Pilotki podsumowują Rajd Zamkowy

Za nami 3 Rajd Zamkowy - Orle Gniazdo Hucisko, przedostatnia runda w walce o tytuły mistrzowskie Rajdowego Pucharu Polski 2010. W rajdzie startowały kobiety w roli pilotek i dla większości z nich rajd okazał się bardzo trudny, żeby nie powiedzieć - pechowy!

Pawłowi i Agnieszce Hankiewicz, nie udało się powtórzyć sukcesu z Rajdu Dolnośląskiego, ale dzięki zajęciu 3 miejsca w Rajdzie Zamkowym, kolejne 10 punktów zasiliło ich konto. Teraz tylko 2 punkty dzielą ich od głównego rywala o tytuł mistrzowski – Wojtka Chuchały, który rajd ukończył na 4 miejscu. Zmiana auta wyszła załodze na dobre, ale na ostateczne rozstrzygnięcia w klasyfikacji, musimy poczekać niecały miesiąc.

Na 28 lokacie w rajdzie plasowała się załoga Andrzej i Aleksandra Krawczyk, która w klasie Astra uzyskała piąty czas.

Kasia Kiewrel
fot. Andrzej  Browarny

Na 36 miejscu zameldowała się kolejna para Ryszard i Katarzyna Kiewrel (Citroen Saxo VTS), która wystartowała, mimo choroby kierowcy:
– Niestety 3 Rajd Zamkowy był naszym najsłabszym startem w tym sezonie. Wpływ na to miało kilka czynników od anginy, która męczyła mnie od wtorku, poprzez zmianę zawieszenia na seryjne (konsekwencja wypadku na Rajdzie Dolnośląskim), po problemy z półosią. Nawet przeszło nam przez myśl, żeby oddać kartę już na pierwszym PKC, jednak duch walki zwyciężył – wspomina kierowca

Kasia dodaje:
– Mimo, że notatki były przygotowane przez Sławka perfekcyjnie, to miałam wrażenie, że kierowca nie do końca wierzy w to, co ja mu dyktuje i pierwszą pętle przejechaliśmy bardzo asekuracyjnie. Koledzy z klasy już po pierwszej pętli mocno nam odjechali, także drugą i trzecią pętlę jechaliśmy na dojechanie. Mieliśmy problemy z trafianiem w punkty hamowania, a także z tempem i rytmem jazdy. W tym rajdzie, w mojej torbie pilota poza standardowym wyposażeniem, miejsce znalazła także podręczna apteczka na potrzeby kierowcy.

Załoga niestety spadła na 6 lokatę w klasyfikacji rocznej.

Nie wiadomo, czy zobaczymy jeszcze Kasię na rajdowych odcinkach, ponieważ po wypadku na Rajdzie Dolnośląskim para zastanawia się nad wspólnymi startami w przyszłości:
– My zakończyliśmy już sezon 2010 i będziemy musieli podjąć decyzję czym i w jakiej konfiguracji osobowej pojawimy się w sezonie 2011. Nasza wspólna jazda stoi pod sporym znakiem zapytania ze względu na zbyt duże ryzyko – mówi Kasia.

Paulina Złotnicka
fot. Jola Żuk

Dwie załogi z paniami na prawym fotelu niestety nie ukończyły Rajdu Zamkowego. Dla Pauliny Złotnickiej i jej męża Wojtka to także był ostatni start w sezonie i niestety nie ukończony:
– Pech prześladował nas od pierwszego odcinka, gdzie (najprawdopodobniej) na szutrowym łączniku przebiliśmy oponę i ostatnie kilometry jechaliśmy na kapciu. Po walce z podnośnikiem i wymianie obu przednich kół udało nam się na kolejny PKC wpaść w naszej minucie i uchronić od spóźnienia. Z wyników kolejnych OSów, przejechanych pełną parą jesteśmy bardzo zadowoleni. Niestety nie mogliśmy się nimi długo cieszyć – na drugim OSie drugiej pętli zastrajkował nam motor i auto przestało zupełnie przyśpieszać. Z powodu tej awarii nie wyjechaliśmy juz z serwisu na trzecią pętlę. Mimo to z udziału w Zamkowym jesteśmy bardzo zadowoleni. Trasy bardzo sie nam podobały, pogoda dopisała a organizacji nie mamy nic do zarzucenia – podsumowuje Paulina.

Na 6 odcinku specjalnym z dalszej jazdy zrezygnowali Marcin Opałka i Martyna Zarębska w BMW 318 IS, a ich start był niezwykle pechowy:
– Niestety od dnia wyjazdu na rajd wszystko szło pod górkę. Przy pakowaniu się auto spadło nam z lawety, zaginęły rękawiczki Marcina, zepsuło się sprzęgło na zapoznaniu w treningówce, nie działały wszystkie zegary w rajdówce – no i w końcu na samym rajdzie ukręcił się most w „Buni”. Co prawda w dzień wyjazdu Marcin miał przeczucia, że coś się wydarzy, ale myślał raczej o dzwonie, a nie o awarii tego typu… Co by nie mówić – z dwojga złego lepsza ta opcja która się wydarzyła, niż ta z przeczuć Opała! Żal nam tego rajdu, bo czasy z oesów były bardzo fajne i po 2 pętlach mieliśmy 36 sekund przewagi nad drugim w naszej klasie. Wystarczyło spokojnie dojechać trzecią pętle i cieszyć się z punktów. Ale coż… „to je rally”. Trzeba zapomnieć i szykować się do Barbórki Cieszyńskiej – podsumowuje Martyna.

Ania Wódkiewicz cieszy się na starty w RPP.
fot. Andrzej Browarny

Na końcu stawki startowali zawodnicy, nie klasyfikowani – zbierający punkty do licencji rajdowej. Wśród nich znalazła się załoga: Łukasz Dziemidok z pilotką Anną Wódkiewicz. Dla załogi Jimmy Rally Team był to trzeci i ostatni rajd w drodze po licencję R1, ale nie okazał się łatwy:
– Strasznie ciężko wywalczona meta tego rajdu, daje mi w końcu prawo odebrać upragnioną licenjcę R1. Radość tym większa, że auto od początku drugiej pętli zaczęło nam się psuć. Wariowała cewka silnika przez co tracił on moc, zaczynał palić na trzy garki, albo w ogóle gasł i nie chciał zaskoczyć. Nie zliczę ile razy musiałem kręcić rozrusznikiem w trakcie jazdy – zarówno na dojazdówkach jak i oesach – wspomina kierowca.

Anna cieszy się, że teraz będą mogli już ścigać się w RPP:
– Trzecia upragniona meta za nami, cieszymy się bardzo, bo wreszcie będzie możliwość pościgania się z konkurencją na czas. Rajd Zamkowy był dla nas ciężkim rajdem, wszystko przez awarie które trapiły Nas już od drugiej pętli.  Z duszą na ramieniu ale udało się osiągnąć linię mety! – podsumowuje.

Ostatnia, decydująca runda RPP odbędzie się w dniach 19-20 listopada – będzie to 36 Rajd Cieszyńska Barbórka. Tradycyjnie przedstawimy Wam kobiety, które wystąpią na tym rajdzie. 

Zostaw komentarz:

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Wszyskie pola są wymagane do wypełnienia.

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze