Kontuzja Idalii podczas Puchar Rotax w Gostyniu
VII i VIII runda polskiej edycji Pucharu Rotax odbyła się pod koniec sierpnia na torze w Gostyniu. Ponieważ nigdy wcześniej nie byłam na tym obiekcie, treningi rozpoczęłam już w czwartek. Początkowo miałam problemy z wjeżdżeniem się w tor, ale z każdym następnym treningiem podobał mi się coraz bardziej - pisze Idalia.
Ponieważ nie mieliśmy żadnych ustawień „bazowych”, od których moglibyśmy zacząć cały czwartek i piątek poświęciliśmy na ustawienie sprzętu. Te dwa dni spędziłam też na podpatrywaniu innych zawodników, ich błędów i tym samym na eliminowaniu swoich.
![]() |
fot. z archiwum Idalii Czarnockiej
|
W sobotę rano, po rozgrzewce, nie miałam zbytnich powodów do radości – na treningu wykręciłam dopiero 10. czas. Popełniłam błąd i zaczęłam się za bardzo przejmować kiepską pozycją na treningu, przez co bardzo denerwowałam się przed czasówką, na której uzyskałam 9 czas. Muszę przyznać, że w przedfinale dałam się ponieść złości i schrzaniłam wszystko co mogłam od startu zaczynając. Przez własne błędy wyścig ukończyłam na dziesiątej pozycji. W finale z powodu zbyt szybkiego najazdu powtarzaliśmy start. Tuż za pierwszym zakrętem kilku zawodników wpadało na siebie, a ja próbowałam to wykorzystać i ich ominąć. Pech chciał, że zawodnik za mną „trochę” nie orientował się w sytuacji w wyniku czego wykonał, ponoć bardzo efektowny, lot przez moje ramię, zatrzymał się na chwilę na mojej kierownicy, po czym wylądował przede mną. Pięć osób nie ukończyło biegu, w tym dwie były lekko poszkodowane – niestety także ja. Jak wcześniej wspomniałam kolega jadący za mną zaparkował na moment na mojej kierownicy i mojej lewej dłoni, w wyniku czego wygięłam kierownicę w bardzo ładny „pierożek”. Na szczęście bardzo mili panowie sanitariusze (gorąco pozdrawiam!) nas opatrzyli i zmrozili.
![]() |
fot. z archiwum Idalii Czarnockiej
|
Sezon 2010 już się zakończył, więc mogę się przyznać, że rozważałam wycofanie się z niedzielnych wyścigów z powodu kontuzjowanej ręki. Miałam duży problem z utrzymaniem kierownicy, nie mogłam swobodnie zginać palców. Jednak tata wraz z mechanikiem bardzo mnie zmotywowali do tego, żeby jednak spróbować. Zawzięłam się i na porannym treningu wykręciłam czwarty czas, choć nie starałam się zbytnio o dobre okrążenia – moim celem było utrzymanie kierownicy i przejechanie paru kółek, tak aby ręki nie zmęczyć. Na czasówce zajęłam piąte miejsce, więc do przedfinału startowałam z trzeciej linii. Mimo iż wiem, że po jakimkolwiek wypadku zawodnik powinien pozostać takim samym zawodnikiem jakim był przed – na starcie nie udało mi się przezwyciężyć strachu i już przed pierwszym zakrętem spadłam o kilka pozycji. Ostatecznie wyścig skończyłam na 8. pozycji, bardzo niezadowolona z siebie samej. Start do finału przebiegł spokojnie, jechałam na 6. pozycji, ale na cztery okrążenia przed końcem pękł mi łańcuch, tak więc i ten bieg ukończyłam na 8. pozycji (oprócz mnie było jeszcze czterech innych pechowców, którzy w wyniku przepychanek na torze skończyli wyścig wcześniej).
Wróciłam z zawodów bardzo niezadowolona i od wyników badania, i mojego samopoczucia zależało, czy wystartuję tydzień później w Pucharze Moraw.
Najnowsze
-
Chińskie samochody dominują w Car of the Year Polska 2026. Niemcy daleko w tyle
Oto zapowiedź kolejnej edycji najważniejszego konkursu motoryzacyjnego w kraju - Car of the Year Polska 2026. Organizatorzy opublikowali oficjalną listę pretendentów do tytułu, która bije wszelkie rekordy pod względem skali. W tegorocznej rywalizacji wezmą udział 52 modele. Skąd pochodzą te auta? -
Lexus LBX – test: elegancja kontra kompromis. Czy to najlepszy crossover w swojej klasie, czy tylko najładniejszy?
-
Chiński szturm na polski rynek. Te marki zyskują na popularności najszybciej
-
Dlaczego regularny serwis auta to podstawa bezpiecznej jazdy?
-
Test Jeep Avenger BEV – najmniejszy z gamy, ale z dużym charakterem
Zostaw komentarz: