Seria kolizji z dzikimi zwierzętami. Zobacz, jak potrafią zaskoczyć

Pusta droga, żadnych innych uczestników ruchu, żadnych zabudowań - takie warunki zachęcają do mocniejszego wciśnięcia gazu. Ale po zobaczeniu tych sytuacji, raczej już tego nie zrobisz.

Szczególnie warte uwagi są dwie pierwsze sytuacje. Kierowca jechał mniej więcej przepisowo, droga była częściowo oświetlona latarniami, a jego auto ma naprawdę niezłe światła. Mimo tego ani on ani pasażer nie zauważyli sarny, która stała na środku drogi, na tyle szybko, żeby zdążyć się zatrzymać. Na szczęście zwierzę uciekło, a nie stało wpatrując się w światła (co często niestety ma miejsce).

Stado jeleni wbiegło w BMW! Zwierzęta próbowały przeskakiwać nad samochodem

Drugie zdarzenie jest chyba jeszcze ciekawsze. Pasażerka dziwi się i dopytuje kierującego, dlaczego jeździ tak wolno i namawia go do przyspieszenia. Dokładnie trzy sekundy po słowach „ty tak zamulasz”, na drogę wybiega borsuk i wpada pod przednie lewe koło. Przerażona pasażerka dopytuje „co to było” i nie może uwierzyć, że uderzyli w zwierzę. Ciekawe czy zrozumiała, dlaczego czasem warto „zamulać”.

Tak wygląda samochód po zderzeniu z łosiem

Pozostałe sytuacje też są pouczające i pokazują na przykład, że kiedy przez drogę przebiegło stado, to nie znaczy, że tuż za nim nie mógł biec jakiś maruder, który wskoczy nam pod koła, kiedy sądziliśmy, że niebezpieczeństwo jest zażegnane. Albo, że zwierzęta na widok samochodu zamiast zatrzymać się w bezpiecznym miejscu, mogą nagle rzucić się przed siebie, chcąc uderzyć w pojazd (czasami robią tak też piesi).

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze