Polska to kraj wraków? Może jednak nie…
Od pewnego czasu króluje stwierdzenie, że wiek przeciętnego polskiego auta to około 15 lat. Czy tak jest naprawdę i dlaczego statystyki potrafią przekłamywać?
Takie widoki to już rzadkość |
fot. Martyna Korzynek
|
Wiele osób zna powiedzenie, że statystycznie ja i mój pies mamy po trzy nogi. Tak i w przypadku aut zarejestrowanych w Polsce można się dopatrzyć pewnych nieprawidłowości, jeśli idzie o statystyki oparte tylko na informacjach z ośrodków ruchu drogowego.
Według statystyk na naszych drogach powinny królować auta z połowy lat 90tych ubiegłego wieku. Stare Sierry, Golfy III, pierwsze Renault Megane czy Peugeoty 106. Wystarczy spojrzeć przez okno by zobaczyć, że jednak ta tendencja nieco różni się od rzeczywistości.
Problem tkwi w dziurawym systemie rejestracji. Aby postępować zgodnie z przepisami ostatni właściciel auta powinien je wyrejestrować i przekazać do kasacji, za co zapłaciłby z własnej kieszeni. Częściej jednak stare samochody robią za „dawców organów” dla swoich jeszcze chodzących odpowiedników – pozwala to właścicielom na zarobienie po raz ostatni na częściach wysłużonego auta. Choć teoretycznie takie nie wyrejestrowane auta powinny nadal mieć ważne OC, nikt tego nie sprawdzi – skoro auto nie jeździ po drogach, znaczy, że nie istnieje.
Także dane Centralnej Ewidencji Pojazdów i Kierowców zawierają błędy, często posiadając w swojej bazie auto zarejestrowane dwukrotnie, bo poprzedni właściciel nie zadał sobie trudu by je wyrejestrować po sprzedaży. To wszystko składa się na stwierdzenie, że samochodów istniejących tylko na papierze może być nawet kilka milionów i znacznie obniżają one realne statystyki.
W bardziej wiarygodnych badaniach przeprowadzonych na portalach ogłoszeniowych wyliczono, że średnia sprzedawanych aut to 8,7 roku, co niewiele odbiega od europejskiej średniej. Czy w takim razie nadal wolno niektórym twierdzić, że Polska to kraj jeżdżących wraków? Czy może jedyny, przeszkadzający nam wrak to pełen błędów system rejestracji pojazdów?
Najnowsze
-
Znaki C-5 oraz D-3 wyglądają prawie identycznie, ale kierowca nie może ich pomylić
Kierowca mijając znak drogowy ma zwykle sekundę, najwyżej dwie, na zwrócenie na niego uwagi i zrozumienie jego znaczenia. Dlatego znaki zwykle wyraźnie się od siebie różnią, ale nie dotyczy to znaków C-5 i D-3, które są łudząco podobne, ale mają całkowicie inne znaczenie. -
Będzie nowy odcinek drogi ekspresowej S10. Znamy datę otwarcia
-
Wyrzuciła papierosa z auta, napluła na zwracających jej uwagę, a potem nasłała agresora
-
Najgorsze, co możesz usłyszeć na przeglądzie auta. Gorsze niż niezaliczenie przeglądu
-
Nowa zielona naklejka kosztuje 5 zł, a za jej brak zapłacisz 500 zł kary
Zostaw komentarz: