Dakar tkwi głęboko w sercu – rozmowa z Jarkiem Kazberukiem

Jarka Kazberuka pytamy o pierwszy start w rajdzie, o współpracę z Martyną Wojciechowską i jego odczucia z Rajdu Dakar.

Jarek Kazberuk – kierowca i pilot rajdowy. Jarek ma dość ciekawą historię,  był m.in. Reprezentantem Polski w Camel Trophy ‘96 (Borneo-Kalimantan). Uczestnikiem terenowych imprez takich jak, Carpat Trophy (1997), Transylwania (1999), Transsyberia (2008). Członek ekip: Rajdy Extremalne – Gauloises 1995 – Patagonia, Lion Expedition, Salomon X-Adventure (2000, 2002 i 2003). W latach 1995-2004 startował w Rajdowych Mistrzostwach Polski i w Pucharze OFF-ROAD. Sześciokrotnie startował w Rajdzie Dakar w roli pilota zarówno w samochodzie osobowym jak i w ciężarówce. Zwycięzca rajdów RMF Marocco Challenge 2010 i Rajdu Egiptu 2011.

Autorka wywiadu Celestyna Kubus (z lewej) z Jarkiem Kazberukiem i koleżanką.
fot. z archiwum Celestyny Kubus

Celestyna Kubus: Dlaczego Rajd Dakar? Co w nim jest takiego, że przyciąga tak wielu zawodników?

Jarosław Kazberuk: To jest wielkie marzenie większej części zawodników na tym globie, związanych z motosportem. Zrealizowane czy nie – tkwi głęboko w sercu. Ci którzy w nim jeszcze nie wystartowali marzą o sprawdzeniu swoich możliwości. Zaliczając choćby jeden start, wracają wielokrotnie. W moim przypadku Dakar był konsekwencja wieloletnich startów w innych imprezach tego typu. W 1996 roku wygrałem polskie eliminacje do rajdu Camel Trophy. Przez kolejne sześć lat zaliczyłem wszystkie extremalne rajdy jakie wówczas istniały. Nietknięty pozostał tylko afrykański super maraton.

Co najlepiej pamiętasz ze swojego pierwszego startu?

Walkę z czasem którego ciągle brakowało i solidną lekcję pokory którą odebrałem na Saharze. Przed startem wydawało mi się że mam jej w sobie bardzo dużo…Pomyłka.. To co urzeka na zawsze i zostaje w sercu to wspaniała atmosfera w obozach i piękno Afryki.

W 2002 roku wystartowałeś w Dakarze jako pilot Martyny Wojciechowskiej, jak wspominasz waszą współpracę?

Piloci siedzą na prawych fotelach i się z nich nie ruszają. W super maratonach bardzo często jeździ się na zmianę. W 2002 roku bylem jak Leatherman – narzędziem multifunkcyjnym. Oprócz zajmowania się logistyka zespołu – prowadziłem, nawigowałem i naprawiałem auto którym jechaliśmy. W dzisiejszych czasach już tak się nie jeździ – to była raczej walka o przetrwanie… Martyna to ciepła i kochana dziewczyna, jej upór i konsekwencja w dążeniu do celu mocno ładowały moje nadszarpnięte przez rajd akumulatory. Współpraca układała nam się bardzo dobrze. Osiągnęliśmy wtedy metę rajdu co było nie lada trudnym zadaniem.

Najmilsze wspomnienia z Afryki, zabawne sytuacje?

Afryka to ludzie, odmienne kultury, zapachy, smaki…niezapomniane wspomnienia. Jest ich tyle ze trzeba będzie kiedyś opisać to w książce. Myślę że zawsze najprzyjemniejsze jest osiągniecie celu, czyli mety. To w każdych warunkach jest sukcesem który często rozmija się z założeniami sportowymi, ale to już inny temat…

Najgorsze wspomnienia?

Śmieszne, ale nie mam takich, lub już ich nie pamiętam…

Czym dla Ciebie jest „Dakar spirit”?

To te gesty które wykonuje sie „pomimo”. Wszystko i wszyscy podpowiadają Ci żebyś leciał dalej, nie zatrzymywał się przy innych złogach które maja problemy np. techniczne bo czas, pozycja itp. a ty jednak robisz coś zupełnie nieracjonalnego jak na warunki Dakaru…stajesz i podpinasz linę… „Dakar spirit” to też my wszyscy, którzy ukończyli ten rajd.

Miałeś okazję wystartować w Afryce w klasyku pustyni, jaka była Twoja reakcja na wiadomość że ten legendarny rajd zostanie przeniesiony do Ameryki Południowej?

Pierwsza? Nigdy więcej! Jednak po starcie w Ameryce Południowej musiałem to wszystko „odszczekać”. Przeniesiony Rajd nic nie stracił na swojej „dakarowosci”.Mają czego żałować oczywiście ci którzy nie poznali jego odsłony afrykańskiej – ale to już historia.

Największe różnice między tym co było w Afryce a tym z czym mamy do czynienia w Ameryce Południowej?

Kibice. To jak bardzo kochają kibice Dakar w Ameryce Południowej widać na każdym kroku. W Afryce często spotykaliśmy się z postawą roszczeniową, a  nawet wrogością… Ponadto zapierające dech w piersiach Andy i Pacyfik, które towarzyszą nam teraz przez cały rajd. Tego wcześniej nie było i nie da się przenieść w inne miejsce. Pustynie -Sahara i Atacama, serwują nam podobne atrakcje…

Który z rajdów wolisz ten który rozgrywany był przez wiele lat w Afryce czy ten w Ameryce Południowej?

Nie myślę o tym jak o wyborze. Chciałbym żeby ten rajd przenosił się dalej. Zmieniał miejsca. Główna ideą jest zachowanie tych 10.000 km w terenach pustynnych, odpowiednim-

Ciężarówka czy samochód, w którym z tych pojazdów trudniej ukończyć Dakar?

Od lat ścigam się na zmianę samochodami i ciężarówkami. W moim odczuciu pojęcie trudniej i łatwiej nie istnieje. Dziś jeżdżę wielkim truckiem i to sprawia mi frajde. Waga ciężka w rajdzie Dakar jest ponad wszystkim. Żadna załoga spoza klasy nie jest w stanie nam pomoc, my natomiast innym – tak. Najśmieszniejsze jest to ze po kilku dniach rajdu przestajemy odczuwać ciężar tych 8-9 ton i prowadzimy po wydmach nasze „potwory” z lekkością aut osobowych…

Czy Polscy kibice pojawiający się na trasie rajdu są wsparciem?

Ogromnym. Polska flaga „na końcu świata” dodaje nam siły, powoduje że łatwiej znosimy trudy rajdu. Jadąc, często zastanawiam ile trudu musieli zadać sobie ci nasi kibice żeby tu dotrzeć…Wielki ukłon!

Zostaw komentarz:

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Wszyskie pola są wymagane do wypełnienia.

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze