Karolina Chojnacka

GP Bahrajnu: czy czeka nas najbardziej ekscytujący sezon od lat?

Żeby poznać odpowiedź na to pytanie, trzeba odpowiedzieć sobie na szereg innych pytań. Odpowiedzi na część z nich dostarczyło Grand Prix Bahrajnu, które zainaugurowało start nowego sezonu Formuły 1. I jeśli rywalizacja w każdym wyścigu będzie przebiegać na podobnym poziomie, to prawdopodobnie czeka nas najbardziej ekscytujący sezon Formuły 1 od lat.

Czy Mercedes dalej będzie dominował? Czy Lewis Hamilton zdobędzie ósmy tytuł mistrza świata? Czy Red Bull zbuduje samochód, który pozwoli Verstappenowi na walkę o mistrzostwo? Czy Ferrari wreszcie się odrodzi? Kto będzie dominował w środku stawki?

To tylko część pytań, które zadawali sobie fani Formuły 1 przed startem nowego sezonu. I odpowiedzi na część z nich dostarczyło Grand Prix Bahrajnu. Wynika z nich, że czeka nas najbardziej ekscytujący sezon Formuły 1 od lat.

GP Bahrajnu: czy czeka nas najbardziej ekscytujący sezon od lat?

Przeczytaj też: Konkurs dla fanów Formuły 1. Odpowiedz na pytanie i wygraj książkę o legendarnym kierowcy wyścigowym!

„Jak to możliwe?” spyta laik, skoro wyścig i tak wygrali Hamilton i Mercedes? A no temu, że ta wygrana w odróżnieniu od wielu poprzednich, nie przyszła mistrzowskiemu duetowi łatwo. Najpierw w kwalifikacjach musieli uznać wyższość Maxa Verstappena i Red Bulla, którzy wywalczyli pole position, a w wyścigu Verstappen był w stanie nawiązać z Hamiltonem walkę koło w koło i ją wygrać! I tak naprawdę, gdyby nie niejasne przepisy dotyczące limitów toru, całkiem prawdopodobne, że w Bahrajnie odegranoby holenderski hymn, a nie brytyjski.  

Lewis Hamilton przyznał, że Grand Prix Bahrajnu było jednym z najtrudniejszych wyścigów Formuły 1, jaki zaliczył w swojej karierze:

Wow, cóż to był za trudny wyścig. Zdecydowaliśmy się na wcześniejszy pit stop, wiedzieliśmy, że będzie ciężko, ale musieliśmy podciąć strategię Maxa. Przez cały weekend mieli niesamowite osiągi. Musieliśmy więc zrobić coś naprawdę wyjątkowego. Próba znalezienia równowagi pomiędzy nie naciskaniem zbyt mocno i oszczędzaniem opon, które musiały dotrwać do końca wyścigu, była trudna. Max wywierał na mnie presję do samego końca, ale udało mi się go powstrzymać. To był jeden z najtrudniejszych wyścigów, jaki miałem od dłuższego czasu, więc naprawdę jestem wdzięczny za ten wynik. Bardzo dziękuję mężczyznom i kobietom z fabryki i z ekipy na torze, za ciągłe przesuwanie granic i nie poddawanie się, nawet jeśli czuliśmy, że jesteśmy z tyłu.

A jeśli w walkę tych dwóch wspaniałych, nieuznających kompromisów kierowców wmieszają się jeszcze Valtteri Bottas i Sergio Perez (nawet jeśli odegrają tylko role skrzydłowych), oraz zagrywki strategiczne, to bez wątpienia kibiców czeka niezwykle emocjonujące widowisko.

Przeczytaj też: Technologia z Formuły 1 w twoim samochodzie. Dzięki niej w Golfie poczujesz się jak w wyścigowym Ferrari

To co mnie cieszy równie mocno, jak wyrównana walka na szczycie, to wyrównana walka w środku stawki. Po pierwszym wyścigu ciężko stwierdzić, który zespół wywalczy trzecie miejsce wśród konstruktorów. Z pewnością mocny jest McLaren, który ma w swoim garażu dwóch znakomitych kierowców, Daniela Ricciardo i Lando Norrisa, który stwierdził:

Jesteśmy blisko. Od Mercedesa i Red Bulla nie dzieli nas przepaść. Myślę, że zmniejszyliśmy stratę i miejmy nadzieję, że na niektórych torach będzie ona jeszcze mniejsza. Trudno jednak stwierdzić, czy jesteśmy najlepsi spośród reszty. Walka jest zacięta.

Wreszcie, chyba, z kolan wstaje Ferrari, którego kierowcy bez problemów zakwalifikowali się do Q3, a w wyścigu, jak równy z równym walczyli z innymi, a nie byli tylko objeżdżani, jak w zeszłym sezonie. Doskonale zaprezentowali się kierowcy Alpha Tauri, szczególnie debiutujący Yuki Tsunoda, pierwszy kierowca w stawce Formuły 1, który urodził się w XXI wieku. Lekki niedosyt pozostawiają występy kierowców Astona Martina i Alpine, ale wierzę, że i oni są w stanie namieszać w walce o punkty. Tak samo, jak kierowcy Alfy Romeo, którzy też zaprezentowali całkiem niezłe tempo.

{{ gallery(3240) }}

Nawet kierowcy Haasa, choć dopiero debiutują i raczej w walce o punkty się nie liczą, są w stanie namieszać wypadając z toru i powodując pojawienie się żółtych flag czy wyjazd samochodu bezpieczeństwa. I wyjątkowo, jeśli w bandzie skończy kierowca pochodzący z Moskwy, to nikt nie będzie płakać… Dawno nie było w paddocku kierowcy, który „cieszyłby” się takim brakiem sympatii wśród kibiców jak Nikita Mazepin, który już zyskał przydomek MazeSPIN (ang. spin, czyli obrót).

Rywalizacja o tytuł miedzy Hamiltonem i Verstappenem, koniec całkowitej dominacji Mercedesa i wyjątkowo wyrównana walka za ich plecami, z której każdy może wyjść zwycięsko. Czego chcieć więcej?

Wiem czego… żeby kolejne Grand Prix odbyło się jak najszybciej. Wyścig na Imoli już, czy raczej aż, za 20 dni. Do tego czasu wszyscy musimy uzbroić się w cierpliwość. 

Zostaw komentarz:

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Wszyskie pola są wymagane do wypełnienia.

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze