Hyundai Ioniq 6 – TEST – 7 powodów, dlaczego chcesz go mieć. Opinia, cena w Polsce, dane techniczne
Niebanalne, opływowe nadwozie, wirtualne lusterka i szary mat lakieru to tylko pierwsze spostrzeżenia, Oto nasze pierwsze wrażenia z jazdy cichym, elektrycznym modelem Hyundai Ioniq 6, którego odmienny styl nas zadziwił.
Spis treści
- Hyundai Ioniq 6 – wygląd: styl i powierzchowność
- Hyundai Ioniq 6 – wnętrze: ukojenie
- Hyundai Ioniq 6 – dźwięki: morza szum
- Hyundai Ioniq 6 – bagażnik
- Hyundai Ioniq 6 – ekologiczne materiały
- Hyundai Ioniq 6 – kosmiczny fotel
- Hyundai Ioniq 6 – wrażenia z jazdy
- Hyundai Ioniq 6 – cena w Polsce
- Hyundai Ioniq 6 – dane techniczne i osiągi
- Hyundai Ioniq 6 – zasięg, ładowanie i pojemność baterii
- Hyundai Ioniq 6 – opinia
Szum morza, który wita mnie po wejściu do modelu Ioniq 6, z miejsca koi moje nerwy, a na twarzy od teraz gości wyłącznie uśmiech. Wciskam pedał przyspieszenia i… odpływam w kompletnej ciszy. Dokładnie tak – zamiast jazdy, mam wrażenie, że żegluję jakimś ekskluzywnym jachtem po wodach bezkresnego oceanu. Jest bosko, łatwo jest więc mi znaleźć 7 powodów, przez które Ioniq 6 tak mi się spodobał. Pewnie znalazłoby się i więcej.
Dziś przyglądam się bliżej sedanowi z segmentu D – choć właściwie sedan jest trójbryłowy, więc tu mamy do czynienia z tzw. streamlinerem – pozycjonowanemu między nieco mniejszym Ioniqiem 5 z segmentu C, a planowanym wkrótce Ioniqiem 7, czyli dużym SUV-em segmentu D. Auto ma napęd w pełni elektryczny i pobiło niedawno mocnych rywali w konkursie na World Car of The Year 2023. Co zdecydowało o tej wygranej?
Hyundai Ioniq 6 – wygląd: styl i powierzchowność
Ioniq 6 ma wybitnie energetyczną linię – jednocześnie elegancką, jak i dynamiczną – podkreśloną z przodu matrycowymi reflektorami (IFS). Jest nieco futurystyczna, ewidentnie inspirowana kosmosem, o którego podbój zabiega marka Hyundai w przeróżnych projektach. Przód skrywa aktywne klapy, które otwierają się lub zamykają po to, aby pomóc aerodynamice lub wpłynąć na lepszą wydajność termiczną (chłodzenie akumulatora).
Klamki auta dyskretnie chowają się w nadwoziu i pojawiają, gdy zbliżamy się do samochodu. Spore wrażenie robią boczne kamery – to tzw. cyfrowe lusterka boczne (DSM), które zastępują tradycyjne lusterka (wymagają dopłaty 8 tysięcy złotych). Obraz z nich pojawia się we wnętrzu auta, mniej więcej na linii naszego wzroku, szukającego konwencjonalnych lusterek (rozwiązanie lepsze niż np. w Audi e Tron, gdzie obraz widzimy poniżej linii szyb). Chwilę zajmuje przestawienie się na ten sposób obserwacji perspektywy z tyłu, ale potem staje się to bardzo wygodne.
W odróżnieniu od Hyundaia Ioniqa 5, którego światła w kształcie pikseli wyglądały niczym żywcem wyjęte z Minecrafta, podświetlany tył Ioniqa 6 z uroczą płetwą – a właściwie spojlerem, w który wbudowano trzecie światło stop – przypomina klimat Cyberpunka. Porównując oba modele widać, że zachodzi niewielka różnica w prześwicie (głębokość brodzenia to aż 50 cm!), natomiast 6-ka jest znacznie niższa.
Aerodynamiczna sylwetka sprawiła, że Hyundai może się pochwalić prawie najlepszym na polskim rynku współczynnikiem oporu aerodynamicznego, który wynosi jedynie Cd = 0,21. Wyprzedził go w tym względzie jedynie Mercedes EQS.
Miałam nie lada przyjemność jeździć wersją w grafitowym, matowym lakierze (za mat należy dopłacić 4,5 tysiąca złotych), i na ulicach towarzyszyły mi nieustające spojrzenia. Ioniq 6 zdecydowanie wyróżnia się na tle innych pojazdów i zwraca uwagę przechodniów.
Hyundai Ioniq 6 – wnętrze: ukojenie
Wnętrze tego auta przypomina kabinę statku kosmicznego – luksusowego – gdzie z każdej strony otacza nas technologia. Możemy spocząć tu na materiałowych, lub – za dopłatą – skórzanych fotelach. Ogromny wyświetlacz, będący połączeniem dwóch 12,3-calowych ekranów – podaje na bieżąco wszelkie informacje, jakich potrzebujemy. Działa intuicyjnie i jest bardzo czytelny. Dwukolorowe (inne na górnej listwie, inne na dolnej), relaksujące światło, wprowadza w dobry nastrój i jest zależne od prędkości. Do wyboru jest 6 motywów, ale możemy też same spersonalizować barwy.
Schowek przed fotelem pasażera wysuwa się niczym szuflada i jest pojemny. Pomiędzy przednimi fotelami mamy szeroką, wolną przestrzeń (selektor zmiany biegów przeniesiono za kierownicę), na której spokojnie możemy postawić otwarty komputer i, np. podczas postoju na ładowaniu auta w mieście, wygodnie pracować. Tu znajdują się też klawisze do sterowania szybami.
W drzwiach jest miejsce na butelkę, tacka na smartfon, a także uchwyt na kubek.
Marka Hyundai poszła w elegancki minimalizm i literka H pojawia się, owszem, ale w zaskakującym wydaniu. Ciekawostką jest interaktywna kierownica z diodami LED (cztery diody – kropki ułożone obok siebie – to w alfabecie Morse’a litera H – jak Hyundai). Diody „komunikują” nam, że pewne funkcje są aktywne, lub np. że auto właśnie się ładuje, mamy np. włączony bieg wsteczny. Reagują też na komendy głosowe i zmiany trybów jazdy połyskując na niebiesko. Jest nowocześnie, elegancko, a jednocześnie zaskakująco.
Za kierownicą czuć, że całość jest zorientowana na kierowcy. Ergonomia jest także na najwyższym poziomie – wszystko zlokalizowano pod ręką, a obsługa wszystkich funkcji jest prosta. Auto sprawia we wnętrzu wrażenie przestronnego, choć jest tu nieco bardziej przytulnie, niż w Ioniqu 5.
Ioniq 6 nie epatuje wielkimi logotypami. I tak jest wyjątkowy i będzie pragnieniem wielu. Narazie jest tylko kilka takich aut w Polsce. Czekamy na więcej.
Hyundai Ioniq 6 – dźwięki: morza szum
Można ustawić dowolne, kojące dźwięki natury, ale my pokochałyśmy szum morza. W tle pojawiały się także dźwięki mew. Efekt? Natychmiastowe przeniesienie w wyobraźni na wakacje i błyskawiczne polepszenie nastroju. Każdy, kto wsiadał do tego auta, słuchając szumiących fal, stwierdzał, że się relaksuje. Jednocześnie samochód jest bezgłośny, więc nie rozpraszając się dźwiękami ulicy a słysząc jedynie miły szum fal, czujemy po prostu ukojenie. Jeśli wolisz muzykę – masz na pokładzie najlepszej jakość sprzęt marki Bose.
Hyundai Ioniq 6 – bagażnik
Wygodny, szeroki, ustawny, 400-litrowy kufer, zaspokoi nawet taką podróżniczkę, która nie potrafi rozstać się z ukochanymi ciuszkami i kosmetykami (o butach nie wspominając). Dodatkowo, pod panelem między przednimi fotelami, idealnie mieści się damska torebka. Nawet całkiem spora. Jednym słowem – wszystko stworzone na podróż.
Hyundai Ioniq 6 – ekologiczne materiały
Ioniq 6 jest ekologiczny na wielu płaszczyznach. Materiały wykorzystane w jego wnętrzu są autentycznie z recyklingu. Znajdziemy tu zmielone butelki PET (fotele) i sieci rybackie przerobione na przędzę, biomateriał z trzciny cukrowej (kokpit) i włókien poliestru, a nawet ekstrakty z kwiatów rzepaku i kukurydzy. A do farbowania tkanin użyto ekstraktu z siemienia lnianego, aby nie używać farb (ich produkcja zużywa ogromną ilość energii). Marka stawia na transparentność i chętnie pokazuje kulisy produkcji swoich aut, pokazywałyśmy je tu.
Sprytnie połączono tu materiały miękkie w dotyku, przezroczyste niczym diament kompozyty, których przyjemnie jest dotknąć i tworzywa, które z powodzeniem mogą zagościć w markach premium.
Hyundai Ioniq 6 – kosmiczny fotel
To jeden z przyjemniejszych foteli, w jakich siedziałyśmy. Dwa przednie fotele mają specjalny mechanizm odchylania, który umożliwia ciału najbardziej relaksacyjną pozycję podróżowania. Rozkłada nasz ciężar (nie przesadzajmy z tym ciężarem), by dać nam poczucie lekkości. Osobno sterujemy nim, jeśli jesteśmy osobą niższą lub wyższą. Fajnie, że ekologia idzie w parze z równouprawnieniem, a nawet – empatią.
Co więcej, ustawienia fotela, wysokości HUD (Head Up Display) oraz lusterek bocznych można zapisać dla kilku różnych osób.
Hyundai Ioniq 6 – wrażenia z jazdy
Auto rozpędza się błyskawicznie – w 5,1 sekundy do 100 km/h, a może jechać nawet 185 km/h. Ultraszybkie ładowanie (15 min) zapewnia zasięg do 351 km. Samochód ma też 7 poduszek powietrznych. No i ma styl.
Poza wyposażeniem, zawsze zwracamy uwagę na emocje, jakie auto w nas wywołuje. Są samochody, które nas rozczulają, inne rozśmieszają, jeszcze inne budzą niekłamany podziw. Ioniq 6 sprawia, że wzdychamy przy nim kilka razy. Raz – kiedy widzimy go pierwszy raz (efekt pierwszego wejrzenia), potem – gdy siadamy w fotelu. A na koniec – gdy uruchamiamy go, czujemy moc i słyszymy morze… Auto porusza się bezszelestnie, no chyba, że włączymy tryb sport i ustawimy kosmiczny dźwięk. Jest wtedy energicznie i magicznie. Auto płynie komfortowo po asfalcie, a jego dynamika zadowoli niejedną fankę nawet spalinowej motoryzacji.
Świetna jest funkcja – występująca także w Ioniqu 5 – że za pomocą kluczyka możemy wjechać (na prostych kołach) na miejsce parkingowe, nie siedząc w samochodzie! W odróżnieniu jednak od 5-tki, Ioniq 6 potrafi przy tym wyjechać z miejsca i do tego skręcić koła.
Ioniq 6 wyposażony jest w asystenta jazdy autostradowej (HDA 2), co oznacza, że bez naszej ingerencji nie zjedzie z wyznaczonego pasa ruchu, sam wyhamuje i przyspieszy, a nawet skręci.
Trzy zdefiniowane tryby jazdy – normal, eco i sport umożliwiają szybkie przełączenie się na charakter auta, odpowiadający naszym konkretnym potrzebom – podczas każdego z nich Ioniq 6 odzyskuje energię z hamowania (4 stopnie rekuperacji).
Hyundai Ioniq 6 – cena w Polsce
Cena modelu Hyundai Ioniq 6 na tle innych, równie dobrze wyposażonych elektryków, wypada całkiem dobrze. Poniżej 300 tysięcy złotych możemy kupić auto z napędem na jedną oś i silnikiem o mocy 229 KM.
Hyundai Ioniq 6 – dane techniczne i osiągi
Hyundai Ioniq 6 – zasięg, ładowanie i pojemność baterii
Hyundai Ioniq 6 w pełni naładowany pokazał nam ponad 450 kilometrów zasięgu – producent podaje 614 km wg normy WLTP.
Silniki, jak i pojemności akumulatora trakcyjnego są dokładnie te same jak w modelu Ioniq 5. Ładowanie na szybkiej ładowarce baterii o pojemności 77 kWh może się przekładać w optymalnych warunkach nawet na następujący wynik: w 15 minut ładowania możemy zyskać aż do 351 kilometrów zasięgu.
Ciekawostką jest funkcja Vehicle to Load (V2L), czyli możliwość oddawania prądu z akumulatora auta do magazynu energii i np. zasilenia w ten sposób innych przedmiotów.
Hyundai Ioniq 6 – opinia
Z szóstką ciężko się rozstać, bo to naprawdę udane auto. Ma odpowiedni zasięg, by nie musieć się martwić o ładowanie, nawet na trasie. Ładuje się szybko (gdy znajdziesz szybką ładowarkę), ale i tak, właściciel tego elektryka będzie go ładował w domu. Jest wyposażone w bezpieczne rozwiązania (7 poduszek, asystenci kierowcy) i zdobył 5 gwiazdek w teście Euro NCAP. Zaparkuje za ciebie i będzie uważać na innych kierowców, pieszych i rowerzystów. Na pokładzie ma świetne audio Bose.
Wygląda fenomenalnie, jest cichy, i ma wszystkie zalety aut elektrycznych w mieście. W stolicy zaparkujemy nim za darmo i będziemy mogły poruszać się buspasami.
Rywale wydają się nudni na tle tego samochodu, więc jeśli dysponujecie ok. 300 tysiącami złotych, to z pewnością warto zainteresować się tym samochodem. A na pewno odbyć nim jazdę testową.
Zostaw komentarz:
Najnowsze
-
Kupiła elektryczne auto za 300 tys. zł, wystarczyło drobne uszkodzenie, by auto trafiło na złom
Na temat tego, że nawet najmniejsze uszkodzenie auta elektrycznego oznacza ogromne koszty napraw, krążą już legendy. Zwykle niestety jest w nich sporo prawdy, a do historii zdecydowanie przejdzie przypadek pewnej właścicielki Fiskera Ocean. -
Siedział mu na zderzaku i poganiał światłami, więc nagrywający wpuścił go prosto w ręce policji
-
Szalał sportowym Mercedesem na angielskich tablicach i myślał, że jest bezkarny. Skończył marnie
-
Tylko 30 km/h w mieście – coraz więcej samorządów chce wprowadzenia takiego ograniczenia
-
To koniec darmowych autostrad w Polsce? Rząd może nie mieć wyjścia
Komentarze: