmianie auta – wspomina zawodniczka.
Małgorzata Malicka-Adamiec |
fot. Jola Żuk
|
– Do najlepszych momentów sezonu należy z pewnością Rajd Rzeszowski. Pierwszy start nowym autem – Fordem Fiesta ST i prawdziwa przyjemność z jazdy! Dojechaliśmy na 5. miejscu w klasie i 29. w klasyfikacji generalnej. Niezapomniany Rajd Polski, runda mistrzostw Polski i Europy, to był nasz potrójny debiut! Pierwszy start naszego zespołu w mistrzostwach Polski, pierwszy w mistrzostwach Europy oraz pierwsze kilometry oesowe Fiestą na szutrach. Na mecie zameldowaliśmy się na 7. miejscu w klasie i 39. w klasyfikacji generalnej mistrzostw Polski, w mistrzostwach Europy na miejscu 1. i 27. – bezcenne doświadczenie! Staraliśmy się wykorzystać każdą możliwość do nauki i poprawy swoich umiejętności. Tak wiec końcówka sezonu była mocna. Bardzo trudny Rajd Lausitz zaowocował 2. miejscem w klasie, a sezon zamknęliśmy na rajdzie Dolnośląskim. W drugim dniu awaria półosi, tuż po starcie na pierwszym odcinku – wyeliminowała nas z dalszej jazdy – opowiada Małgosia.
– W tym miejscu serdecznie dziękuję za sezon całej ekipie serwisu firmy K technology, szczególnie Antoniemu Korchutowi. Grześkowi dziękuję za atmosferę i dobrą współpracę. Wnioski zostały już wyciągnięte. Dziękujemy sponsorom i Radiu ESKA za wsparcie! Na szczególne podziękowanie zasługuje też nasz Automobilklub Kielecki, panie Zbyszku – dziękujemy.
Zimowe miesiące nie należą do moich ulubionych. My, jak i zapewne większość ekip, planujemy przyszły sezon i mierzymy siły na zamiary. Jednak spekulacje odnośnie wszechobecnego kryzysu nie są budujące. Wszystkim rajdowym kibicom i Motocainie wielkie dziękuję! – podsumowuje zawodniczka.
Basia Gosztyła z mężem Przemkiem w Oplu Astra wystąpili w trzech rajdach, a ukończyli dwa – z wyniku w Pucharze Astra są jednak zadowoleni:
– Po pechu na tegorocznym Rajdzie Wisły, kiedy to urwany przegub wykluczył nas z rywalizacji już po pierwszym kilometrze oesowym, postanowiliśmy próbować odrobić straty w klasyfikacji rocznej na Rajdzie Cieszyńska Barbórka. Na szczęście nasza rajdówka bardzo dzielnie zniosła wymogi trasy, nie sprawiała kłopotów i dowiozła nas do mety na bardzo wysokim miejscu. Miłą niespodzianką dla nas, naszych kibiców i sponsorów będzie z pewnością fakt, że zajęliśmy czwarte miejsce w klasyfikacji rocznej w Pucharze Astry, co jest dla naszej młodej załogi wielkim sukcesem – podsumowuje Basia.
Basia Gosztyła |
fot. Marcin Godyn
|
Iza Pankrac – Witkowska startowała gościnnie jako pilotka dwa razy, a do szczęścia potrzebny jej już tylko stały kierowca (bo stan cywilny szczęśliwie w tym sezonie zmieniła!):
– Nie wiem za bardzo, czy w moim przypadku jest co podsumować (śmiech). Sezon zaliczyć niestety muszę do jednych z najsłabszych – prawie w ogóle nie jeździłam. Wciąż cierpię na brak stałego kierowcy. W przyszłym sezonie chciałabym w końcu się wyjeździć. Plan na 2013 to maksymalnie się zmobilizować! Podziękowania dla Andrzeja Krawczyka za zaproszenie mnie do pilotowania w tym roku – mówi Iza.
Iza Pankrac |
fot. Jola Żuk
|
Aleksandra Krawczyk osiągnęła najlepszy wynik wśród pilotek, a był to dla niej sezon pełen wrażeń.
Ola Krawczyk |
fot. Ewa Neska |
– Cieszę się, że mogłam startować w większości rund RPP w sezonie 2012, co zawdzięczam mojemu kierowcy, Andrzejowi Krawczyk. Chciałabym mu za to gorąco podziękować, ponieważ z każdego naszego rajdu wracałam z niezwykłymi wspomnieniami i ubogacona nowymi doświadczeniami. W minionym sezonie były chwile bardzo przyjemne, na przykład, gdy odbieraliśmy puchary za pierwsze miejsce w klasie Astra w zimowym Rajdzie Lotos. Wspomnę tu również chwile wymagające mojej silnej woli, kiedy to Rajd Rzeszowski przejechałam ze złamanym palcem u ręki. Muszę również dodać, że niestety, ale nie z mojej winy, nie mogłam uczestniczyć w dwóch rajdach Mazowieckim i Wisły, czego do tej pory bardzo żałuję. Po zaliczonych rajdach pozostało jednak mnóstwo ciekawych wspomnień i emocji, które trudno jest opisać słowami. Adrenalina, wola walki, nieprzewidziane zachowania samochodu, różnorodność tras odcinków, poważna konkurencja, chwile grozy poprzeplatane satysfakcją z osiąganych rezultatów i frajdy z dobrej zabawy. Tak wspominam miniony sezon. Właśnie to składa się na charakter sportu motorowego, czego można pozazdrościć załodze rajdówki. Cieszę, że sezon 2012 był dla mnie różnorodny i ciekawy, tym bardziej, że został uwieńczony fantastyczną nagrodą w postaci sesji fotograficznej, za co bardzo dziękuję Redakcji Motocainy – podsumowuje Ola.
W sezonie RSMP i RPP 2012 wystąpiły także pilotki: Martyna Zarębska, Magdalena Misiarz, Aleksandra Krawczyk, Katarzyna Kiewrel, Justyna Kurowska, Izabela Białorucka, Aneta Marcol, Jagna Stankiewicz i Magdalena Kutta.
Osiągnięcia wszystkich zawodniczek można prześledzić w przedstawionych tabelach wyników.
W porównaniu do sezonu 2011 obecność kobiet na rajdowych odcinkach znacznie zmalała. Zawodniczki rezygnujące ze startów poświęcają się karierze, macierzyństwu lub po prostu nie mają sponsorów i propozycji startów. Pocieszające jest to, ze w Rajdowym Debiucie pojawiają się nowe kobiece nazwiska i być może one wzbogacą nasze podsumowanie za rok…
Dziękujemy zawodniczkom za roczną sympatyczną współpracę i trzymamy kciuki za materializację planów na przyszły sezon! Będziemy was wypatrywać!
Najnowsze
-
Test Skoda Enyaq Coupe RS Maxx. Ile warta jest najdroższa Skoda w historii?
Kiedy debiutowała na rynku, wielu przecierało oczy w niedowierzaniu. Elektryczna Skoda wyceniona na ponad 300 tys. złotych zwiastowała poważną zmianę wiatru w ofercie czeskiego producenta. Co otrzymamy, kupując najdroższy model w historii marki? Sprawdziłyśmy to, testując model Enyaq Coupe w topowej wersji wyposażenia RS Maxx. -
Finał trzeciego sezonu TOYOTA GR CUP
-
Dynamiczne i wszechstronne: Audi Q5 Sportback drugiej generacji
-
Gosia Rdest z kolejnym podium w tym roku!
-
Brak miejsca na pieczątki w dowodzie rejestracyjnym. Czy trzeba wymieniać go na nowy?
Zostaw komentarz: