Velorex – brakujące ogniwo

W lipcową upalną sobotę miałam okazję spotkać się z miłośnikami pojazdów - Velorex. Muszę przyznać, że do tej pory miałam mgliste pojęcie o pieszczotliwie nazywanym przez właścicieli Velusiu.

fot. Małgorzata Czaja

W czasach PRL spotykane na drogach Veloreksy były pojazdami dla niepełnosprawnych. Pojazdy te są trzykołowe i stanowią „brakujące ogniwo” pomiędzy  motorem i samochodem. Produkowane były w latach 50 i 70 ubiegłego stulecia w Czechosłowacji z części i podzespołów motocykli marki DKW i Jawa. Zaprojektowane przez Františka i Mojmíra Stránskich początkowo wytwarzane były w niewielkim przydomowym warsztacie, który po znacjonalizowaniu stał się częścią państwowej organizacji Velo i od tej pory produkowane w fabryce motocykli Jawa w Hradec Kralove. Posiadały status wózka inwalidzkiego. Charakteryzują się niezwykle prostą konstrukcją, pokryte są plandeką z możliwością otwierania dachu, z wygodną kanapą – dwuosobowe. Do wyboru było kilka wersji 175, 250 i 350 pojemności, osiągały od 8 do 16 KM przy wadzę do 400 kg . W czasach bumu motoryzacyjnego nabywały go osoby nieuprawnione i tak pojazd zyskał popularność i stał się autem kultowym. Od 1948 do 1973 roku wyprodukowano 21 258 egzemplarzy.

fot. Małgorzata Czaja

Do dziś legendę veloreksu podtrzymują jego fani i miłośnicy organizując zloty i spotkania a także uczestnicząc w wystawach aut zabytkowych. Co roku organizowany jest międzynarodowy zlot  nad Balatonem. Musze przyznać, że wycieczka na Węgry tym pojazdem jest nie lada wyzwaniem. Jak się dowiedziałam prędkość jazdy jaką zalecają użytkownicy velusia to 70 km/h. Tak więc wycieczka nad Balaton jest dość długa ale za to można podziwiać piękne widoki i delektować się drogą. Oglądają te pojazdy na zlocie zastanawiałam się co takiego ma w sobie, że wzbudza tyle pozytywnych emocji. Byłam świadkiem, jak jeden z oglądających wystawę ze wzruszeniem wspomniał jak po jego okolicy jeździły Velusie i że od bardzo dawna ich nie widział. Dziękował za możliwość zapoznania swoich wnuków z tym pojazdem. Każdy chętny miał okazję przymierzyć się do kierownicy, dotknąć plandeki i poczuć się „trzykołowym królem szos”. Dodam, że velorex zagości w niejednym albumie ze zdjęciami.

Ciekawą informacją jest fakt, że produkcja zostanie wznowiona pod koniec 2010 roku. Czyżby veloreks stał się „ofiarą” tak modnego powrotu do korzeni i po MINI, New beetle i 500 miał by stać się kolejnym hitem? Produkowany ma być w niedużych seriach – do 10 egzemplarzy rocznie. Proponowane modyfikacje to czterocylindrowy silnik z Hondy CB 1300, ale nie wyklucza się także montażu jednostek dwucylindrowych marki Java, nadwozie z laminatu i radio z CD. 

Zostaw komentarz:

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Wszyskie pola są wymagane do wypełnienia.

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze