Kamila Nawotnik

IAA 2019. Jakie premiery zobaczymy we Frankfurcie? (Cz. 2)

12 września rusza już 64. edycja największego i najważniejszego na świecie salonu samochodowego – International Automobil Ausstellung (IAA) we Frankfurcie. Rok temu salon samochodowy organizowany był w Paryżu, zatem tym razem tradycyjnie targi odbędą się na terenie niemieckiego kompleksu targowego.

Zanim jednak ta motoimpreza rozkręci się na dobre, przez dwa dni (10-11.09) szaleć po halach Messe Frankfurt mogą dziennikarze z całego świata, w tym redakcja Motocainy. Specjalnie dla Was przygotowałyśmy przegląd najciekawszych modeli prezentowanych na stoiskach w tym roku. Część pierwszą znajdziecie tutaj, a teraz zapraszamy także na część drugą lektury!

Hybryda, ale z V12

Tym razem zaczniemy z grubej rury – a we Frankfurcie nie zobaczycie chyba nic lepszego niż nowe Lamborghini Sian. To pierwszy samochód marki z napędem hybrydowym. Zanim zaczniecie szlochać, spieszymy dodać, że podstawą tego układu jest potężny silnik 6.5 V12 o mocy 785 KM, znany z Aventadora SVJ. Wspiera go motor elektryczny o mocy 34 KM, który jednak oparty jest nie na baterii, a na superkondensatorze, który dosłownie daje kopa!

Słowo „hybryda” fanom iście sportowych doznań zazwyczaj trudno przechodzi przez usta, jednak musicie wiedzieć, że Sian to najmocniejsze i do tej pory najszybsze Lamborghini. Silnik elektryczny wspiera układ do prędkości 130 km/h, a auto osiąga „setkę” w niesamowite 2.8 sekundy. Jego prędkość maksymalna to 350 km/h. Sian ma napęd na cztery koła i mechanizm różnicowy o ograniczonym uślizgu. Nazwa modelu w dialekcie bolońskim oznacza „błyskawicę”, więc z wielu względów idealnie pasuje do charakteru hybrydy Lamborghini. Jeśli skuszeni osiągami, zaczęliście już planować zakup auta, to musimy was rozczarować – plany zakładają wyprodukowanie 63 egzemplarzy i już teraz wszystkie zostały wyprzedane.  

Zejdźmy więc na ziemię!

I sprawdźmy, co przygotował Volkswagen. Ku naszemu rozczarowaniu, na stoisku koncernu zabrakło zapowiadanego crossovera T-roc w wersji cabrio. Całą przestrzeń zdominowały natomiast elektryki, w tym absolutna premiera – produkcyjna wersja modelu ID.3.  

Jest to pierwszy w pełni elektryczny samochód marki. Model seryjny będzie oferowany w trzech wariantach, z czego podstawowy, z małą baterią o pojemności 45 kWh przejedzie 330 km na pełnym ładowaniu. Natomiast topowy, z dużą baterią 77 kWh ma pokonać nawet 550 kilometrów. Auto stoi na atrakcyjnych, polerowanych felgach 18-calowych, wykonanych ze stopu metali lekkich. Dostępne będą też światła w technologii Matrix LED. W środku samochód jest wykończony elegancko i z wykorzystaniem atrakcyjnych, przyjemnych w dotyku materiałów. Dostępne są różne rodzaje i wersje kolorystyczne tapicerki, a samo auto oferuje w środku całkiem sporo przestrzeni. 

ID.3 skusić klientów chce m.in. ciekawą promocją, oferującą bezpłatne ładowanie w Europie w pierwszym roku użytkowania. Właściciele edycji specjalnej ID.3 1ST, korzystający z serwisu ładowania We Charge będą mogli bezpłatnie ładować auto z publicznych punktów przez rok od daty rejestracji i do maksymalnej granicy 2000 kWh. Lista obejmuje ponad 100 tys. punktów ładowania w Europie, a szczegółowa lista stacji ładowania w Polsce zostanie opublikowana w pierwszej połowie 2020 roku. Wygląda na to, że Volkswagen trafił modelem ID.3 w dziesiątkę, bo już teraz zebrał ponad 30 tys. zamówień. 

Nareszcie w salonach

Mowa o Mini Cooper S w wersji elektrycznej. Przedstawiany kilka lat temu prototyp nareszcie trafi do sprzedaży, choć zaszło kilka zmian. Koncept miał bardziej fantazyjne, ścięte do środka reflektory, produkcyjny samochód natomiast nawiązuje do klasyki marki swoimi ledowymi ringami. Całe auto mocno przypomina spalinową wersję. Wyróżnia go jednak brak atrapy chłodnicy, charakterystyczne płaskie felgi i żółte detale jak na przykład listwa z przodu.

Bagażnik nadal ma ponad 200 litrów, niezmienna pozostała przestrzeń dostępna w kabinie. I to pomimo faktu, że baterie zamontowano m.in. pod tylną kanapą. Ponieważ jednak Mini lubi podtrzymywać tradycję, silnik elektryczny umieszczono – a jakże! – pod maską.

Wersja elektryczna ma zasięg od 245 do ok. 270 km. Moc napędu wynosi 184 KM, a moment obrotowy 270 Nm. Cała moc przekazywana jest na przednią oś. Cooper SE przyspiesza od 0 do 100 km/h w 7,3 s, z czego pierwsze 60 km/h osiąga już po niecałych 4 s. Prędkość maksymalną ograniczono do 150 km/h.

Wskrzeszenie w dobrym stylu

Jeśli wolicie coś bardziej tradycyjnego, ale z pazurem nowoczesności, z pewnością zainteresuje Was nowa Puma. Ford postanowił przywrócić model do oferty, tym razem jednak w zmienionej postaci i dla innego segmentu. O ile poprzednik był małym, sportowym coupe, o tyle nowy projekt jest małym, sportowym… SUV-em. A raczej crossoverem. Puma w ofercie koncernu pozycjonowana będzie pomiędzy EcoSportem i Kugą. Tak jak poprzednik, ponownie dzieli platformę z Fiestą, ma również znany z tego hatchbacka 3-cylindrowy silnik 1.0 EcoBoost. W Pumie współpracuje on z manualną skrzynią 6-biegową i generuje 125 lub 155 KM mocy. W obu przypadkach jest to miękka hybryda z baterią litowo-jonową 48V. Auto oferuje pięć trybów jazdy regulujących reakcję przepustnicy, układ kierowniczy i specyfikę pracy skrzyni biegów: Normalny, ECO, Sportowy, Śliska nawierzchnia oraz Droga nieutwardzona.

We Frankfurcie Ford prezentuje Pumę w wersji Titanium X, którą wyróżniają czarne wstawki oraz chromowane elementy wokół grilla i pod drzwiami. Lusterka boczne zostały wyposażone w oświetlenie, które uruchamia się podczas wysiadania z pojazdu, ostrego charakteru dodają także specjalne 18-calowe felgi z dziesięcioramienną gwiazdą, wykończone w perłowo-szarym kolorze. Jest także 10-głośnikowy system nagłośnienia B&O. W tej wersji Puma jest rywalem dla Skody Kamiq Monte Carlo, również obecnej na targach.

Ludzie nadal kochają SUV-y

I dobrym tego przykładem jest debiut drugiej generacji Renault Captur. Auto budowane jest na platformie CMF-B, dzielonej m.in. z nowym, nie tak dawno zaprezentowanym Nissanem Juke. Captur ma krótki zwis przedni i jeszcze krótszy tylny, jest też od Juke’a minimalnie dłuższy. Bagażnik oferuje 536 litrów, a to bardzo dużo jak na crossovera dzielącego platformę także z Clio!  

We wnętrzu znajdziemy ciekawe i porządne materiały wykończeniowe, klienci mają też dużo opcji spersonalizowania auta. Renault chwali się, że istnieje w sumie 90 kombinacji. Sam kokpit jednak pozostaje raczej stonowany i dość czytelny. U szczytu konsoli centralnej zamontowano pionowy wyświetlacz o przekątnej ponad 9 cali, drugi ekran został umieszczony za kierownicą i ma od 7 do aż 10,2 cala. Poza tym w wyposażeniu jest też bezprzewodowa ładowarka i dwa porty USB.

Captura napędzać może silnik 1.0 o mocy 100 KM lub jednostki 1.3 w wersjach 130 oraz 155 KM. Jest też Diesel w wariantach 95 lub 115 KM. W przyszłym roku do gamy dołączy Captur z napędem hybrydowym E-Tech Plug-In. Nowy Renault Captur trafi do salonów jeszcze w tym roku, a jego produkcja będzie odbywać się w Chinach.

Na podbój segmentu A

Aerodynamiczna sylwetka, choć nie tak ostra jak na publikowanych wcześniej szkicach – trochę szkoda, ale i tak wyszło dobrze. Taki właśnie jest nowy Hyundai i10, czyli auto zamierzające podbić segment A. Naszym zdaniem ma na to spore szanse. Mocno zaakcentowane wloty powietrza po bokach, szeroka atrapa chłodnicy z wbudowanymi reflektorami LED do jazdy dziennej, oddzielonymi od lamp głównych nadają stylistyce ciekawego, atrakcyjnego wyrazu. Nadwozie nowej generacji jest niższe i szersze o 20 mm od poprzednika, co w połączeniu ze sporymi jak na ten segment 16-calowymi felgami sprawia, że samochód prezentuje się bardziej dynamicznie i zwinnie.  

Wnętrze też wygląda przyjemnie i przestrzennie. Wysko poprowadzona linia dachu zapewnia dużo przestrzeni nad głową nawet wyższym osobom. Ciekawe przetłoczenia na desce rozdzielczej od strony pasażera przełamują nudę, a dotykowy ekran multimedialny 8 cali zapewni stały dostęp do rozrywki.

Auto rozrysowane jest na planie delikatnego trapezu, zwężając się subtelnie ku górze. Jak przystało na mały samochód miejski, dostępnych będzie wiele odważnych kolorów lakieru oraz charakterne pakiety stylistyczne, jak chociażby N-line. Przyjemnie zapowiada się także paleta silników – dostępne będą jednostki benzynowe o mocy 67 lub 84 KM, oraz szalenie atrakcyjny silnik 1.0 T-GDI o mocy 100 KM i 172 Nm momentu obrotowego. Jest szansa, że jego cena będzie równie ciekawa, zbliżona do obecnych 38 tys. zł. za podstawową wersję.

Targi we Frankfurcie potrwają do 22 września. Jeśli chcecie zobaczyć jeszcze więcej zdjęć z tego wydarzenia, zapraszamy Was na nasz Instagram!

Zostaw komentarz:

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Wszyskie pola są wymagane do wypełnienia.

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze