Katarzyna Frendl

Test Opel Grandland X 2.0d 177 KM – mistrz przestrzeni

Czy Opel jest jeszcze niemiecki, skoro został kupiony przez francuski koncern? Czy może być niemieckie coś, co w powstało przy wykorzystaniu francuskich podzespołów? Czy w dobie globalizacji i przenikania się technologii ma to w ogóle jakiekolwiek znaczenie? Sprawdzamy!

Spędziłam niedawno tydzień z Oplem Grandlandem X. Auto jest pierwszym modelem, który czerpie z technologii koncernu matki, czyli francuskiego PSA. Niemiecki SUV powstał na płycie podłogowej Peugeota 3008 i dzieli z nim szereg podzespołów. Wspólne jest zawieszenie, silniki i skrzynie biegów, czyli wszystko to, czego nie widać na pierwszy rzut oka. Opel zachował jednak swoją tożsamość w sferze wizualnej. Karoseria, wnętrze i materiały wykończeniowe zaprojektowane zostały w Russelsheim. Czy zatem taki mariaż stylów i technologii może ze sobą współgrać?

Niemiecki do bólu
Jak wspomniałam, karoseria Grandlanda X jest niemiecka. Jest więc proporcjonalna, utrzymana w miłej dla oka stylistyce – niczym nie wyróżniającej się z tłumu. Taki normalny samochód, jakich wiele na ulicy. Projekty nadwozi modeli Opla, wraz z wprowadzeniem nowej Insignii, nabrały nieco lekkości i są bardziej atrakcyjne. Grandland wizualnie odbiega od ciężkiego, masywnego pojazdu. Niestety nadal brakuje tu jeszcze finezji i designerskiego polotu rodem z krajów, w których słońce świeci przez większość roku. X jednak może się podobać i z pewnością trafi w gusta wielu klientów.

Uwagę zwracają fantastyczne reflektory IntelliLux LED, które rozcinają wręcz ciemność i zalewają jasnym światłem przestrzeń przed samochodem. Grandland X jest pierwszym po modelu Astra samochodem w tej klasie, korzystającym z technologii oświetlenia pozwalającej na podróżowanie w nocy praktycznie przez cały czas z włączonymi światłami drogowymi. Czujniki i radary wychwytują obiekty przed pojazdem i wycinają je z wiązki świetlnej. Dzięki temu światła nie oślepiają innych użytkowników dróg, jednocześnie zapewniając kierowcy idealną widoczność.

Drugim elementem, który natychmiast mi się spodobał, jest przedłużenie poszycia drzwi, które zachodzi na próg, szczelnie go zasłaniając. Dzięki tej prostej sztuczce podczas wsiadania i wysiadania nie pobrudzimy sobie ubrania. Ten sam zabieg zastosowano w Peugeocie 3008, który pojawił się na rynku wcześniej, sądzę więc, że to już wpływ francuskiego podejścia do motoryzacji. Podobają mi się też plastikowe listwy drzwi, nadkoli i zderzaków chroniące karoserię przez uderzeniami kamieni i przed brudem. Opel jest także dłuższy od Peugeota o 30 mm, o 15 mm szerszy, ma większy rozstaw kół, ale mniejszy prześwit (31 mm).

Asceza w stylu Opla
Wnętrze za to zachowało niemieckie geny. Deska rozdzielcza jest prosta w swojej formie, nie przeładowana przyciskami, ale też bardzo estetyczna i przejrzysta. W jej centralnym punkcie znalazł się dotykowy ekran systemu multimedialnego. Współpracuje on z Apple CarPlay i Android Auto, dzięki czemu mamy stały dostęp do ulubionych aplikacji ze smartfona, nie odrywając rąk od kierownicy. Kierownica jest przyjemnie miękka i podgrzewana, co także nie jest jeszcze standardem w tej klasie. Klasą samą dla siebie są za to fotele przednie. Opel poświęcił wiele czasu na ich dopracowanie, ale opłaciło się. Mogę śmiało powiedzieć, że są najlepsze w klasie, a potwierdzeniem moich słów może być certyfikat AGR (Akcja na Rzecz Zdrowych Pleców). Fotele da się ustawić w każdym kierunku i to nawet, jeśli są sterowane ręcznie! Regulowana jest wysokość przedniej i tylnej części siedziska, jego długość, co ma zapewnić poprawne podparcie dla ud, ale najważniejsze jest wyprofilowanie oparcia. Nawet długa trasa nie męczy i na wakacje dojedziecie zrelaksowani. Z tyłu również jest bardzo dobrze. Dwie osoby podróżować będą w iście królewskich warunkach, tym bardziej, że miejsca na stopy i kolana jest tu bardzo dużo, a dzięki płaskiej podłodze da sobie tam radę nawet trzeci pasażer, choć oczywiście słowo „wygoda” nabiera w tym momencie szerszego znaczenia.

Bagażnik jest duży i również może być wzorem w tej klasie. Ma podwójną podłogę, którą w razie potrzeby można łatwo obniżyć, co powala bez problemu zapakować największe walizki. Jego pojemność to 514 litrów.

Twardo i niewygodnie? To już przeszłość!
Przechodzimy do miejsca, w którym geny niemieckiego ojca ustępują genom francuskiej matki. Grandland X otrzymał wysokoprężne serce o mocy 177 KM, które sprzężone zostało z 8-biegową, automatyczną skrzynią biegów, a napęd realizowany jest na koła przednie. Znakiem czasu jest, że SUV-y zaczęły być traktowane przez klientów jako kombi i jedynie kilka procent z nich wymaga od takiego samochodu napędu na wszystkie koła. Za kontrolę trakcji odpowiada więc tutaj system Grip Control, który dostosowuje moment obrotowy do rodzaju nawierzchni. Jeśli jednak uprzecie się, by mieć napęd 4×4 w swoim egzemplarzu, musicie poczekać do końca roku, kiedy zadebiutuje hybrydowa wersja z dwoma elektrycznymi silnikami.

Samochodem podróżuje się naprawdę dobrze. Wnętrze jest świetnie wyciszone, a silnik chętnie reaguje na polecenia prawej stopy. Sprint do setki trwa co prawda 9,1 sekundy, ale auto sprawnie nabiera prędkości. Skrzynia biegów zmienia przełożenia aksamitnie i niezauważalnie. Sama przyjemność. Zawieszenie jest iście francuskie i muszę przyznać, że doskonale wybiera nierówności. Szczególnie te poprzeczne, zawieszenie Opla wręcz ignoruje, dobrze izolując pasażerów od drogi. Tak duża doza komfortu ma niestety wpływ na precyzję prowadzenia. Układ kierowniczy jest nieco gumowy, ale na szczęście nie na tyle, by manewr trzeba było planować z wyprzedzeniem. Niemiecki „tata” (lub mama – o Sophie Opel czytaj tu) musiał dołożyć coś od siebie, bo Grandland nie wychyla się w zakrętach jak jego francuski brat, sygnalizując delikatnie swoje pochodzenie. Na pochwałę zasługuje także zużycie paliwa. Wydawać by się mogło, że genów i ciągotek do używek nie da się oszukać, bo przecież tata lubi piwo, a mama nie pogardzi dobrym winem, ale w trasie da się utrzymać zużycie na poziomie 6,5-7 l / 100 km. Także jazda miejska nie wpływa zbytnio na zwiększenie apetytu Grandlanda. 8 l / 100 km to wszystko, co będziecie w stanie wycisnąć.

Czyli jaki?
Opel Grandland X dostępny jest od 99 200 złotych za wersję z silnikiem 1.2 130 KM i wyposażeniem Enjoy. Dobrze wyposażona wersja Elite z automatyczną biegów to wydatek już 120 000 złotych. Za nasz egzemplarz z najmocniejszym dieslem zapłacić trzeba już około 160 000 złotych. Robi się więc drogo, ale w zamian otrzymujemy samochód kompletny, przy którego konstruowaniu wzięto wszystko to, co najlepsze z francuskiej techniki i połączono z niemiecką pragmatyką i dbałością o jakość, ergonomię i detale.

Ten mariaż różnych podejść do motoryzacji poskutkował powstaniem ciekawego, a przede wszystkim praktycznego samochodu rodzinnego, któremu ciężko zarzucić jakieś rażące wady konstrukcyjne, czy ergonomiczne. Grandland X z powodzeniem będzie pełnił rolę rodzinnego kombi, a jego podwyższone nadwozie i komfortowo zestrojone zawieszenie zapewnią spokój podczas codziennych dojazdów do pracy.

NA TAK
– mocny i oszczędny silnik;
– aksamitna skrzynia biegów;
– praktyczne i przestronne wnętrze;
– doskonałe fotele AGR;
– duży bagażnik.

NA NIE
– mało precyzyjny układ kierowniczy;
– wysoka cena zakupu bogato wyposażonych wersji. 

Dane techniczne Opel Grandland X 2.0d 177 KM

Silnik:

Wysokoprężny, doładowany R4

Pojemność skokowa:

 1997 cm3

Moc:

177 KM przy 3750 obr./min

Maksymalny moment obrotowy:

400 Nm przy 2000 obr./min

Skrzynia biegów:

Automatyczna 8 biegów

Prędkość maksymalna:

214 km/h

Przyspieszenie 0-100 km/h

9,1 s

Długość/szerokość/wysokość:

4477/1856/1609 mm

Zostaw komentarz:

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Wszyskie pola są wymagane do wypełnienia.

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze