Katarzyna Frendl

Test Rolls-Royce Wraith Luminary – tylko 55 sztuk na świecie!

Nie przypominam sobie w całym swoim zawodowym życiu bardziej wyjątkowego testu. Oto wrażenia z jazdy jednym z 55 egzemplarzy wyprodukowanych na cały świat - Rolls-Royce Wraith Luminary.

Trzy lata temu miałam przyjemność jazdy i obcowania z tym niezwykłym autem (przeczytasz o tym tu). Wówczas była to jego konwencjonalna wersja, a video test tego samochodu, z wrażeniami z jazdy, możesz obejrzeć poniżej.

Niedawno zasiadłam za kierownicę z pewnością jednego z najbardziej kolekcjonerskich samochodów świata, stworzonego dla miłośników unikatowego luksusu. Wraith zachował swój zawadiacki styl ponad pięciometrowego nadwozia typu fast-back – to nadal osadzone na 21-calowych obręczach gran tourismo dla eleganckich ludzi wyższych sfer. Z zewnątrz wyróżnia się nowym lakierem nadwozia – Sunburst Grey, w wolnym tłumaczeniu to rozbłysk słońca z szarą poświatą.

„Złota godzina” to te chwile po wschodzie i przed zachodem słońca, gdy światło jest zarazem miękkie i intensywne – idealne do klimatycznych zdjęć. To ono zainspirowało twórców nowego lakieru. Pozornie jednolita szarość ożywa, gdy dotkną jej promienie słoneczne – pojawiają się na niej ciepłe miedziane tony. Coachline, ręcznie malowaną linię na bokach nadwozia, zdobi pasujący motyw przebijającego się przez chmury słońca, a maskę i dekielki obręczy – prążki w ciepłym kolorze naturalnej skóry (Saddlery Tan), pasujące do tapicerki wewnątrz pojazdu.

Definicja słowa „Luminary” z Oxford English Dictionary: «1) Osoba, która inspiruje lub wpływa na innych, szczególnie sławna w swojej dziedzinie. 2) Ciało niebieskie generujące lub odbijające światło, zwłaszcza słońce albo księżyc»

Limitowana do jedynie 55 egzemplarzy seria aut czyni Rolls-Royce’a Wraith Luminary jednym z najbardziej poszukiwanych samochodów na naszym globie. Tym bardziej się cieszę, że mogłam go nie tylko podziwiać z zewnątrz, ale i zaprosić Was do jego wnętrza.

To tu wprowadzono najwięcej zmian, aby ze „zwykłego” modelu Wraith zrobić arcydzieło. Zajął się tym specjalny dział brytyjskiej marki, zwany Bespoke, który szyje  – w dosłownym słowa tego znaczeniu – samochody według indywidualnych pomysłów swoich klientów. Bo do Rolls-Royce’a można zamówić dosłownie wszystko, co kojarzymy z luksusem.

W kolekcjonerskim Luminary pojawia się na przykład – po raz pierwszy w historii – podsufitka z wzorem spadających gwiazd. Jest to także światowy debiut podświetlanych, drewnianych paneli. Dyskretne oświetlenie „przepływa” od przodu pojazdu do tylnych siedzeń i prześwituje przez delikatnie perforowane wykończenie z dębiny. Pochodzące z Czech drewno w ciemnym kolorze to także jedna z cech kolekcji Luminary – wybrano je właśnie ze względu na głębię barwy i strukturę. We wnętrzu znajdziemy także ręcznie tkany materiał ze stali nierdzewnej, który zastosowano na tunelu centralnym i obiciach drzwi w kontraście do drewna i skóry.

176 ledowych źródeł światła tworzy hipnotyzujący wzór, przypominający ślad pozostawiany na niebie przez spadającą gwiazdę.

Prześwitujące przez drewniane obicie oświetlenie Wraitha otacza pasażerów delikatnym blaskiem światła. Rzemieślnicy z Goodwood stworzyli tu dzięki temu niesamowitą, wręcz magiczną atmosferę. Do konstelacji gwiazd na podsufitce, złożonej z 1340 światłowodowych punktów świetlnych, dodali urzekające „spadające gwiazdy”. Jest ich osiem i pojawiają się w losowy sposób nad przednimi siedzeniami, co podkreśla charakter Wraitha jako limuzyny prowadzonej zwykle przez samego właściciela. Kropką nad „i” są zdobione progi z grawerowanymi – na ręcznie polerowanej stali – napisami „Kolekcja Wraith Luminary – Jeden z Pięćdziesięciu Pięciu”.

Wraith – mimo swej masy na poziomie ponad 2300 kilogramów – jest tak energiczny jak mały hothatch. Sprint do setki zajmuje mu jedynie 4,6 dziesiątych sekundy, co kompletnie nie dziwi, skoro jednostka generuje moment obrotowy aż 820 NM.

Jednak gdy prowadzi się Wraitha trzeba mieć na względzie, że skupia się wzrok każdego przechodnia, każdego mijanego kierowcy. Dlatego z pewnością dostojna jazda z klasą jest tu jak najbardziej na miejscu. Żadnego wciskania do oporu pedału przyspieszenia, żeby wydobyć maksymalną moc 624 koni mechanicznych z potężnej V-dwunastki, żadnej jazdy bokiem (a można tu wyłączyć przecież ESP), generalnie żadnych szaleństw.

Pozostaje albo spokojna kontemplacja przemieszczania się, a właściwie żeglowania niczym stylowym jachtem za pomocą gładkiej pracy 8-stopniowego automatu, jednym z najrzadszych samochodów świata albo odsłuch ulubionej muzyki z audiofilskiego audio.

Przebywanie we wnętrzu i jazda tym samochodem przenosi kierowcę i pasażerów – niczym wehikuł czasu – w inny świat: świat luksusu, splendoru, totalnego komfortu, gdzie silnik i jego możliwości, elektroniczne gadżety na pokładzie, schodzą na dalszy plan, a nadrzędna staje się ekstremalna wygoda, spokój podróżowania i wszechogarniająca atmosfera ekskluzywności. To samochód nadzwyczajny, wybitny i zjawiskowy. Bardzo do niego pasuję – czyż nie?

Zostaw komentarz:

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Wszyskie pola są wymagane do wypełnienia.

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze