Wziął w leasing auta warte 2,3 mln zł i nie chciał ich spłacać, ani zwrócić. Nie skończyło się to dobrze
Wśród klientów decydujących się na ekskluzywne samochody, właściwie nikt nie kupuje ich za gotówkę. Dlatego było to zupełnie naturalne, kiedy pewien 62-latek wziął w leasing cztery samochody o wartości 2,3 mln zł. Różnica polegała na tym, że on w ten sposób chciał spełnić swoje motoryzacyjne marzenia, nie płacąc za nie.
Policjanci z Ursusa na początku maja 2020 roku otrzymali zgłoszenie o przywłaszczeniu czterech luksusowych samochodów, wartych łącznie 2 298 000 złotych. Sprawca nie spłacał rat, ale nie chciał też zwrócić leasingowanych pojazdów i unikał kontaktu. Wśród samochodów był między innymi Mercedes-AMG o wartości ponad 848 000 złotych oraz Porsche 911 Turbo S warte ponad 926 000 złotych.
Kupił wymarzone Lamborghini z rządowej dotacji. Grozi mu teraz nawet do 70 lat więzienia
Obecnie policjantom zwalczającym przestępczość gospodarczą oraz korupcję z komendy na warszawskiej Ochocie, udało się odzyskać trzy z przywłaszczonych pojazdów, o wartości ponad 1 802 000 złotych.
{{ image(33676) }}
Pierwszy z samochodów został odnaleziony już w maju na terenie Wilanowa – był to wspomniany Mercedes. Policja nie podaje o jaki model chodzi, a jedynie, że mowa o „sportowej limuzynie”. Po wartości (848 tys. zł) wnioskujemy, że było to AMG S 63 lub AMG GT 4-drzwiowe Coupe 63 S.
Dostali pieniądze z covidowego wsparcia, kupili za nie Lamborghini i Porsche!
Kolejny z przywłaszczonych pojazdów odnaleziono na terenie Józefowa w lipcu ubiegłego roku (policja nie podaje jakie to auto). Najnowsze znalezisko to Porsche 911 Turbo S, które policjanci znaleźli w tym tygodniu w warszawskich Włochach.
Mężczyzna który wpadł na tak nierozsądny sposób spełniania motoryzacyjnych marzeń, usłyszał zarzut przywłaszczenia mienia ruchomego o znacznej wartości. 62-latkowi może grozić kara do 10 lat pozbawienia wolności.
{{ image(33677) }}
Najnowsze
-
Kierowcy ciągle nabierają się na znak E-17a. Hamują widząc go i właśnie za to dostają mandat
Odwiecznym problem kierowców jest niedouczenie, prowadzące do niezrozumienia przepisów i błędnego ich interpretowania. Prowadzi to do niebezpiecznych sytuacji i może skutkować słonymi mandatami. Tak jest na przykład w przypadku znaku E-17a. -
Rowerzysta wjechał prosto pod auto i zadzwonił na policję. Zderzenie dwóch absurdów
-
Nowy sposób kontroli kierowców. Dostaną specjalne opaski
-
Koniec przywileju dla właścicieli aut elektrycznych. Życie za szybko go zweryfikowało
-
Znasz trik taksówkarzy na chłodzenie auta bez klimatyzacji? Używaj, nawet jak masz klimę
Zostaw komentarz: