Uzależniona od rajdów – rozmowa z Ewą Manasterską

Rajdy są jak narkotyk, wciągają i uzależniają, a potem to już ciężko się bez nich obejść - o rajdowym uzależnieniu opowiada Ewa Manasterska, fotograf i redaktor prowadząca rajdowej telewizji internetowej.

fot. z archiwum E. Manasterskiej

Na Twojej stronie galerie rajdowe mają swój początek w 2006 roku, czy to również początek rajdowego fotografowania?
Moja przygoda z rajdami rozpoczęła się jeszcze przed 2006 rokiem, kiedy to zaczęłam jeździć na rajdy jako kibic, jednak moje pierwsze zdjęcia rajdowe pochodzą właśnie z tego okresu. Wyjazdy te traktowałam jako przygodę i nawet do głowy by mi nie przyszło, że tak szybko mogę się w ten sport zaangażować. Oczywiście wiedziałam, że coś się zmienia w mojej codzienności, ale wtedy nie byłam  jeszcze świadoma tego, że najzwyczajniej w świecie połknęłam rajdowego bakcyla. Każdy kto w mniejszym lub w większym stopniu ma do czynienia z tym sportem wie, że rajdy są jak narkotyk, wciągają i uzależniają, a potem to już ciężko się bez nich obejść.

Rajdowy fotograf nie ma łatwego zadania, to ciężka praca w terenie?
Uciążliwe warunki pogodowe nie są w stanie mnie zniechęcić – nie obce mi  jest robienie zdjęć podczas meczącego upału, w strugach ulewnego deszczu, czy też podczas trzaskającego mrozu, kiedy to palce u rąk odmawiają posłuszeństwa. Nie przeraża mnie również perspektywa pokonywania znacznej ilości kilometrów, przemieszczanie się z miejsca na miejsce, aby obejrzeć rajd z różnych ujęć. Taplanie się w błocie, chodzenie po krzakach i rowach – nic nadzwyczajnego, bo przecież najważniejsza jest dobra miejscówka, dobre ujecie, które potem wynagrodzi mi wszystko. A że czasem bywa to niebezpieczne – cóż w tym sporcie nie ma miejsca na strach, jest miejsce tylko na adrenalinę. Warunki tak naprawdę nie mają znaczenia, ważne żeby tam być, poczuć ten niepowtarzalny klimat. Dlatego też, niejednokrotnie mimo ogromnego zmęczenia jakie odczuwam  po powrocie do domu, nie zniechęcam się, wręcz przeciwnie, to jak doładowanie turbo – coś co dodaje mi powera. 

fot. z archiwum E. Manasterskiej

Jakie emocje wzbudzają w Tobie rajdy? 
Tego typu imprezy, jak i też zwykłe „ściganie się wokół trzepaka”, są dla mnie ogromnym przeżyciem. Zwykle po ok. 3- 4 tygodni  przerwy zaczynam odczuwać głód rajdowych wrażeń i dlatego staram się w miarę możliwości jak najszybciej go zaspokoić. Gdy z jakichś powodów nie jestem w stanie zaliczyć kolejnej rundy RSMP, czy też wziąć udziału w jakiejkolwiek imprezie z tej dziedziny sportu, nie ukrywam, że jest mi przykro. Jednak  na pewno nie dramatyzuję, mówię sobie – na wszystko jest czas, a absencję rekompensuję sobie poprzez późniejsze przeglądanie galerii z danego rajdu jak i też chłonąc tematyczne newsy. Czuję wtedy, że w pewnym sensie w tym uczestniczę, choć w  sposób inny… 

Czyli nastąpiło u Ciebie coś w rodzaju skrzywienia na punkcie rajdów? 
Chyba tak, zamiast babskich czasopism w domu walają się kolejne wydania magazynu WRC, na pulpicie komórki rajdówka, na wygaszaczu zdjęcie Kuliga, ulubiony program to TVN Turbo, w zakładkach przeglądarki same rajdowe portale (no  może jeszcze linki do ulubionych kawałków muzycznych, bo muzyka to kolejna  pasja, na punkcie której mam „hopla”).

Pierwsza była pasja fotograficzna, czy rajdowa?
Fotografia interesowała mnie już wcześniej, ale od tej drugiej strony. Tak na prawdę fascynacja tą dziedziną zaczęła się od rajdów, a pierwsze swoje zdjęcie rajdowe zrobiłam aparatem telefonicznym. W początkowym okresie wyjazdy na podbój oesów były jeszcze sporadyczne, niezbyt częste. Niełatwo mi było bowiem pogodzić swoje zainteresowania z życiem rodzinnym. Ponieważ jestem mamą, opiekę nad synkiem musiałam cedować z kolei na swoją mamę, która na początku niechętnie przyglądała się moim poczynaniom. Nie rozumiała, co może być ciekawego w fotografowaniu „pierdzących aut”. Dziś jej spojrzenie jest zupełnie inne,  przyzwyczaiła się do mojej pasji, szanuje mój wybór, a nawet jest ze mnie dumna! Całokształt mojej pracy można zobaczyć na mojej stronie internetowej www.manasterska.com.pl, jak i też na wielu portalach, z którymi współpracuję m.in. autoklub.pl, rallynews.pl, rajdy.hoga.pl, rallyonline.pl, wrumwrum.pl, toprally.pl,  www.v10.pl oraz motorsportmaxxx.pl, który jest mi szczególnie bliski. 

 

fot. z archiwum E. Manasterskiej

Zostałaś prezenterką internetowych relacji rajdowych TV Rally, jak do tego doszło i jak Ci idzie w nowej roli?
Oh, dzięki, że nazywasz mnie prezenterką, choć ja się nią jeszcze nie czuję, ale faktycznie, pod koniec zeszłego roku zaproponowano mi objęcie roli – redaktor prowadzącej w nowej rajdowej telewizji TV Rally. To zupełnie nowy projekt. Do udziału w nim zaprosiła mnie grupa ludzi od dawna związana z rajdami i ich obsługą medialną. Propozycja ta była dla mnie, nie ukrywam, zaskoczeniem, nie mniej jednak postanowiłam podjąć się tej roli i mam nadzieję sprostać temu wyzwaniu. Myślę, że trochę za wcześnie jeszcze aby mówić tu o konkretnych planach, bo jak na razie wchodzę dopiero w tę rolę. Nie mniej jednak udział w tym przedsięwzięciu jest dla mnie, nie tyle przygodą, co mam nadzieję drogą do kolejnych satysfakcjonujących momentów w moim rajdowym życiu. Nie ukrywam, że trema jeszcze jest duża, to ogromna praca nad sobą jak i bardzo trudne zadanie. Dotąd  kwestia rajdów od kuchni jakby mnie nie dotyczyła.  Jako fotograf, nie musiałam się aż tak w to wgłębiać. Są jednak w moim otoczeniu osoby, których wiedza w dziedzinie rajdów poparta jest dużym doświadczeniem, więc w razie jakichkolwiek pytań zwracam się do nich. Chciałabym im serdecznie podziękować, a szczególnie jednej osobie, która nierzadko wykazuje anielską cierpliwość wobec mojego podobno zbyt „romantycznego” podejścia do tematyki rajdowej. Dziękuję!   

Jakie są założenia i plany rozwojowe TV Rally?
Założeniem TV Rally jest kompleksowa obsługa informacyjna imprez samochodowych i jak najszybsze przekazanie kibicom tego, co dzieje się np. na rajdzie poprzez TV. Tu zainteresuje Was na pewno to, że mają być relacje niemal live, wspomagane przez radio rajdowe przekazujące hot newsy, wyniki i inne ciekawostki w czasie rzeczywistym. Planowany jest też działający w parku serwisowym punkt informacji kibica, który ma być ciekawą alternatywą dla tych, którzy nie będą mogli śledzić zmagań zawodników bezpośrednio na trasie. Myślę, że zapowiada się ciekawe i nowatorskie przedsięwzięcie w polskich rajdach.

 

fot. z archiwum E. Manasterskiej

Jesteś dobrym kierowcą, a może próbowałaś startować jako kierowca czy pilot?
Nie wiem czy jestem dobrym kierowcą, bo nie umiem sama tego ocenić. Na rajdach ocena kierowcy jest o tyle prostsza, bo możliwa jest w kontekście osiąganych wyników. Na drodze publicznej liczą się już inne umiejętności. Jakiś czas temu miałam dość poważną kolizję drogową, skończyło się to mandatem i punktami karnymi, ale wnioski zostały wyciągnięte. Dziś jeżdżę  rozważniej i panuję nad emocjami, co jednak nie przeszkadza mi poruszać się autem zdecydowanie, a czasem z odrobiną dynamiki, ale na pewno nie zamierzam udowadniać facetom, że jestem lepsza w strzelaniu ze sprzęgła, czy paleniu gumy na światłach. Co do startów, to raczej nie zmierzam w tym kierunku, dobrze się czuję w swojej dziedzinie i w niej się chcę spełniać. Parę razy zdarzyło mi się usiąść towarzysko na miejscu pilota, bardzo fajne przeżycie i super zabawa! Były też i poważniejsze plany, ale póki co na planach się tylko skończyło. Niewykluczone jednak, że jeszcze kiedyś do nich wrócę. 

Jak się czujesz w tym wydawało by się męskim sporcie, jak jesteś traktowana?
Wiadomo, że rajdy to raczej sport zarezerwowany dla płci męskiej, nie mniej jednak Panie coraz częściej  zaczynają pojawiać się na rajdowych oesach, nie tylko w roli kibica. Są świetnymi kierowcami,  pilotami, fotografami itp. i mimo, że doskonale sobie radzą w tym męskim świecie, ciągle budzą jeszcze zdziwienie i niedowierzanie. Generalnie traktowana jestem dobrze, po kumpelsku, nie zauważyłam wobec siebie przejawów dyskryminacji. Myślę, że koledzy zdążyli się już do mojego widoku przyzwyczaić, a  moja osoba stała się dla nich już w pewnym sensie elementem tego rajdowego „pejzażu”. Czasem tylko kibice patrzą na mnie ze zdziwieniem, a nowo poznane osoby okazują zaskoczenie moim wyborem, jednak szybko przechodzą z tym do porządku dziennego. 

 

fot. z archiwum E. Manasterskiej

Jaki rajdowy moment w życiu był dla Ciebie najbardziej satysfakcjonujący?
W moim rajdowym życiu było wiele satysfakcjonujących chwil. Jednym z tych momentów było wykonanie zdjęć Loebowi, który od dawna jest moim rajdowym idolem. Założyłam sobie, że kiedyś to zrobię i tak też się stało. Było to o tyle trudne do zrealizowania, gdyż wiązało się z wyjazdem na którąś z rund MŚ. O dziwo, udało się mi się to wykonać i to w dość krótkim czasie – w zeszłym roku podczas prezentacji na Karowej, na kilka dni przed Rajdem Polski. Nie tylko zrobiłam pamiątkowe zdjęcia Sebastienowi, ale i też wymieniłam z nim przyjazny uścisk dłoni. Niewątpliwie był to moment dla mnie ogromnie satysfakcjonujący. Myślę, że czeka mnie jeszcze wiele takich chwil,  kto wie może nawet towarzyska przejażdżka z „Mr. Hollywood” na prawym fotelu?. To byłby na pewno wielki moment moim życiu! Ciekawe czy mi się to uda? 

Jakie masz plany na przyszłość, te z rajdami związane?
Fotografia rajdowa, to moje hobby, to moja prywatna biblioteka wspomnień, to dziedzina, w której czuję się naprawdę dobrze. To co upubliczniam, jest tylko graficzną częścią tego, co czuję w związku z każdym zdjęciem, z którego jestem dumna. Dlatego zamierzam cały czas doskonalić swoje umiejętności. Na pewno też chciałabym zaliczyć w końcu jakąś eliminację MŚ, gdyż nie miałam dotąd tej okazji. Może to być przepiękny Rajd Szwecji albo też Rajd Hiszpanii czy Meksyku, obojętnie, jakąkolwiek rundę zaliczę, będę zachwycona! 

Zostaw komentarz:

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Wszyskie pola są wymagane do wypełnienia.

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze