Joanna Szymków-Matuszewska

Test Mercedes C 300 e 4MATIC – ile frajdy możesz mieć z hybrydy plug-in?

Mercedes klasy C generacji W205 - choć znamy go i widujemy na naszych drogach od roku 2013 (od 2018 roku po face liftingu), nadal zwraca uwagę swoją klasą, elegancją i wyglądem. Tak to już jest, że to co klasyczne, nie wychodzi tak szybko z mody. Przekonałam się o tym niedawno, podczas naszego testu tego modelu.

Przekonałam się też o tym, że pozory mogą mylić, a Mercedes C 300 e jest tego idealnym przykładem. Choć z wyglądu jest to dostojna limuzyna, to pod maską (a właściwie, jak przystało na hybrydę, pod maską i tylnym rzędem siedzeń), skrywa swoją zaskakująco niesforną duszę, która dostarczy wam nie lada emocji i wywoła szeroki uśmiech na twarzy. Warunek jest przy tym jeden – dbajcie o to, żeby C 300 e miało zawsze odpowiednio naładowane akumulatory, zasilające silnik elektryczny. Dopiero wtedy ujawnia się prawdziwa dusza tego samochodu oraz jego możliwości.

{{ gallery(3165) }}

Nowa dusza C 300 e
O co chodzi właściwie z tą duszą i czemu ma niby ona budzić taki zachwyt? A no o to, że Mercedes zadecydował, że wyposaży swoje modele, w tym właśnie klasę C, w napędy alternatywne – hybrydy typu plug-in (test GLC z tym samym napędem znajdziecie już u nas na stronie). Osobiście takie rozwiązania przemawiają do mnie o wiele bardziej niż zwykłe hybrydy, bo umożliwiają poruszanie się za pomocą samego silnika elektrycznego – w dobrych warunkach – na odległościach do około 50-60 kilometrów, co już dość znacząco może przełożyć się na oszczędność w użytkowaniu takiego samochodu. Tak jest i w przypadku klasy C – poruszając się wyłącznie za pomocą silnika elektrycznego, jesteście w stanie przejechać między 25 a 50 km (producent podaje 58 kilometrów, ale wydaje mi się to założeniem mocno optymistycznym).

{{ image(33591) }}

Są to już więc odległości, które spokojnie umożliwią wam pokonanie trasy dom-praca, bądź swobodne poruszanie się po mieście. Zasięg ten jest oczywiście uzależniony od stylu jazdy i warunków atmosferycznych – my miałyśmy okazję testować klasę C z napędem hybrydowym w warunkach zimowych i nawet po naładowaniu baterii do pełna, zasięg maksymalny wynosił jedyne 37 kilometrów. Ale i na to Mercedes znalazł rozwiązanie. W modelu C 300 e możecie sami ustawiać nie tylko na jakim silniku (sam elektryczny, bądź sam spalinowy) ma w danym momencie poruszać się samochód, ale też możecie ustawić tryb doładowania silnika elektrycznego, poprzez energię wytwarzaną przez silnik spalinowy w trakcie jazdy (rozwiązanie mało praktyczne – takie ładowanie długo trwa i wyraźnie wpływa na zużycie paliwa), albo włączyć tryb oszczędnego użycia prądu.

{{ image(33592) }}

Specjalne okazje
Możecie też, tak jak ja, oszczędzać baterię „na specjalne okazje”. A co to są za okazje? To oczywiste – to każdy jeden moment, w którym możecie zrobić coś, co wywoła na waszej twarzy szeroki uśmiech. A tym właśnie jest ruszanie C 300 e! I nieważne czy startujecie ze świateł, czy spod własnego domu, czy po prostu postanowiliście delikatnie musnąć swoją prawą nogą pedał gazu, żeby sobie przypomnieć, jak C 300 e żwawo reaguje na każdy dotyk stopy – skumulowane z obu silników 320 KM i maksymalny moment obrotowy 700 Nm, trafiające na cztery koła i pozwalające osiągnąć setkę w 5,4 sekundy, z pewnością zrobi na was spore wrażenie i poprawi wam nastrój na resztę dnia, albo raczej resztę zapasów skumulowanych w bateriach litowo-jonowych.

Czar mocy C 300 e jest bowiem jak czar Kopciuszka – znika z wyczerpaniem baterii zasilającej silnik elektryczny. Próby doładowania z silnika spalinowego nie przyniosą wam oczekiwanego efektu reanimacji zbyt szybko. Aby poczuć tę ukrytą magię trzeba się uzbroic w cierpliwość.

{{ image(33593) }}

Powiedzmy sobie bowiem otwarcie – C 300 e bez wspomagania ze strony silnika elektrycznego, to jedyne 211 KM, które już nas niespecjalnie zaskoczy wrażeniami z jazdy. Waszym celem jest więc znów czym szybsze pełne doładowanie akumulatorów i…zabawa zaczyna się od nowa! Tym samym Mercedes pokazał, że oszczędność oszczędnością, ale napęd alternatywny wcale nie musi być nudny i zamiast przytłoczyć, może dodać skrzydeł.

Oczywiście wiadomo, że tego typu ut nie kupuje się po to, żeby uprawiać sprinty spod świateł, ale miło wiedzieć, że dysponuje się znacznie większą mocą np. podczas wyprzedzania czy ruszania, niż mogłoby się oczekiwać od „zwykłej” klasy C.

Dynamic Body Control
Skrzydeł z pewnością też doda nam adaptacyjne zawieszenie, tzw. Dynamic Body Control, dzięki któremu możemy komfortowo podróżować naszą limuzyną, która niezauważalnie wybierze wszystkie nierówności, albo zmienić ją w zwarty, sztywny wóz o bardziej sportowej charakterystyce. Jeśli chodzi o zawieszenie, to jak w każdym dotychczas przez nas testowanym modelu Mercedesa, jest efekt wow.

Nie dość, że wszelkie zmiany trybów jazdy, a co za tym idzie i ustawienia zawieszenia adaptacyjnego, są wyraźnie odczuwalne dla kierującego, to dodatkowo zestrojenie zawieszenia z układem kierowniczym jest na ogromną piątkę z plusem. Ten samochód jest przewidywalny, jedzie dokładnie tam, gdzie mu wskażesz i naprawdę trzeba się mocno postarać, żeby wytrącić go z równowagi, a i wtedy nas niemiło nie zaskoczy – nawet przy wyłączonych systemach wspomagających! A to już sprawka 4MATICA – czyli napędu na 4 koła. Lubię gdy samochód jedzie dokładnie tam, gdzie chcę, lubię mieć nad nim kontrolę i lubię, gdy jego zróżnicowany charakter mogę dopasować do swojego humoru i aktualnych potrzeb. To wszystko daje nam właśnie Mercedes C 300 e.

{{ image(33594) }}

Wnętrze godne limuzyny
Jak na limuzynę przystało, model C 300 e potrafi nas też podczas jazdy odprężyć. Nasz testowy model, wzorem nowszych kolegów z koncernu, został wyposażony w pakiet Energizing, który „scala” różne układy pojazdu z zakresu komfortu. Wykorzystuje funkcje klimatyzacji (w tym rozpylacz zapachów), foteli (podgrzewanie i wentylację), a także nastrojowe oświetlenie oraz ścieżkę dźwiękową, aby stworzyć w kabinie sprzyjającą dobremu samopoczuciu atmosferę, dopasowaną do nastroju i potrzeb podróżujących. Zależnie od poziomu wyposażenia do wyboru jest do sześciu programów (Świeżość, Witalność, Ciepło, Komfort, Radość, Trening). Każdy z nich trwa 10 min, a jego przebieg wizualizowany jest na centralnym ekranie w postaci kolorowych grafik i połączony z odtwarzaniem odpowiedniego podkładu muzycznego. Do tego fotele obite specjalną, dwukolorową tapicerką według najnowszej filozofii Mercedesa, zwanej designo i spokojnie możemy jechać w siną dal.

Uwierzcie mi – wnętrze z pakietem AMG i tapicerką designo nie tylko prezentuje się świetnie. Jest wygodne, funkcjonalne i czasem wręcz nie chce się z niego wysiadać. W środku jest przestronnie, ale jednocześnie kierowca ma wszystko w zasięgu ręki. Wygodna, sportowa kierownica z przyciskami Touch Control pomoże nam nie tylko w prowadzeniu, ale i w bieżącej obsłudze pojazdu. Z poziomu kierownicy sprawnie obsłużymy telefon, wyświetlacz, systemy bezpieczeństwa i wspomagania jazdy. Te ostatnie działają bez zarzutu – ostrzegą nas przed zbliżającym się przejściem dla pieszych, pomogą zredukować prędkość, gdy zbliżamy się do pojazdu poruszającego się wolniej czy do przeszkody na drodze lub skrzyżowania/ronda.

{{ image(33595) }}

System multimedialny
Z całą pewnością jednak w bieżącej obsłudze systemu multimedialnego nie pomoże nam liczba przycisków umieszczonych na kokpicie, joystick (pokrętło) do obsługi i TouchPad (też do obsługi). System działa nieintuicyjnie i nie pomaga mu fakt, że wyświetlacz nie jest dotykowy. Wersja systemu multimedialnego umieszczona w C 300 e to jest trochę tak, jakby stary system chciał zostać najnowszym MBUXem. 

Niby są wszystkie niezbędne funkcje, niby są też poniżej niezbędne przyciski, żeby do nich na szybko trafić i nawet jest i touchpad i joystick jednocześnie, ale jednak to wszystko ze sobą nie gra. Dojście do poszukiwanych funkcji zajmuje dużo czasu i często jest bardziej dziełem przypadku niż celowego działania. 

Gdzie mój bagaż?
Jednak największym minusem tego samochodu jest jego bagażnik, a konkretnie jego skromny rozmiar. O ile możemy się bowiem spodziewać, że w takim Mini Cooperze nie będziemy mieli dużej przestrzeni do pakowania, o tyle po limuzynie można by oczekiwać, że zaoferuje nam coś więcej niż 300 litrów i to w mało praktycznym układzie.

{{ image(33596) }}

Musicie wiedzieć, że bagażnik ten ma wewnątrz jakby schodek, pod którym są ukryte baterie zasilające silnik elektryczny. Schodek ten jednak powoduje, że zostaje nam niewielki pas przestrzeni, na której możemy cokolwiek umieścić. Nie będziemy też za każdym razem nurkować głęboko głową do bagażnika, żeby sobie jakieś rzeczy rozkładać, jak na półeczce. Takie zaprojektowanie przestrzeni bagażowej jest całkiem niepraktyczne i definiuje ten samochód jako wóz zdecydowanie na krótkie dystanse i z całą pewnością nie dla rodziny.

Podsumowanie
Jednak pomimo tych mankamentów, nadal jest to samochód, którym mogłabym poruszać się na co dzień i sprawiłoby mi to nie lada przyjemność. Bo C 300 e zaskakuje, wywołuje pozytywne emocje swoimi możliwościami i dodaje pewności siebie swoją klasą i wyglądem. I nawet jego cena wydaje się być przyjazna, bo zaczyna się już od 188 tys. zł (z napędem tylko na tył). Czego więc chcieć więcej?

Na plus:
+ zaskakująca dynamika (pod warunkiem, że działają oba silniki)
+ możliwość jazdy na odcinku ok. 30 kilometrów na samym silniku elektrycznym
+ eleganckie, wygodne i funkcjonalne wnętrze

Na minus:
– układ bagażnika i jego pojemność
– mało intuicyjny system multimedialny

Zostaw komentarz:

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Wszyskie pola są wymagane do wypełnienia.

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze