Wyścig o GP Włoch

Niesamowity start wyścigu, emocjonujące pojedynki, wyprzedzania i kraksy oraz niesamowite rozstrzygnięcia już w samej końcówce rywalizacji - oto przebieg wspaniałego wyścigu o GP Włoch. Czy znów przewaga Vettela okazała się zdruzgocząca dla konkurentów?

Emocjonujący start i prowadzenie Alonso.
fot. Pirelli

Kiedy zgasło pięć czerwonych świateł, spektakularnym i najbardziej skutecznym startem popisał się ku radości kibiców zespołu Ferrari – Fernando Alonso. Hiszpan, podobnie jak Robert Kubica w 2006 roku, wyprzedził rywali z prawej strony toru, jadąc niemal po trawie. Zaspał nieco Jenson Button, który spadł w dół stawki, a przecież startował z trzeciego miejsca. Jednak najwięcej emocji wywołał Liuzzi z HRT. Włoch nie opanował bolidu przed pierwszym zakrętem i chcąc uniknąć zderzenia z jadącymi po jego lewej stronie kierowcami, odbił na prawo, przeleciał z ogromną prędkością przez trawę i uderzył prosto w przejeżdżających akurat wtedy Rosberga oraz Pietrowa – dla wszystkich trzech zawodników ta kraksa zakończyła się zakończeniem wyścigu. O sporym szczęściu mógł mówić wówczas Rubens Barrichello, który cudem wyhamował bolid przed autami Niemca i Rosjanina. Wyczyn Włocha, już po wyścigu został ukarany przesunięciem o 5 pozycji do tyłu podczas GP Singapuru. Liuzzi obwinia za zajście Kovalainena, który miał rzekomo zepchnąć go na trawę.

Mark Webber tym razem nie zaliczył dobrego wyścigu.
fot. Pirelli

Po incydencie w pierwszym zakręcie na tor wyjechał samochód bezpieczeństwa, który nieco uspokoił zapędy kierowców. Podczas neutralizacji, część kierowców zjechała na zmianę opon, a inni leczyli rany po przygodach na pierwszym okrążeniu. Do boksu na wymianę nosa bolidu zjechał Kobayashi, Senna postanowił zmienić opony, a d’Amborsio, ze względu na usterki, nie wyjechał już w ogóle na tor. Spore problemy na starcie miał także Ricciardo, który został na polach startowych i o chwili został zepchnięty do garażu. Kierowca HRT powrócił na tor, ale w efekcie zepstutego pocztątku, na mecie miał aż czternaście okrążeń straty do Vettela. 

Schumacher pokazuje, że 7 tytułów to nie był przypadek
Gdy po dwóch okrążeniach zjechał safe’ty car okazało się, że głównym rozdającym karty w tym wyścigu będzie Schumacher, który po wspaniałym starcie i awansie na trzecią pozycję pokazywał „nowicjuszom” starą szkołę jazdy. Niemiec, przez bardzo długi czas, utrzymywał za sobą zawodników McLarena. Hamilton, który na każdym metrze szukał miejsca do wyprzedzenia miał nie lada problem. Przełożenia skrzyni biegów były w jego bolidzie źle dobrane i kończyły się zbyt szybko, przez co Lewis nie mógł wyprzedzić Schumachera, nawet używając systemu DRS (uruchomiony na 7 okrążeniu) oraz KERS. 7-krotny mistrz był jednak szybszy i lepszy bez wspomagania systemami i cały czas wodził dwóch jadących za nim Anglików za nos. Zaznaczył tym samym, że nadal jest świetnym kierowcą, a wielu konkurentom wciąż brakuje doświadczenia.

Zwycięstwu Niemca zawsze towarzyszą okrzyki radości w radiu.
fot. Pirelli

W czasie tej walki, wiele działo się na początku stawki. Vettel zaciekle gonił Alonso, popisując w końcu widowiskowym manewrem wyprzedzania. Z kolei Webber, atakując Massę, postanowił nieco ściąć pierwszy zakręt i w efekcie uderzył w lewe, tylne koło bolidu Ferrari, przez co stracił przedni spojler, a Brazylijczyk wykonał piruet, tracąc wiele cennych pozycji. Australijczyk nie zważając na brak elementów przedniego nosa samochodu, z ogromną prędkością chciał wjechać na zakręt zwany Parabolicą, co skończyło się ostrym hamowaniem. Niestety, brak docisku i przyczepności spowodował, że tym razem Mark wypadł z zakrętu i zakończył swój wyścig. Po fakcie Felipe Massa skwitował sprawę krótko :”Jestem rozczarowany wynikiem. Gdyby nie kraksa z Webberem, byłbym wyżej.” Mark Webber uważa jednak, że robił wszystko, by nie uderzyć w rywala, lecz nie było szans na uniknięcie kolizji.

Wracając do wyścigu, Felipe Massa w ciągu dwóch kolejnych okrążeń po zdrzeniu z Webberem uporał się z wyprzedzaniem Alguersuariego, di Resty, Pereza oraz Maldonado. W międzyczasie z rywalizacji odpadł Adrian Sutil. 

Sebastian Vettel zbliża się do zdobycia drugiego tytułu  Mistrza Świata w swojej krótkiej karierze.
fot. Pirelli

Pogoń Vettela, McLarena oraz uczucie niesmaku…
Na dziesiątym okrążeniu Vettel miał już ponad siedem sekund przewagi nad drugim w stawce Alonso, a Hamilton zdołał wyprzedzić Schumachera. Niemiec nie zamierzał jednak odpuszczać walki i pięknym za nadobne odpłacił się Lewisowi świetnym manewrem w Curva Grande. Ciekawie działo się też na szesnastym okrążeniu. Schumacher umiejętnie wyprowadził na trawę Hamiltona, a Jenson Button wykorzystując błąd kolegi z zespołu, wyprzedził zarówno jego, jak i zaaferowanego walką z Lewisem, Michaela. Hamilton, nie mogąc znieść, że jego partner z zespołu tak gładko poradził sobie nie tylko z nim, ale też z wielkim mistrzem, przez radio wylał swoje żale, jakoby Schumacher łamał regulamin dotyczący zmiany toru jazdy. Po dwóch okrążaniach od tego zarzutu, okazało się, że rzeczywiście sędziowie FIA przyglądają się prawidłowości jazdy Niemca, a sam Schumacher został poproszony o ostrożność w tej kwestii. W efekcie przestał walczyć i po prostu przepuścił Anglika.

Po postoju Button rzucił się w pogoń za czołówką i szybko dopadł Alonso. Nie mogąc znaleźć sposobu na kierowcę Ferrari przez piętnaście okrążeń jechał za Hiszpanem. Zdecydowano się więc na drugi postój, choć mało brakowało, by ta decyzja nie skończyła się nieszczęściem. Jadący przed Jensonem, zdublowany już Barrichello, w tym samym czasie zjechał do boksu – było blisko kolizji, a na pewno Anglik stracił przez to cenne części sekundy. 

Pod podium na torze Monza zawsze zbierają się kibice.
fot. Pirelli

Ferrari pojawiło się w boksie okrążenie później, podobnie jak Hamilton. Tymczasem rozgrzane już opony Buttona pozwoliły skutecznie wyprzedzić Alonso w Curva Grande.  Prawie jednocześnie z rywalizacji odpadł Perez; Meksykanin stracił możliwość zdobycia punktów, kiedy tuż za półmetkiem wyścigu doszło do awarii jego samochodu. Tym sposobem oba bolidy zespołu Sauber nie ukończyły wyścigu.

Twarda mieszanka opon ewidentnie nie leżała Alonso, który wciąż tracił ułamki sekund z okrążenia na okrążenie. Jenson odjeżdżał coraz bardziej, a jadący za nim Hamilton zbliżał się coraz szybciej. Mało brakowało, a Hiszpan na ostatnich metrach straciłby swoje trzecie miejsce na rzecz kierowcy McLarena. Na szczęście utrzymał pozycję i zdobył 650. podium dla Ferrari w Formule 1 na ojczystej ziemi zespołu, a także przekroczył granicę 1000 punktów zdobytych w karierze.

Ostatecznie pierwsza dziesiątka wyścigu wyglądała następująco: Vettel, Button, Alonso, Hamilton, Schumacher, Massa, Alguersuari, di Resta, Senna oraz Buemi.

Sebastian Vettel, wygrywając trzynastą rundę Grand Prix, na sześć wyścigów przed końcem sezonu praktycznie zapewnił sobie drugi, mistrzowski tytuł. Ten wyścig pokazał także wszystkim krytykom i sceptykom Michaela Schumachera, że „Stary Mistrz” jeszcze nie raz napsuje krwi młodszym kierowcom. Wyścig na torze Monza pokazał również, że Mark Webber czasem, w sytuacjach krytycznych, ma problemy z racjonalną oceną sytuacji. Udany domowy wyścig zaliczył także zespół Toro Rosso, którego oba samochody finiszowały w punktowanej dziesiątce. Jaime Alguersuari był siódmy (nadrobił 11 pozycji po starcie z 18. pola), a Sebastien Buemi dziesiąty. Brawa należą się także dla młodziutkiego Brunno Senny, który uzyskał swoje pierwsze punkty w karierze.

Przed nami dwa tygodnie na wyciszenie i ochłonięcie po niesamowitym wyścigu na ziemi Ferrari. Można śmiało powiedzieć, że Europa hucznie pożegnała się z kibicami F1, dostarczając nam wielu wrażeń i emocji. Kolejny wyścig już 25 września w Singapurze.

Spektakularny start Alonso i kraksa przez Luizziego

Pojedynek Schumacher – Hamilton – Button

Kolizja Marka Webbera z Felipe Massą i ostre hamowanie na bandzie

Zostaw komentarz:

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Wszyskie pola są wymagane do wypełnienia.

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze