Test Renault Captur 1.2 TCe – lot Ikara

Wygląda jak Renault Clio, które wzięło głęboki wdech i wspięło się na palce. Ma też gustowne „tatuaże” m.in. na dachu i tylnej klapie. Captur tak bardzo chce się podobać. A jak jest naprawdę?

Któż nie zna greckiego mitu o zuchwałym Ikarze? Wraz ze swoim ojcem Dedalem wzbił się w powierze w iście holywoodzkim stylu – na własnoręcznie wykonanych skrzydłach. Ale lekkomyślność chłopca doprowadziła do tragedii, lub jak kto woli: bezstresowe wychowanie zebrało swoje żniwa. Tak mocno szalał na skrzydłach w gorących promieniach słońca, że wosk się roztopił, pióra odpadły, finał wszyscy znamy. Tak, tę historię znają wszyscy. Wszyscy oprócz twórców modelu Renault Captur.

Renault Captur
fot. Jan Zagrodzki, jzshots.tumblr.com

Z Renault Clio zaczerpnął nieco więcej, niż tylko płytę podłogową. Również nadwozia obydwu modeli są do siebie łudząco podobne z jedną różnicą – Captur jest wyraźnie wyżej zawieszony nad ziemią. Prześwit wynoszący 200 milimetrów to właśnie jego przepustka do segmentu, który cieszy się coraz większym powodzeniem – crossover’ów. Testowany egzemplarz dodatkowo postanowił wyróżnić się z tłumu nieco ekstrawagancką kreacją: silny kontrast czarno-kremowego lakieru oraz ozdobny emblemat przemykający po niektórych elementach nadwozia. Do tego czarne, 17-calowe lakierki i efekt murowany: wyraźnie przyciąga wzrok całego otoczenia.

Renault Captur
fot. Jan Zagrodzki, jzshots.tumblr.com

Wnętrze – oczy szeroko zamknięte
Po zajęciu miejsca za kierownicą przypominają mi się słowa Zofii Nałkowskiej: „ludzie ludziom zgotowali ten los”. Kabina pasażerska już tak oczu nie cieszy. Niestety to istne zagłębie materiałów słabej jakości. Tworzywo lakierowane na wysoki połysk wyraźnie projektantom „rozlało się” na desce rozdzielczej w efekcie czego  jedyne co wzbudza, to rozczarowanie. Fotele są dosyć miękkie, komfortowe i wykonane z głową: tapicerka jest zdejmowana niczym pokrowce, za pomocą rozsunięcia (zbyt grubych i mało dyskretnych) suwaków. Dzięki temu w przypadku zabrudzenia unikniemy drogiej usługi prania oferowanej przez myjnie samochodowe. To, co jednak z pewnością na długo zapada w pamięć, to schowek umieszczony na przeciwko pasażera. Powód? Raczej dwa: po pierwsze jest w formie dużej i głębokiej szuflady rodem z lodówki. Po drugie, pojemność 11 litrów to prawdziwy rekord. Tylna kanapa zaoferuje komfort podróżowania, ale jedynie dwóm dorosłym osobom. Nie mogą być one jednak zbyt wysokie, bo miejsca na nogi jest jak na lekarstwo. Rekompensatą jest spory bagażnik, który oferuje od 377 litrów pojemności (przy rozłożonej tylnej kanapie maksymalnie przesuniętej do tyłu) aż do 1235 litrów. A może cały szereg niespodzianek czeka podczas jazdy?

Wnętrze Renault Captur
fot. Jan Zagrodzki, jzshots.tumblr.com

W ruchu
Wszyscy dziś wyciskają. Taka motoryzacyjna moda, której dyktatorem jest Unia Europejska. A jak wszyscy to i Renault. Francuski producent wycisnął 120 KM z benzynowej, turbodoładowanej jednostki o pojemności 1.2 litra, a następnie umieścił ją pod maską testowanego egzemplarza. Silnik pracuje cicho i jest dosyć elastyczny. Wprawianie w ruch Captura nie sprawia mu większych problemów chociaż masa samochodu wynosi 1297 kilogramów. Jedynie zużycie paliwa może wywołać na twarzy niewielki grymas – 8,3 litra w cyklu miejskim. A wydawałoby się, ze tak nieduży samochód obiecuje trochę lepszy wynik. Z pewnością nie bez znaczenia pozostaje tu zastosowanie 6-stopniowej, automatycznej skrzyni biegów. I tu padną wyłącznie słowa pochwały. Dwusprzęgłowa skrzynia zmienia biegi wręcz błyskawicznie. Mimo kilku dni spędzonych w tym samochodzie kierowca nie jest w stanie wyczuć momentu, w którym zmieniają się przełożenia. Jest szybka jak strzała i dlatego otrzymuje zasłużoną piątkę. Szkoda, że zawieszenie również tak dobrze się nie spisuje. Na zakrętach ma się wrażenie, że samochód czuje się w nich niepewnie, dlatego warto zdejmować nogę z gazu.

Ładnie zaprojektowane i czytelne zegary Renault Captur.
fot. Jan Zagrodzki, jzshots.tumblr.com

W sumie
Twórców tego samochodu, podobnie jak Ikara, zgubił brak wyobraźni. Samochód został wykończony jak za karę, a poziom zużycia paliwa nie daje powodów do radości. Jego ceny zaczynają się od 54 900 złotych (benzynowy, turbodoładowany, 90-konny silnik z 5-biegową, manualną skrzynią). Testowany egzemplarz o mocy 120 KM z dwusprzęgłową automatyczną skrzynią można kupić od 68 900 złotych. Biorąc pod uwagę kilka dodatków umilających podróżowanie szybko obetrzemy się o 70 000 złotych, a to już sporo. Za te pieniądze można mieć Renault Megane z benzynowym, turbodoładowanym silnikiem 115 KM – o wiele bardziej udany model tej marki (nasz test czytaj tu).

Renault Captur
fot. Jan Zagrodzki, jzshots.tumblr.com

Na TAK:

– szybka, dwusprzęgłowa skrzynia biegów

– duży prześwit

Na NIE:

– duże zużycie paliwa

– słabo wykończone wnętrze

– samochód niepewnie trzyma się na zakrętach

Detale – Renault Captur
fot. Jan Zagrodzki, jzshots.tumblr.com

Dane techniczne Renault Captur 1.2 TCe:

Silnik – benzynowy, turbodoładowany, 4-cylindrowy TCe

Pojemność – 1197 cm3

Moc – 120 KM przy 4900 obr/min

Moment obrotowy – 190 Nm przy 2000obr/min

Skrzynia biegów – automatyczna, dwusprzęgłowa EDC

Masa – 1297 kg

Napęd – na przednią oś

Prędkość maksymalna – 192 km/h

Pojemność bagażnika – 377-455/1235 l

Długość/szerokość/wysokość – 4122/1531/1566 mm

Renault Captur
fot. Jan Zagrodzki, jzshots.tumblr.com

Zostaw komentarz:

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Wszyskie pola są wymagane do wypełnienia.

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze