Nissan dostarcza przyłbice ochronne dla pracowników opieki zdrowotnej w Wielkiej Brytanii
Eksperci Nissana odpowiedzialni za łańcuch dostaw pomagają dostarczyć setki tysięcy przyłbic ochronnych pracownikom z pierwszej linii frontu walki z wirusem.
Zespół wolontariuszy zbudował linię kompletacji części w strefie montażu końcowego zakładów produkcyjnych Nissana w Sunderland, na której odbywa się sortowanie tysięcy elementów przyłbic pakowanych następnie w zestawy po 125 sztuk i wysyłanych bezpośrednio do National Health Service, czyli instytucji odpowiedzialnej za opiekę zdrowotną w Wielkiej Brytanii.
Czytaj także: Lotos wspiera medyków w walce z koronawirusem. Przekaże samochody
Do końca zeszłego tygodnia fabrykę opuściło ponad 77 000 przyłbic, a od tego tygodnia do odbiorców będzie trafiać nawet po 100 000 sztuk tygodniowo.
W pierwszej fazie projektu zespół odebrał setki kartonów z elementami przyłbic od ochotników z całego kraju, którzy produkują ten sprzęt ochrony indywidualnej na własnych drukarkach 3D.
Nissan przekazał środki na zakup wtryskarki, która pozwoli zwiększyć liczbę produkowanych części pozyskiwanych obecnie od firm z Lancashire, Coventry i Gateshead. Wtryskarka umożliwia szybsze wytwarzanie niezbędnych plastikowych elementów i zwiększa moce produkcyjne.
Zobacz: Koronawirus: Volkswagen angażuje się w pomoc
Przyłbica składa się z trzech części: elastycznej opaski na głowę, ramki i przezroczystej osłony na twarz. Części te są wysyłane do Nissana, który zajmuje się pakowaniem gotowych do montażu zestawów dostarczanych do centrum zaopatrzeniowego NHS. Przyłbice są wysyłane w tej formie na życzenie NHS, aby ograniczyć do minimum ryzyko uszkodzenia w transporcie oraz umożliwić dostarczanie jednorazowo jak największych partii.
Wszyscy czterej bracia Grilli nadal drukują przyłbice na drukarkach 3D w swoich domach i dostarczają je lokalnym ośrodkom opieki i hospicjom.
Najnowsze
-
Kupiła elektryczne auto za 300 tys. zł, wystarczyło drobne uszkodzenie, by auto trafiło na złom
Na temat tego, że nawet najmniejsze uszkodzenie auta elektrycznego oznacza ogromne koszty napraw, krążą już legendy. Zwykle niestety jest w nich sporo prawdy, a do historii zdecydowanie przejdzie przypadek pewnej właścicielki Fiskera Ocean. -
Siedział mu na zderzaku i poganiał światłami, więc nagrywający wpuścił go prosto w ręce policji
-
Szalał sportowym Mercedesem na angielskich tablicach i myślał, że jest bezkarny. Skończył marnie
-
Tylko 30 km/h w mieście – coraz więcej samorządów chce wprowadzenia takiego ograniczenia
-
To koniec darmowych autostrad w Polsce? Rząd może nie mieć wyjścia
Zostaw komentarz: