Zwykle przypadki jazdy pod prąd na rondzie to sytuacje na małych skrzyżowaniach, gdzie ktoś bezmyślnie skrócił sobie skręt w lewo. Tutaj także chodziło o skręt w lewo, ale okoliczności były znacznie mniej sprzyjające pomyłce.
Jechała pod prąd na rondzie. A później nie było lepiej
Rondo turbinowe w Raciborzu, jak każde takie rondo, zaprojektowane jest tak, żeby zminimalizować ryzyko kolizji na nim. Zanikające i pojawiające się pasy płynnie prowadzą kierowców ku kolejnym zjazdom.
Wybił się z ronda i przefrunął ponad 60 metrów! Samochodem!
Tymczasem kierowca Matiza podjechał do ronda, czekając aż przejadą inne pojazdy miał szansę się przekonać, jak wygląda prawidłowa jazda po nim… a następnie wjechał pod prąd na lewy pas. Dlaczego na lewy? Bo wiecie, ruch prawostronny. Szybko natrafił na problem, ponieważ pas zanikał (tzn. pas się zaczynał, ale z jego perspektywy zanikał). To go trochę speszyło, podobnie jak pojazdy, które chciały na rondo wjechać. Przepuściły go jednak, dojechał do zjazdu i po chwili konsternacji zdecydował się opuścić skrzyżowanie.