Odświeżone Suzuki Splash – nowość czy chwyt marketingowy?
W segmencie małych samochodów wybór jest duży. Teraz Suzuki postanowiło powalczyć o klientów prezentując odświeżony model Splash. Splash w tłumaczeniu na nasz język znaczy „plusk" albo też „sensacja prasowa" - do którego określenia bliżej temu modelowi?
![]() |
fot. Suzuki
|
Czy odświeżony Splash rzeczywiście wywoła sensację? Cóż, patrząc na design trudno dopatrzeć się jakichkolwiek zmian. Suzuki powoli przyzwyczaja nas do niewielkich modyfikacji. Coś, co my nazwałybyśmy faceliftingiem, u producenta jest nowym modelem (np. nowy – stary Swift), a samochód, w którym w ogóle nie widać zmian, japoński producent określa jako efekt faceliftingu.
Co się w takim razie zmieniło? Wzbogacono nieco wersje wyposażeniowe, poprawiono silniki… I to by było na tyle. Takie zabiegi to raczej czysto marketingowy chwyt i pretekst, by motoryzacyjne gazety i portale zadbały o medialny szum. Tak naprawdę zmiany w Splash’u to raczej paniczne poszukiwanie możliwości zmniejszenia spalania i dostosowania się do wymogów dotyczących spalin. A, że klientom podaje się informację, że samochód zupełnie zmienił swe oblicze… No cóż, takie prawa reklamy.
![]() |
fot. Suzuki
|
Jaką kwotę trzeba będzie przygotować wybierając się do salonu po odświeżonego Splash’a? Najtańszą wersję wyceniono na blisko 38 000 złotych. Nie da się ukryć, że jak na miejskiego malucha, to całkiem sporo. W tej cenie otrzymamy auto z 1.0-litrowym silnikiem benzynowym o mocy 65 KM, 4 poduszkami powietrznymi, klimatyzacją, zamkiem centralnym ze zdalnym sterowaniem, elektryką szyb, komputerem pokładowym i oświetleniem bagażnika. Niby nieźle, ale czy za nieco mniej nie lepiej zafundować sobie trochę bardziej odważnego stylistycznie Chevroleta Sparka z bogatszym wyposażeniem i bardziej atrakcyjnym wnętrzem, który wyposażony w jednostkę o pojemności 1.2 litra i mocy 81 KM znacznie chętniej przyspiesza od małego Suzuki?
Najnowsze
-
Tłusty obiad i piwo? Polak pije, jedzie i ryzykuje. Szokujące dane o polskich kierowcach!
65% Polaków decyduje się prowadzić po alkoholu, wierząc w mity o "trzeźwieniu". Tłusty obiad, godzina czekania - czy to wystarczy? -
Tranzyt przez Warszawę to koszmar? Nowy wariant trasy S7 dzieli mieszkańców i kierowców!
-
Jeździłyśmy Alpine A290. To początek nowego rozdziału
-
Jelcz walczy z niemieckimi producentami: kto wygra wyścig o kontrakty NATO? Prawda o miliardowych inwestycjach
-
Chery TIGGO 7 vs europejska konkurencja: czy niska cena wystarczy, by pokonać Skodę, Volkswagena i Hyundaia? Prawda o technologii, bezpieczeństwie i ryzyku zakupu
Zostaw komentarz: