Może w końcu przestanę być „rodzynką” – Wrocławska Liga Time Attack

"Moje wrażenia z zawodów są jak najbardziej pozytywne choć nie jest łatwo rywalizować jako jedyna kobieta pośród trzydziestu mężczyzn. Generalna zasada jest taka, że jestem traktowana tak, jak bym była facetem i na nic tu kobiece wdzięki" - relacjonuje swoje starty we Wrocławskiej Lidze Time Attack, Małgorzata Czaja.

Małgosia Czaja czeka na swój start.
fot. Stefan Wyszyński
Z końcem lata, we Wrocławiu, kierowcy lubiący walkę z czasem zyskali nowe zawody. W sierpniu ruszyła Wrocławska Liga Time Attack (WTLA), która rozgrywana jest na Torze Redeco. Eliminacje składają się z siedmiu imprez, z czego pod uwagę w klasyfikacji sezonu będą brane najlepsze wyniki z pięciu eliminacji. Do tej pory odbyły się dwie eliminacje (30.08.11 i 19.09.11). Formuła zawodów jest otwarta – może przyjechać każdy kierowca posiadający prawo jazdy i sprawny technicznie samochód. Różnorodność samochodów jest spora, od Subaru, BMW i Hond, po Alfy. Zawodnik kilkukrotnie przejeżdża przygotowaną trasę w celu zapoznania, a następnie pokonuje ją pięć/sześć razy z pomiarem czasu w kolejności przyznanych numerów startowych.

Liga została zorganizowana w następstwie treningów – pomysł pasjonatów sportów samochodowych Mikołaja i Agnieszki. Dzięki temu na zawodach panuje domowa atmosfera, która oczywiście nie przeszkadza w zaciętej rywalizacji o ułamki sekund. Zawodnicy uczestniczyli w tworzeniu idei i regulaminu zawodów. Po wielu burzliwych dyskusjach został ustalony następujący podział na klasy:

Klasa 1 – do 1600 ccm
Klasa 2 – 1600-2500 ccm
Klasa 3 – +2500 2WD
Klasa 4 – +2500 AWD
Dla Turbo przelicznik x 1,7.

Znamienny jest też fakt, że zawody odbywają się w tygodniu w godzinach popołudniowych
i zapaleńcy jazdy rajdowej przyjeżdżają na nie po pracy, często głodni, nie tylko wygranej. Każdy uczestnik zobowiązany jest do posiadania ubezpieczenia OC i NW, cena wpisowego wynosi 90 złotych. Zgłoszenia odbywają się przez stronę internetową, a chętnych nie brakuje. W zasadzie toczy się drugi wyścig obok tego samochodowego, w zapisach. Obowiązuje bowiem ograniczenie w ilości załóg do trzydziestu, a chętnych jest znacznie więcej.

Miałam niewątpliwą przyjemność brać udział w obu dotychczas rozegranych eliminacjach i szczęśliwie jestem już wpisana na listę trzeciej. Moje wrażenia z zawodów są jak najbardziej pozytywne, choć nie jest łatwo rywalizować jako jedyna kobieta pośród trzydziestu mężczyzn. Generalna zasada jest taka, że jestem traktowana tak, jak bym była facetem i na nic tu kobiece wdzięki.  Wszyscy są oczywiście bardzo mili i uczynni, choć niektórzy panowie traktują mnie z rezerwą. Mężczyźni podchodzą do zawodów bardzo ambicjonalnie i prowadzą zaciętą walkę o ułamki sekund. Ja traktuję udział w WTLA bardziej treningowo. Zresztą moje mini, z niespełna tysiącem pojemności, ma małe szanse w klasie do 1600 ccm. Zawody są dla mnie treningiem i sposobem na doskonalenie jazdy.

Ostatnio padało i było bardzo ślisko na torze. Finałowa eliminacja ma być rozegrana w styczniu, więc i w zimowych warunkach przyjdzie nam jeździć. Polecam udział w takich zawodach wszystkim chętnym do sprawdzenia swoich i samochodu możliwości. Szczególnie zapraszam Panie – bo tylko trening czyni mistrza, a ja może w końcu przestanę być „rodzynką”.

Podczas zawodów panuje rodzinna atmosfera.
fot. Stefan Wyszyński

Zostaw komentarz:

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Wszyskie pola są wymagane do wypełnienia.

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze