Katarzyna Frendl

Test Mini Countryman John Cooper Works – lansiarz w pełnej krasie

Gdy się pojawia na horyzoncie, oczy przechodniów zwracają się ciekawsko ku niemu, a kierowcy innych aut wykręcają nienaturalnie głowy, aby dostrzec prowadzącego Countrymana. Co jest tak niesamowitego w tym MINI, że wszyscy wariują na jego widok?

Właściwie nic. Nic nie jest szczególnego w samochodzie, który powstał ewidentnie po to, aby być dostrzeganym. Taki po prostu jest – uderzająco spektakularny, ekstrawagancko ostentacyjny. Bo czy „niesamowitą” można nazwać jego sylwetkę? Są auta bardziej urodziwe. A może chodzi o dźwięk, który z siebie wydaje? Również nie tędy droga – przyjemne brzmienie zarówno wewnątrz, jak i dookoła Countrymana nie wzbudzi ekstazy ani maniaka motoryzacji, ani tzw. zwykłego kierowcy. Zostają zatem własności jezdne, oraz zaczerpnięta od bawarskiego sponsora odnowy biologicznej marki MINI – czyli BMW – radość z jazdy. Także i tu można by polemizować. Zatem o co chodzi w tym fenomenie?

John Cooper Works robi robotę
Jeśli jeździsz beemką, to marzysz o M-ce, jeśli merolem, mdlejesz na widok AMG, a gdy masz konwencjonalne MINI, nakręcasz się wersją John Cooper Works – tak już po prostu jest, od zarania dziejów nafaszerowanych moto-sterydami odmian samochodów. Wystarczy mieć usportowione MINI, żeby poczuć się lepiej od kierowców „zwykłych”, miejskich wozideł. Bo ma się „ten styl”, odpowiednie logo na masce i uwielbienie fanów modelu. Do tego rasowe malowanie – czarne pasy wzdłuż nadwozia (za jedyne 7717 złotych), wszędobylskie emblematy JWC na progach, klapie bagażnika, atrapie chłodnicy, zaciskach hamulcowych, felgach i oczywiście wewnątrz auta. Nie da się tej wersji pomylić z inną. Taką nudną, zwykłą. Co daje więc ten zastrzyk ultramodnej stylizacji? Szacunek przechodniów, uwagę innych kierowców i poważanie wśród znajomych. Czy za tym niewątpliwym czarem nadwozia stoi również coś więcej?

Frajda – i co się dziwisz?
Skoro Countryman jest czteronapędowy, to wieś i drogi nieutwardzone wzywają do zabawy. Z głośników sączy się Rammstein – wprost ze świetnego zestawu audio sygnowanego Harman Kardon. Pod kołami chrzęści szuter, a za Countrymanem wzbijają się tumany pyłu. Układ dynamicznej kontroli stabilności DSC wyłączony – wystarczy chwilę przytrzymać dźwigienkę na kokpicie. Tryb sport działa – dodaje MINI żywiołowości. Auto zdaje się być zadziorne, ale w bardzo ograniczonym zakresie. Wszystko jest pod ścisłą kontrolą, nic się nie dzieje bez mojego wyraźnego rozkazu. Nic też nie zaskakuje. Ale czy to źle? Idealnie! Może w Countrymanie JWC nie poczujesz sportowej narowistości, ale z pewnością zerwiesz przyczepność opon na tyle przewidywalnie, że z ochotą ponowisz tę zabawę raz jeszcze. Koniec z uczuciem, że coś się nie udało! Wszystko się udało – bo wszystko w tym samochodzie działa jak zechcesz. Brawo ja!

Co na takie ubawy powie „podkręcone” zawieszenie JWC? Jeśli Pani pozwoli: z przyjemnością! Chce więcej i więcej. To jakby zastrzyk adrenaliny, który na długo buzuje w żyłach. Countryman jest – gdy zechce – całkiem twardy na wirażach. Gdy wolisz jednak prowadzić go na spokojnie i w wyboistym terenie, też powypadają Ci plomby.

W miejskim gąszczu należy spodziewać się, że za kierownicą Countryman JCW łatwo nie będzie. Koleiny, dziury, krawężniki – ten samochód reaguje na nie złością, jakby musiał tam wjeżdżać za karę. Odwzajemnia tę katorgę, którą funduje mu prowadzący, mocnymi uderzeniami po lędźwiach, sporadycznymi szarpnięciami kierownicy i późniejszym bólem kręgosłupa u kierowcy. Jeśli więc zamierzasz „pracować” tym samochodem w mieście – odpuść. Przejechanie po ulicach ponad 100 km poprostu męczy. No chyba, że jeździsz poniżej 50 km/h – a tym samochodem o to jest wybitnie trudno.

Czyli jaki?
Mini z czworgiem drzwi i wielką klapą bagażnika, pięcioma siedzeniami i opcjonalnym napędem na cztery koła, w najbardziej agresywnej wersji John Cooper Works jest dla wybrańców. Dla tych, którzy uwielbiają piękne brzmienie silnika, przyjemny dla ucha „strzał” niedopalonych resztek mieszanki paliwowo-powietrznej  podczas redukcji, boleśnie twardo zestrojone zawieszenie (osobiście – uwielbiam, choć w mieście nie ma to sensu) i designerski wygląd auta. To Mini ma wszystko, co trzeba kierowcy na pokładzie, a i bagażnik ma stosunkowo spory (jak na tę klasę) – mieści od 350 do 1170 litrów pakunków. Pod maską grzmi rzędowy, czterocylindrowy silnik benzynowy z turbodoładowaniem TwinScroll, zmiennymi fazami rozrządu (Valvetronic) o pojemności 1,6 l i mocy 218 KM. Przy tzw. „depcięciu” jednostka jest w stanie wykrzesać z siebie 300 Nm w widełkach obrotów 2100-4500 obr./min i wówczas sprint do setki zajmuje miniakowi poniżej 7 sekund. Taka jazda jest okupiona sporym zużyciem paliwa – bo gdy chcemy jechać dziarsko musimy się liczyć z błyskawicznym wyparowaniem z baku ponad 10 litrów paliwa na każde 100 kilometrów. Jednak większość tych, którzy zdecydują się na wydatek ponad 150 tysięcy złotych za auto, o którym marzą, nie będzie się przejmować takimi detalami jak ekonomia jazdy – nie po to kupuje się samochody w wersji John Cooper Works, żeby się zamartwiać, a tylko czerpać z życia pełnymi garściami!

Na tak:
– wygląd nadwozia;
– jednostka i jej brzmienie;
– uniwersalność – z napędem 4×4;
– dla „radości z jazdy” – twardo zestrojone zawieszenie.

Na nie:
– „dyskotekowa” deska rozdzielcza;
– w mieście: twardo zestrojone zawieszenie;
– spore zużycie paliwa przy dynamicznej jeździe;
– cena zakupu.

Dane techniczne Mini Countryman John Cooper Works
silnik benzynowy, R4, turbodoładowanie dwuślimakowe (TwinScroll), bezpośredni wtrysk benzyny, w pełni zmienne fazy rozrządowe w oparciu o technologię BMW Group VALVETRONIC. Pojemność skokowa: 1598 cm3, moc maksymalna 160 kW/218 KM/6000 obr./min, maksymalny moment obrotowy 280 Nm/1900-5000 obr./min (overboost: 300 Nm/2100-4500 obr./min), przyspieszenie 0-100 km/h: 6,9 s (aut.: 6,9 s), prędkość maksymalna: 228 km/h (aut.: 225 km/h), średnie spalanie wg EU: 7,1 l/100 km (aut.: 7,5 l/100 km), emisja CO2: 165 g/km (aut.: 175 g/km). Szerokość: 1789 mm, wysokość: 1549 mm, rozstaw osi: 2595 mm.
Cena wersji bazowej: od 147600 zł
Cena wersji testowej: powyżej 200 000 złotych

Zostaw komentarz:

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Wszyskie pola są wymagane do wypełnienia.

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze