Relacja Moniki Jaworskiej z Vallelunga

Ciao moi drodzy! Vallelunga x 2 x 2! A wiecie dlaczego taki rachunek? Ponieważ dwukrotnie będąc na tym torze zdobyłam drugie miejsce na podium!

W poprzedniej relacji (tutaj) wspominałam, że Vallelunga to mój ulubiony tor i z przyjemnością się na nim ścigam. Dlatego też jechałam na wyścig pełna optymizmu, nadziei na sukces i dobre miejsce na podium.

Smutek po Beatrice

fot. Mery&Majin

Jednak po przyjeździe okazało się, że atmosfera na torze jest bardzo napięta i wokół panuje smutek. Jedna z zawodniczek, z którą zwykle rywalizowałam w tym sezonie, 18-letnia Beatrice Bossini, podczas sierpniowych testów nowego motocykla Kawasaki ZX6R zginęła na chorwackim torze w Rijece. Beti była tam ze swoją rodziną na wakacjach. Jej motocykl po pokonaniu ostatniej szykany uległ highside’owi (kierowca zostaje wyrzucony do góry, ponad motocyklem. Samo wyrzucenie w górę nie jest szczególnie zabójcze, ale zazwyczaj się zdarza, że motocykl „podąża” śladem jeźdźca – zostaje wyrzucony do góry i spadając często ląduje na kierowcy. Niewielu motocyklistów przeżyło taki wypadek), wyrzucając Beatrice w powietrze. Tragiczny w skutkach był upadek, ponieważ Beti skręciła kark i zginęła na miejscu.
O wypadku Beatrice można przeczytać tu.

Beatrice Bossini

Bossini była bardzo utalentowaną zawodniczką, ścigającą się na włoskich torach od najmłodszych lat. To ogromna strata i wielki ból. Tak tragiczne wydarzenie przypomina nam, że tor stwarza iluzje nieśmiertelności. Są przecież strefy bezpieczeństwa, na które można wypaść i się „poturlać” łamiąc sobie jakieś kości ewentualnie… ale nie ginąc. A przecież wielokrotnie przekraczamy własne granice, aby zdobyć jak najlepsze rezultaty i w efekcie wyniki. Każdy przypadek śmierci na torze uświadamia sportowym motocyklistom, jak bardzo należy uważać i koncentrować się podczas wyścigu, aby nie popełnić błędu, który może być fatalny w skutkach. Ja również o tym doskonale pamiętam. Nigdy nie wolno być zbyt pewnym swoich umiejętności…

Trening czyni mistrza

Wystartowałam jak z procy
fot. Mery&Majin

W piątek było zaplanowanych sześć treningów, lecz ja z przyczyn finansowych wykorzystałam tylko trzy. W motocyklu co prawda wszystko było ustawione poprawnie: zawieszenie i hamulce odpowiednio dostrojone. Ingerencja mechanika nie była potrzebna, jednak opony w motocyklu były już mocno zużyte. Niestety koszty związane z nowym ogumieniem leżą całkowicie po mojej stronie (znasz jakiegoś sponsora, który byłby zainteresowany współpracą z Moniką, napisz o tym na redakcja@motocaina.pl), dlatego świeże komplety miałam naszykowane dopiero na sesję kwalifikacyjną i sam wyścig.

Czas okrążenia podczas treningów utrzymywałam w granicy 1’49, więc jak na powyższe okoliczności było całkiem nieźle. W sobotę – dzięki nowym oponom – sytuacja wyglądała już zupełnie inaczej i mogłam wyciągnąć z motocykla zdecydowanie więcej agresji. Po drugiej sesji kwalifikacyjnej miałam drugi czas, zaraz po Alessi Polita. Tym samym był to mój najlepszy wynik w sezonie, jeśli chodzi o rozstawienie zawodniczek na linii startowej przed niedzielnym wyścigiem. Byłam z siebie naprawdę bardzo zadowolona.

Wyścig po sukces

Tak się cieszę z drugiego miejsca.
fot. Mery&Majin

Niedzielny poranek przywitał nas deszczem, a niebo notorycznie rozświetlały błyskawice. W przeciwieństwie do rywalek, byłam w niezwykle radosnym nastroju, ponieważ uwielbiam ścigać się po mokrym torze. Ale jak to zawsze bywa o 13:50, kiedy już w pełni gotowości stałam na torze zaświeciło słońce. Koncentracja, szybsze bicie serca i ruszamy! Wystrzeliłam z miejsca jak z procy, zajmując odrazu pierwszą pozycję, jednak po kilku szykanach zostałam wyprzedzona przez Alessie Polite.
Przez cały wyścig trzymałam się bardzo blisko niej, jednak w zakręcie popełniłam błąd co bardzo szybko i skutecznie wykorzystała jadąca za mną Alessia Falzoni przejmując moje miejsce w stawce. Nie pozwoliłam jej długo nacieszyć się takim ustawieniem i na trzech końcowych okrążeniach przejęłam znów pałeczkę na drugiej pozycji. I tak też zostały rozdzielone trzy pierwsze miejsca na podium czyli: Alessia Polita, ja oraz Alessia Falzoni.

Uwielbiam Włochy, ale jestem wierna swojemu miastu!
fot. Mery&Majin

Wyścig nie zakończył się jak zwykle zjazdem do parku maszyn, lecz wszystkie zawodniczki ustawiły się na linii start-meta. Zrobiono nam pamiątkowe zdjęcie z napisem pożegnalnym dla Beatrice oraz uczciliśmy jej pamięć minutą ciszy. 

Wyścigi są najważniejszym elementem mojego życia. Kocham motocykle i jestem uzależniona od adrenaliny oraz emocji podczas ścigania. Nie ma takiej rzeczy na świecie, która by mnie odciągnęła od tego sportu. Już teraz myślami wybiegam do 18.10.2009, kiedy to w Misano odbędzie się piąta, ostatnia runda Motocyklowych Mistrzostw Kobiet Włoch. Można się spodziewać naprawdę zaciętej walki, bo to ostatnia walka o punkty do klasyfikacji generalnej. 

Trzymajcie za mnie mocno kciuki. Dam z siebie wszystko!

Zostaw komentarz:

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Wszyskie pola są wymagane do wypełnienia.

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze