Twoje auto to wrak? Zabierz je na tor!

Wrak-Race to adrenalina ze ścigania bez wysokich kosztów i zabawa bez strachu o swój samochód. Przekonały się o tym trzy kobiety, a my do startu w zawodach zachęcamy kolejne!

Zawody Wrak-Race w Rudzie Śląskiej szybko rozwijającą się popularność zawdzięczają nietypowej formule – żeby wystartować na torze Dakar-Drift wystarczy „wrak”, czyli pojazd o wartości niższej niż 1000 zł. Możemy go sami przywieź na tor lub wynająć (wtedy zostanie dostarczony). Wypożyczenie auta to koszt ok. 350 zł, a wpisowe na zawody wynosi 120 zł. Do wydatków należy jeszcze doliczyć: płyny eksploatacyjne i paliwo, ale w ramach wpisowego można liczyć na posiłek regeneracyjny, napoje oraz niezbędną pomoc mechaników.

Sam tor jest najdłuższym tego typu w Europie i jedynym na Śląsku – ma aż 1800 metrów długości, w tym: 24 zakręty, hopy i szykany, a także watersplash (rów z wodą). A zgłosić się na zawody można poprzez wypełnienie i wysłanie formularza (szczegóły na stronie www.wrak-race.pl) lub osobiście na torze Dakar-Drift w Rudzie Śląskiej przy ul. Ratowników 1 oraz w serwisie komputerowym PROAXER w Katowicach przy ul. Chopina 12.

Uczestnicy Wrak-Race w drodze losowania zostają podzieleni na 5 dywizji, każda po 6-10 samochodów. Zawodnicy mają do przejechania 30 minut po torze, a zwycięzcą zostaje ten, któremu w tym czasie uda się pokonać jak największą liczbę okrążeń (pomiar jest elektroniczny). Dwóch najlepszych zawodników z każdej dywizji kwalifikuje się do biegu finałowego.

Do tej pory na torze wystąpiły trzy kobiety: Monika Dziurka, Anna Grzywna i Barbara Schweiger. Wszystkie panie świetnie się bawiły i wiele na torze nauczyły.

W drugiej letniej edycji zawodów wzięła udział Monika Dziurka, która wystartowała Lancią Y10 ze szrotu:

– W wyborze auta pomagali mi organizatorzy zawodów – Marcin i Rafał. Auto przetrwało wyścig, choć urwaliśmy w nim tylny most, i nawet jeździ do dnia dzisiejszego. Moim pilotem był Krzysiu Marcok – kierowca rajdowy, który bardzo mi pomógł. Wspierał w czasie jazdy, cały czas mnie nakręcał, że mam nie spuszczać nogi z gazu, no i taka strategia się opłaciła, bo zajęliśmy drugie miejsce. Podobało mi się bardzo na tych zawodach, tym bardziej, że nikt we mnie nie wierzył, a ja dałam im wszystkim popalić – mówi zawodniczka z uśmiechem.

– Sam tor jest dość techniczny, ale pomogło mi doświadczenie wyniesione z jazdy gokartami. Nie było łatwo też z powodu pogody – przy straszliwym upale i pozakręcanych wlotach powietrza było mało komfortowo. Kurz ograniczał widoczność, trzeba było jechać „na pamięć”, co nie było trudne po kilku okrążeniach – wspomina Monika.

Anna Grzywna, która chętnie jeździ samochodem i motocyklem, wystartowała za namową znajomego, który jest pilotem rajdowym i pasjonatem samochodów. Razem zasiedli w Daewoo Nexia, a tak Ania opowiada Motocainie o swoim starcie w zimowych warunkach na torze Dakar-Drift:

– Postanowiłam wystartować z czystej ciekawości oraz dla zdobycia nowych doświadczeń i umiejętności za kierownicą. Jak się później okazało, najfajniejszym etapem imprezy nie był sam start, ale przygotowanie do niego. Wiele godzin treningów na śniegu i na torze okazało się nie tylko dobrą zabawą, ale również dobrym doświadczeniem, nieocenionym w codziennej jeździe samochodem. Dzięki temu treningowi udało mi się już uniknąć poważnej kolizji. Każdy, niezależnie od płci i tego, jak ocenia swoje umiejętności jazdy, powinien przejść dobry kurs jazdy po śniegu (szkoda, że nie uczą tego na kursach na prawo jazdy). Ja miałam szczęście, że mój pilot ma takie umiejętności i chciał mnie tego nauczyć – mówi Ania.

– Przygotowanie do Wrak Race – to nie była tylko jazda, ale także przygotowanie samochodu. Startowaliśmy Daewoo Nexia, którą przed zawodami pomalowaliśmy i ozdobiliśmy grafiką. Jest przy tym sporo zabawy i satysfakcji. Znajomi, kiedy zobaczyli samochód na zawodach, stwierdzili, że jak będą mieli kiedyś samochód do pomalowania, to oddadzą go w nasze ręce (śmiech). Same zawody to również niezapomniane wrażenia. Cieszę się, że startowałam w rundzie mocno kolizyjnej i z bardzo dobrymi zawodnikami. Nieczęsto zdarza się, że można bezkarnie jechać, nie zwracając uwagi, czy uszkodzi się swój czy kogoś samochód. Przepychanek i kolizji w naszej rundzie było naprawdę sporo, a na tym polegała cała zabawa! Pogoda także dopisała – chciałam, żeby było dużo śniegu na zawodach i się udało. Startowałam w 4 rundzie, więc warunki na torze były już ciężkie – mocno wyjeżdżona i wyślizgana nawierzchnia przez samochody z poprzednich rund, szczególnie na zakrętach. Warunki z każdym okrążeniem stawały się coraz bardziej terenowe… Nasz samochód dobre opony miał tylko z przodu, więc przez cały wyścig musiałam walczyć z latającym we wszystkie strony tyłem auta, który toczył się na łysych letnich oponach (śmiech) – wspomina Ania.

– Niestety, jak sama nazwa wyścigu wskazuje, startuje się wrakami, które mogą w każdej chwili odmówić posłuszeństwa. Wielka szkoda, że nasze auto od samego początku nie miało mocy i stopniowo ją traciło, aż do 9 okrążenia,  po którym po prostu stanęło. Jak się później okazało, winny był zapchany katalizator. Niby nic specjalnego, ale wtedy nie wiedzieliśmy, co jest przyczyną awarii. Szkoda, bo szło nam całkiem nieźle, nawet mimo braku mocy.

Na Wrak Race nie przyjechałam z jakimś konkretnym nastawieniem, chciałam jedynie, żeby samochód się nie zepsuł i dojechał do mety, ale się nie udało…  Mimo wszystko, miała to być dobra zabawa i mile spędzony czas, a to wyszło znakomicie (śmiech). Atmosfera na zawodach była super, świetny klimat i dużo ludzi. Wyścigi były naprawdę udane i było co oglądać. Impreza cieszyła się popularnością także wśród naszych znajomych – jeszcze przed wyścigiem dopytywali się, jak idą przygotowania, a także na wyścigu nie zawiedli i przyjechali nam kibicować. Wszystkim się bardzo podobało. Zdecydowanie polecam każdemu, aby chociaż przyjechał obejrzeć kolejną edycję wyścigu 7 kwietnia. Ja już zapisałam się na następną edycję Wrak Race! – podsumowuje Ania.

W tej samej śnieżnej rundzie wystartowała także Basia Schweiger, która na co dzień jeździ BMW, a we Wrak-Race wystartowała BMW E36 w kolorze czarny mat:

– Zawsze lubiłam przesiadywać przy autach, a ponad trzy lata temu poznałam pozytywnie zakręconych ludzi – ekipę MAD Motorsport, dla których samochody są życiem, a żadne BMW nie ma tajemnic. Postanowiłam wystartować we Wrak-Race i nie spodziewałam się, że taka mała sprawa może dać tyle radości! Na co dzień musisz mieć oczy wokół głowy, uważać, zwracać uwagę na niebezpieczeństwa, a startując we Wrak Race jeździsz ze spokojem i bez obaw. Nie przejmujesz się, że odpadnie zderzak czy też uszkodzisz auto w jakikolwiek inny sposób – bo jeździsz „wrakiem”. Ja w swoim starcie straciłam lusterko, cały wydech, a akumulator tańczył w moim bagażniku – wspomina z uśmiechem zawodniczka.

– Tak się złożyło, że wystartowałam w 3 biegu, ale i tak uważam, że był to chyba jeden z najlepszych. Najwięcej się podczas niego działo i najwięcej aut wypadło z trasy. Dwa auta holowałam na masce i odpalałam je potem na kablach, wszystko w ciągu tych 30 minut! Dla mnie zawody były fajną szkołą nauki jazdy autem z tylnym napędem. Tyle razy wpadłam w poślizg na torze, że chyba nie zliczę, ale tylko raz wpadłam w zaspę. Edycja zimowa była moim pierwszym starciem, ale mam zamiar startować kolejny raz – podsumowuje Basia.

Odbyły się już 4 edycje zawodów w Rudzie Śląskiej, a na kolejną odsłonę Wrak-Race organizator zaprasza 7 kwietnia. Lista zgłoszeń jest już otwarta i szybko się zapełnia – więc warto zajrzeć na www.wrak-race.pl już dzisiaj.

 

Zostaw komentarz:

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Wszyskie pola są wymagane do wypełnienia.

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze