Katarzyna Frendl

Test Ford Edge ST Line 2.0 L EcoBlue 238 KM – auto idealne?

Ford Edge przeszedł modernizację i jest najlepszym przykładem na to, jak nie zepsuć tego, co już pierwotnie było bardzo udane. Czy odmłodzona wersja auta jest rzeczywiście aż tak dobra, jak poprzedniczka?

Z samochodami z rynku amerykańskiego jest tak, że nie zawsze spełniają oczekiwania europejskich klientów. Zwykle są zbyt plastikowe wewnątrz i aż nadto bujają się na zakrętach. To, co trafia do Amerykanów, nieodceniają Europejczycy. Ford, mając ogromne doświadczenie w produkcji aut na światowe rynki, doskonale zna charakterystykę poszczególnych grup docelowych, dlatego samochody, choć wyglądają na takie same, różni prawdziwa przepaść – zarówno w kwestii wykorzystanej technologii i samego stylu.

Modernizacja robi robotę
Szybki styl życia i zmieniające się preferencje kierowców wymusiły na producentach ciągłe odmładzanie swoich produktów. Pędząca do przodu informatyzacja, cyfryzacja i rozwój technologii sprawiają, że wciąż chcemy więcej i więcej. A skoro chcemy więcej, to Ford mówi do nas: „proszę bardzo” i daje nam swojego odświeżonego, napakowanego technologiami SUV-a, świeżo po modernizacji.

Zwalista i muskularna sylwetka budzi respekt. Ogromny, czarny (w wersji ST Line) grill przechodzi płynnie w przestylizowane reflektory, zaprojektowane w całości przy wykorzystaniu technologii LED. Wysoko poprowadzona maska i duża powierzchnia blach budzą u obserwatorów karoserii respekt, ale i wywołują poczucie bezpieczeństwa u kierowcy i pasażerów. Ogromne drzwi zostały przedłużone na wysokości progu, zasłaniając go szczelnie, po to, by nie brudzić ubrań o ubłocony rant auta podczas wysiadania. Tylne reflektory zyskały nowy kształt i trójwymiarową strukturę poszczególnych świateł. Dopełnieniem i ozdobą sylwetki są ogromne, 20-calowe koła. Ten samochód może się podobać i muszę przyznać, że od razu przypadł mi do gustu.

Wnętrze, z którego nie chce się wysiadać
Wnętrze zdecydowanie podąża za tym, co Edge prezentuje na zewnątrz. Mocno rozbudowana deska rozdzielcza, przechodzi płynnie w konsolę środkową. Zajęcie miejsca na fotelu wymaga krótkiego treningu, bo siedziska, nawet w najniższym położeniu, zawieszone są wysoko – idealnie dla roślejszych kierowców. Za to pozycja za kierownicą jest dostojna dla każdego, bez względu na wzrost – bardzo wygodna. Siedzenia doskonale opasają ciało kierowcy, są przyjemnie miękkie, jakby chciały powiedzieć: „zrelaksuj się, będzie ci tu miło i bezpiecznie”. I faktycznie jest. Fotele w wersji ST Line zostały wykończone skórą i miękką alcantarą. Ich wygląd nawiązuje trochę do kubełkowych, sportowych konstrukcji, ale nie dajmy się nabrać. To jedynie zabieg stylistyczny, bo ich głównym celem jest zapewniać pasażerom maksymalny komfort. Poczucie pewnego uchwytu kółka wbudza także gruba, mięsista kierownica. Skóra, którą ją obleczono jest bardzo przyjemna w dotyku, dlatego chętniej trzymamy wieniec w dłoniach. Centralny, 8-calowy wyświetlacz jest „furtką” do rozbudowanego systemu Sync3, który steruje nawigacją, systemem audio, a także zapewnia dostęp do aplikacji telefonu, po połączeniu go za pomocą Android Auto, czy Apple CarPlay. System ten rządzi multimediami i innymi funkcjami auta w sposób intuicyjny, a obsługa całości nie wymaga doktoratu – wszystko działa podobnie jak w smartfonach.


Z nowości – zmieniono tradycyjną dźwignię zmiany biegów na pokrętło, które zostało już wcześniej zaprezentowane np. w Focusie. Dzięki temu rozwiązaniu wygospodarowano więcej przestrzeni w środkowej części, którą z pewnością uda się szybko zapełnić każdej kobiecie.

Tylna kanapa została chyba zaprojektowana tak, by sadzać na niej VIP-ów. Dodano tu więcej nawiewów i pozostawiono z poprzedniej odmiany Edge’a podgrzewanie skrajnych foteli. Przestrzeni w każdym kierunku jest tyle, co w rasowej limuzynie, a dzieci w fotelikach nie dosięgną do oparć foteli swymi ruchliwymi stópkami. Zewnętrzne siedziska wyposażono oczywiście w uchwyty montażowe IsoFix. Zapewnienie pasażerom maksimum komfortu i przestrzeni – co okazało się priorytetowe przy projektowaniu Edge’a – przełożyło się nieco na wielkość bagażnika. Oczywiście, nie jest on mały! Z pewnością ustawny, pojemny, z wieloma praktycznymi rozwiązaniami do kotwiczenia zakupów. Ford określa jego wielkość na 800 litrów, ale to chyba w ramach żartu i sumując wymiary do samego dachu, bo do półki ma maksymalnie 480-500 litrów. W każdym razie wystarczająco.

A teraz się zrelaksuj…
Forda Edge opisać można dwoma słowami, które brzmią: spokój i cisza. Wydaje się być samochodem kompletnym. Podczas jazdy w samochodzie panuje kompletna cisza. Do uszu nie docierają odgłosy z silnika, a ogromne przecież nadwozie zdaje się przepływać ponad nierównościami drogi. Zawieszenie pozostaje przy tym przyjemnie sprężyste, ale też ultra komfortowe. Ford jest światowym specjalistą w budowaniu doskonałych układów jezdnych i niezależnie, czy wybierzecie Fiestę, Focusa, czy którykolwiek inny model, będziecie pod wrażeniem możliwości jezdnych tych aut.

Zabrzmiało to jak krypto reklama? Wierzcie mi, ciężko znaleźć tak dobrze prowadzące się samochody i to nawet wśród reprezentantów klasy premium. Ford zresztą zauważył przywiązanie klientów do swoich produktów, którzy aspirując do wyższej klasy nie chcą rezygnować z walorów użytkowych swoich samochodów. Stworzył dla nich linię Vignale, czyli namiastkę luksusu.

Wróćmy jednak do naszego egzemplarza i błogiej„ciszy”. W świecie pełnym bodźców, szybkich karier w korporacjach ten spokój po zajęciu miejsca za kierownicą jest wybitnie potrzebny. Moim zdaniem zawieszenie Edga spełni wymagania najbardziej wymagających kierowców. Docenią oni z pewnością także wyciszenie kabiny i dbałość o detale i zapewnienie pasażerom maksymalnego komfortu. Nawet podczas szybkiej jazdy nie docierają do nas hałasy i szumy pochodzące od karoserii. Aż dziw bierze, że można tak skutecznie odizolować się od świata zewnętrznego. Inżynierowie zastosowali tu pewien technologiczny fortel. Samochód wyposażony został w układ redukcji hałasu Active Noise Control, który składa się z szeregu czujników i mikrofonów, które wychwytują przeszkadzające nam fale dźwiękowe – te niwelowane są za pomocą wysłania odwrotnej fali dźwiękowej z systemu audio. Brzmi ekscytująco, ale producenci samochodów już od dawna „oszukują” nas puszczając nam dźwięki rasowo brzmiących silników, podczas gdy pod maską pracują dychawiczne, 3-cylindrowe konstrukcje. Ale na szczęście nie w tym wypadku.

Ten tembr…
Jedynym odgłosem, jaki dociera do wnętrza, jest pomruk wysokoprężnego, doładowanego silnika. I tu znów cisną mi się na usta słowa pochwały dla inżynierów Forda. Potrafili wydobyć z niego rasowe brzmienie, które nie przypomina dźwięku diesla. To prawdopodobnie znów „zabieg upiększający”, ale liczy się efekt. A ten jest spektakularny! Dwulitrowy, podwójnie doładowany motor, połączono z 8-biegową skrzynią . Silnik jest zupełnie nową konstrukcją i zastosowano w nim dwie sekwencyjnie pracujące turbosprężarki. Pierwsza odpowiada za rozpędzanie auta od „zera”, druga dołącza się po osiągnięciu przez silnik wyższych obrotów i daje mu jakby drugi oddech.

Drugi (a może już 10-te 😉 efekt „wow” Edge’a to z pewnością doskonały system audio B&O Play, który został zaprojektowany i dedykowany właśnie do tego modelu. Jest skrojony na miarę, więc dźwięk wydobywający się z głośników okala pasażerów mięciutką mgiełką – jeśli słuchamy muzyki cicho, np. klasycznej, lub – jeśli zamarzy nam się dudniący hip hop – zaskoczy czystymi, głębokimi niskimi tonami. Fenomenalny!

SUV jak nie SUV!
Wrażenia z jazdy – zarówno dzięki świetnemu silnikowi, jak i zawieszeniu – są bardziej niż pozytywne! Auto zbiera się do jazdy od najniższych obrotów i bardzo dynamicznie rozpędza. Wyniki przyspieszania na papierze nie imponują (producent podaje, że do osiągnięcia 100 km/h Edge potrzebuje 9,6 sekundy), ale wrażenia subiektywne są zdecydowanie bardziej korzystne. Poza tym SUV Forda pokazuje swoją siłę dopiero po przekroczeniu tej prędkości. Moment obrotowy 500 Nm pcha wielkie cielsko do przodu z niezmienną siłą i pozwala mu zrobić porządek na lewym pasie autostrady. Zresztą samochód, który pochodzi z rynku amerykańskiego, stworzony został by połykać nim setki kilometrów i najlepiej czuje się w długich trasach. Co prawda Ford wyposażył Edge’a w układ kierowniczy o zmiennym przełożeniu i bez problemu można nim manewrować również w mieście, ale dwa metry szerokości i prawie pięć metrów długości predestynują go jednak do długich, wygodnych i beztroskich podróży.

Gdy jednak kierowcę poniosą nieco emocje i zechce z rodziną – lub bez – pośmigać energicznie po zakrętach, to czemu nie? Edge w tej kwestii odstaje od charakterystyki prowadzenia wysokich SUVów – prowadzi się jak dobrze zawieszone kombi (np. uterenowione kombi typu allroad). Naprawdę świetna robota inżynierowie! A przy tym jest bezpiecznie, bo wszystkie koła są napędzane, także auto zachowa się w sposób przewidywalny na każdej nawierzchni, także śniegowej.

Oczywiście, bez kija w mrowisko się nie obędzie. Byłoby wspaniale, gdyby w przyszłości Forda dorzucił – nawet do wyposażenia opcjonalnego – dobrą, dwusprzęgłową skrzynię biegów, która jeszcze mocniej poprawiłaby dynamikę tego wyjątkowego auta. Jasne, rozumiem założenia projektantów i to, że Edge „urodził się” jako cruiser, który ma dostojnie przewieźć pasażerów we wskazane, odległe miejsce. Także wybaczam. Bo to auto i tak jest paktycznie idealne.

W trasie Ford Edge 2.0 L EcoBlue 238 KM, z 8-biegowym automatem zużył mi średnio około 8 litrów na 100 kilometrów. Praw fizyki nie da się oszukać i wysokie, muskularne nadwozie i masa ponad 2100 kilogramów robią swoje. Szybka jazda autostradą w Niemczech, lub dynamiczna po zakrętach sprawi, że komputer wyświetli z pewnością liczbę dwucyfrową. Są to jednak wartości zbieżne z tym, jakie mają rynkowi rywale. Poza tym za przyjemność dłuższego użytkowania Edge’a musimy – niestety – zapłacić minimum 196 570 złotych (bazowa wersja startuje od 172 000 zł: Trend ze 190-konnym dieslem). To nie jest mała kwota, tym bardziej, że konkurencja przy tej cenie i gabarytach oferuje zwykle możliwość przewiezienia siedmiu osób. Jednak pamiętajmy, że przyglądając się wyposażeniu niemieckich SUVów od razu zauważymy, że aby dorównać kompletacji Edge’a trzeba by dużo więcej zapłacić; z pewnością grubo ponad 200 tysięcy. A w Fordzie, za tę cenę otrzymujemy rodzinne auto w pełni kompletne, doskonale wyposażone, wręcz idealne w prowadzeniu i wybitnie komfortowe. Ze względu na tę kwotę nie należy się spodziewać wysypu Edge’ów w waszym mieście, a to dodatkowo wpłynie na jego ekskluzywność. Jeśli więc planujecie zakup tak dobrego auta, to spieszcie się, bo ponoć Edge’a ma wkrótce zastąpić nowy model (Kuga, Escape) w odmianie 7-osobowej.

Czyli jaki?
Ford Edge nie jest sportowcem i nadanie mu przydomka ST Line tego nie zmieni. Ale każdy, kto decyduje się na zakup SUVa to wie i raczej wykorzystuje taki samochód w mieście i na dłuższe wyjazdy. Auto jest doskonałym kompanem w trasie i fantastycznie izoluje kierowcę od świata zewnętrznego. Daje poczucie spokoju i bezpieczeństwa, tak ważne w dzisiejszych czasach, a cisza, nawet jeśli generowana przez system audio sprawia, że świetnie wykończony samochód staje się oazą, szklanym kloszem, który chroni nas przed złem zewnętrznego świata. Wiem, znów zabrzmi to jak reklama, ale nie obraziłabym się, gdybym mogła częściej  uciekać do takiej oazy, więc Edge z pewnością mógłby zagościć na dłużej w moim garażu.

NA TAK
– budząca respekt sylwetka z amerykańskimi akcentami;
– niezwykle komfortowe wnętrze;
– doskonałe wyciszenie wnętrza;
– świetne audio;
– dobre własności jezdne.

NA NIE
– brak wersji 7-osobowej.

Dane techniczne Ford Edge ST Line 2.0 L EcoBlue 238 KM, 8-biegowy automat

Silnik:

Wysokoprężny R4, Bi-Turbo

Pojemność skokowa:

1997 cm3

Moc:

238 KM przy 4000 obr./min

Maksymalny moment obrotowy:

500 Nm przy 3000 obr./min

Skrzynia biegów:

Automatyczna 8 biegów

Prędkość maksymalna:

216 km/h

Przyspieszenie 0-100 km/h

 9,6 s

Długość/szerokość/wysokość:

4827/1928/1751 mm

Komentarze:

Anonymous - 5 marca 2021

Tez posiadam Forda Edge i jestem bardzo zadowolony. Chcąc kupić podobny samochód o podobnym wyposaźeniu musiałbym wydać prawie 1/3 więcej. Prestiźu nie potrzebuję.

Odpowiedz

Anonymous - 5 marca 2021

Tez posiadam Forda Edge i jestem bardzo zadowolony. Chcąc kupić podobny samochód o podobnym wyposaźeniu musiałbym wydać prawie 1/3 więcej. Prestiźu nie potrzebuję.

Odpowiedz

Anonymous - 5 marca 2021

Świetne fotki!

Odpowiedz

Anonymous - 5 marca 2021

Auto naprawdę godne polecenia osobiście posiadam wersję amerykańską z silnikiem benzynowym ale sama jazda tym autem to frajda

Odpowiedz
Pokaż więcej komentarzy
Pokaż Mniej komentarzy
Schowaj wszystkie

Zostaw komentarz:

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Wszyskie pola są wymagane do wypełnienia.

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze