Królowa polskiego driftu – początek sezonu z przygodami! Filmy

Karolina Pilarczyk - jedyna w Polsce kobieta z licencją driftingową - ma już za sobą start tegorocznego sezonu SDC SSSuper Drift Cup. Podobnie jak w zeszłym roku, zawodniczka zasiada za kierownicą BMW M3, z monstrualnym, 7-litrowym silnikiem od Corvetty pod maską!

Karolina Pilarczyk
fot. Tomasz Dąbrowski

W ubiegły weekend, na warszawskim lotnisku Bemowo, odbyła się pierwsza w tym sezonie runda SDC SSSuper Drift Cup. Na 123 zawodników, Karolina była jedyną kobietą. Jej uczestnictwo można zaliczyć do udanych, choć – jak to w sporcie motorowym bywa – nie obyło się bez komplikacji.

– A miało być tak pięknie… – podsumowuje swoje przygotowania drifterka. – Po raz pierwszy miałam nie zmieniać silnika, a jedynie zawieszenie oraz odbudować karoserię.  O ile poprzedni sezon upłynął pod znakiem testów samochodu, to obecny ma być nawiązaniem ostrej rywalizacji z najlepszymi w tym sporcie. Zaledwie tydzień przed zawodami zaczęły się jednak kłopoty – silnik umarł podczas strojenia na hamowni. Start w pierwszej rundzie SDC, jeszcze w nocy z piątku na sobotę, stał pod dużym znakiem zapytania.

fot. Tomasz Dąbrowski

Karolina Pilarczyk jest wyjątkową zawodniczką – nie tylko z uwagi na to, że jest jedyną, profesjonalnie driftującą (jazda samochodowem kontrolowanym poślizgiem) po torze kobietą. Od czasu odebrania przez nią licencji driftingowej w 2008 roku upłynęło wiele litrów benzyny. Auto, które Karolina obrała sobie jako narzędzie do wygrywania, zostało poddane modyfikacjom. Warto podkreślić, że zawodniczka sama nadzoruje i często sama mechanikuje w swoim driftowym BMW E36. Pod maską samochodu pierwotnie spoczął 7-litrowy, ponad 500-konny silnik LS7 V8  pochodzący z Chevroleta Corvette, dysponujący moment obrotowy 640 Nm. Na ten sezon motor został wymieniony na kupioną kilka dni przed „godziną zero”, montowaną do ostatnich chwil przed startem w zawodach, jednostkę napędową LS2, także pochodzącą z Corvette. Silnik ten generuje o 100 KM mniejszą moc niż poprzednik w samochodzie Karoliny, jednak nadal plasuje się w czołówce najmocniejszych napędów maszyn drigingowych, użytkowanych przez mistrzów polskiej sceny driftingowej.

fot. Tomasz Dąbrowski

Karolina Pilarczyk stawiła się na starcie pełna obaw, ale podekscytowana. Brak czasu na „wyczucie” auta po zmianie silnika oraz zawieszenia dały o sobie znać.

– Pierwsze dwa przejazdy były koszmarem – auto zachowywało się szalenie nadsterownie i ciężko było utrzymać je w poślizgu – wspomina zawodniczka. – W parku maszyn dokonaliśmy jednak korekty ustawień zawieszenia i po wjechaniu na tor od nowa zakochałam się w aucie!.

Niestety, podczas kolejnej wizyty samochodu w strefie serwisowej  zabrakło czasu na zmianę opon – na zużytym ogumieniu podczas rundy kwalifikacyjnej BMW tańczyło „jak na lodzie”. Mimo to sędziowie odnotowali bardzo efektowny przejazd.

Niezależnie od wyników klasyfikacji jeszcze w sobotę została podjęta „męska” decyzja o pozostawieniu samochodu w warsztacie.
– Silnik strojony w nocy nie wytrzymywał wysokich temperatur podczas dnia i w rezultacie się przegrzewał. Nie stać mnie na trzeci silnik w tym roku…

Kolejne eliminacje zawodów odbędą się:
14-15 maja: Tor Lublin
11-12 czerwca: Zabrze (impreza tylko dla zawodników z licencją)
16-17 lipca: Kołobrzeg
6-7 sierpnia: Ełk
9-10 września: Tor Poznań

Zostaw komentarz:

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Wszyskie pola są wymagane do wypełnienia.

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze