Ewa Kania

Jeden jechał za szybko, drugi wymusił – kto jest winny w tej sytuacji?

Niebezpieczna sytuacja i spór dwóch kierowców, którzy są przekonani do swoich racji. Który z nich powinien dostać mandat?

To jedna z tych sytuacji, w której nie tak łatwo wskazać winnego, za to łatwo o wywołanie burzy w internecie. Oddajmy najpierw głos autorowi nagrania, który tak opisał zajście:

Kierujący Citroenem wyjeżdżając z ulicy podporządkowanej dopuścił się wymuszenia pierwszeństwa przejazdu czym spowodował zagrożenie bezpieczeństwa w ruchu drogowym. Po całym zajściu wysiadł z auta aby oznajmić mi że to moja wina bo za szybko jechałem. Na wstępie poinformowałem go że w aucie mam kamerę tak aby ostudzić jego zapędy, więc obyło się bez wyzwisk. Przerażające jest jak ludzie na siłę szukają u innych winy swoich błędów

Masowe cwaniactwo na zwężeniu i czerwonym świetle. Czegoś takiego jeszcze nie było

Co natomiast widać na nagraniu? Kierowca Citroena rzeczywiście wyjeżdża z drogi podporządkowanej i zmusza autora nagrania do gwałtownego hamowania i zjechania na lewo, żeby uniknąć zderzenia. Czy to on byłby winny ewentualnego zderzenia?

Większość komentujących ma co do tego poważne wątpliwości. Trudno się z nimi nie zgodzić, ponieważ widać wyraźnie, że nagrywający jedzie z dosyć dużą prędkością. Nie zwalnia on na widok znaku „strefa ograniczonej prędkości do 50 km/h”. Nie zwalnia, chociaż zbliża się do skrzyżowania i dwóch przejść dla pieszych, oznaczonych dodatkowo „Agatką”, czyli wskazujących, że przechodzą tędy dzieci w drodze do szkoły.

Do wciśnięcia na hamulec nie skłonił go nawet widok ruszającego Citroena. Nagrywający tak bacznie obserwował drogę, że potrzebował dwóch długich sekund na zorientowanie się w sytuacji i wciśnięcie hamulca. Mimo to uważa on, że nie popełnił żadnego błędu.

Błędy wytykają mu komentujący. Zwracają uwagę, że poruszając się z dużą prędkością po krętej drodze i nie zwalniając na widok znaków, nie dał kierowcy Citroena szansę na zauważenie go w porę. Takiego samego zdania był kierowca Citroena, który ironicznie, ale uprzejmie, wyjaśnił to nagrywającemu. I wbrew jego insynuacjom, wcale nie trzeba było „studzić zapędów” kierowcy Citroena, żeby „obyło się bez wyzwisk”.

A kto by dostał mandat w tej sytuacji? Na to pytanie trudno odpowiedzieć. Uderzenie w tył pojazdu wjeżdżającego na drogę z pierwszeństwem, to klasyczny przykład wymuszenia pierwszeństwa i często na tym kończy się policyjne dochodzenie. Nagranie daje jednak szanse na odwrócenie ról – biegły mógłby oszacować prędkość nagrywającego oraz to, czy kierowca Citroena miał możliwość dostrzec go w porę. Paradoksalnie to wideo mogłoby pogrążyć właśnie niego.

Komentarze:

Pokaż więcej komentarzy
Pokaż Mniej komentarzy
Schowaj wszystkie

Zostaw komentarz:

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Wszyskie pola są wymagane do wypełnienia.

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze