Edyta Klim

„Celty rysuje” – wywiad

Magda z "Celty rysuje" jeździ motocyklem i uwielbia motocykle rysować. Swoją pasję i talent wykorzystuje jednocześnie, przy tworzeniu grafik na zamówienie oraz w projektowaniu koszulek.

Motoryzacja towarzyszy Ci od dzieciństwa?

Tak, zawsze miałam typowo chłopięce hobby. Kolekcjonowałam samochodziki, lubiłam grać piłkarzykami na sprężynki, bawiłam się z chłopcami w wojnę. Wszelkie kupione przez rodzinę lalki, niemal od razu trafiały w kąt. Warto tutaj wspomnieć, iż mam starszego brata, który od zawsze chciał mieć braciszka. Często się mną opiekował i razem budowaliśmy tory dla samochodów. U kuzynów bawiliśmy się autkami na ich dywanie, który wyglądał jak miasto (chyba każde dziecko miało wtedy taki dywan). Znałam wszystkie marki samochodów, zatem ciągnęło mnie do motoryzacji.

A jak było z motocyklami?

Oglądałam je zawsze z zaciekawieniem. Rosła we mnie chęć poznania, jak to jest na nich jechać, czuć wiatr uderzający z każdej strony, kiedy do nosa docierają wszystkie zapachy z pól i można odczuć każdą zmianę temperatury. Chciałam poznać tą wolność i zrozumieć, o co w niej chodzi. Marek Grechuta śpiewał: „Bo wolność – to nie cel lecz szansa, by spełnić najpiękniejsze sny, marzenia” i myślę, że coś w tym jest… Pierwszy raz na motocyklu przewiózł mnie mój kuzyn Marek, miał wtedy Yamahę Fazer FZ6. Potem wiele razy jeździłam jako plecak z przyjaciółmi i do tej pory utrzymuję z nimi kontakt. Jednak jazda na plecaku, to nie było do końca to, czego chciałam. Dlatego, kiedy skończyłam osiemnaście lat, od razu poszłam na kurs A oraz B.

Jaki masz motocykl? To pierwszy czy kolejny?

Obecnie jeżdżę na czarnej Hondzie CBR 250. Swoją pierwszą, samodzielną jazdę odbyłam na Motobi Wektor 150 i był to też motocykl, na którym zdawałam prawo jazdy. Po egzaminie kupiłam Kawasaki EL250B w najmocniejszej wersji, a następnie przerzuciłam się na Hondę CBR 125 w malowaniu Repsol. Obecny motocykl jest 4-tym, na którym jeżdżę i z pewnością, nie ostatnim (śmiech).

Jak najbardziej lubisz jeździsz motocyklem, sportowo czy turystycznie?

Zazwyczaj jeżdżę spokojnie i bez zbędnej brawury. Znam swoje możliwości i wiem nad czym powinnam jeszcze popracować, aby jeździć bezpieczniej. Bardziej odważnie jeżdżę jedynie wtedy, kiedy wiem, że mogę sobie na to pozwolić i nie zagrozi to bezpieczeństwu innych uczestników ruchu. Zawsze przepuszczam pieszych! (śmiech) Przez większość czasu jeżdżę „wkoło komina”, do sąsiednich miast. Zdarza mi się też odwiedzać jakieś ciekawe miejsca, razem z rodziną lub znajomymi. Lubię zwiedzać zamki, muzea militarne i motoryzacyjne. W upalne dni wybieram górskie trasy, jako że mieszkam bardzo blisko Wisły. Zawsze zabieram ze sobą aparat, a potem wiele zdjęć umieszczam na moim profilu: https://www.facebook.com/CBRkaMadzi/.

Twój motocykl jest jednak bardziej sportowy?

Przyspieszenie mocno kusi, ale takie naturalne ograniczenie, w postaci mniejszej pojemności, jest akurat bezpieczniejsze. Nie chcę też jeździć czymś większym, jeżeli to byłoby ponad moje możliwości. Wbrew pozorom taka „dwieściepięćdziesiątka” jest nie tylko wystarczająco zwinna, ale też oszczędna. Ostatnim razem na trasie 220 km spaliła mi jedynie, niecałe 5,5 litra!. Mój samochód na pewno spaliłby dwa razy tyle, nie wspominając o staniu w korkach…

A kiedy odkryłaś w sobie talent rysunkowy i swoje prace zaczęłaś pokazywać?

Od dziecka lubiłam rysować. Myślę, że talent mam po mojej mamie, która potrafi projektować domy i ma ładne kaligraficzne pismo (w przeciwieństwie do mnie!). Ona często udzielała mi rad, podczas tworzenia plakatów i rysunków do szkoły, za co jestem ogromnie wdzięczna. Niejednokrotnie udawało mi się wygrywać konkursy graficzne. Do dzisiaj mam dyplom, który zdobyłam w pewnym salonie samochodowym, za narysowanie naszej rodziny na tle samochodu.

Jeśli chodzi o pokazywanie prac szerszej publiczności, to jeszcze w gimnazjum założyłam konto na popularnym serwisie dla artystów. Wrzucałam tam moje obrazki z pokemonami, a w późniejszym czasie portrety ołówkowe, jak i inne grafiki oraz zdjęcia. Dzięki obserwowaniu innych artystów, mogłam też czerpać stamtąd inspirację.

Uczyłaś się rysunku pod okiem jakiegoś nauczyciela, czy to Twoje własne zaangażowanie i rozwój umiejętności?

Już od podstawówki uczęszczałam na pozalekcyjne zajęcia rysunku. Za to będąc w gimnazjum, dostałam swój pierwszy aparat, dzięki czemu mogłam dzielić także pasję swojego taty – fotografię. Podpatrywałam, jak obrabia zdjęcia na komputerze, po czym sama zaczęłam to robić. Doszkalając się poprzez czytanie poradników i kursów online odkryłam, że Photoshop może posłużyć, nie tylko do obróbki cyfrowej, ale również do tworzenia autorskich grafik. W czasach liceum uczęszczałam na profil architektoniczno-informatyczny, gdzie przez jakiś czas mogliśmy chodzić na zajęcia pozalekcyjne do pani architekt, która nauczyła nas, czym jest perspektywa w rysunku oraz różnych, innych przydatnych technik.

Co dawało Ci największą motywację do rozwoju?

Największą motywację dało mi założenie sklepu z koszulkami, na platformie CupSell.pl pod nazwą CoToMoto (https://cotomoto.cupsell.pl/). Założyłam ten sklep będąc jeszcze w liceum, o czym można przeczytać w cyklu wywiadów ze sprzedawcami na http://www.koszulkowapensja.pl/sklep-cotomoto-wywiad/.

W krótkim czasie zorientowałam się, że Photoshop i myszka komputerowa nie są wystarczającymi narzędziami, bo przy ich użyciu ciężko było realizować moje pomysły. To właśnie wtedy postanowiłam zebrać wiedzę na temat tego, jaki tablet graficzny będzie najwygodniejszy i najbardziej odpowiedni dla mnie. Po jego zakupie ilość produktów w moim sklepie wzrosła. Szybko przerzuciłam się na inny program graficzny, przystosowany do niego i tak pracuje do dnia dzisiejszego. Photoshop wykorzystuję głównie do „obróbki końcowej”, mam tu na myśli nakładanie efektów, których nie mogę uzyskać w drugim programie lub też dodawanie napisów do grafiki, jeśli mój projekt tego wymaga.

Grafiki na koszulki tworzysz specjalnie, czy to jest tak, że powstaje rysunek, a jak jest wystarczająco dobry i się podoba – to trafia na koszulkę?

Jeżeli chodzi o tworzenie grafik na koszulki, najczęściej jest tak, że kiedy coś interesującego zobaczę, to zapisuję sobie taki pomysł na później i w wolnej chwili tworzę swoją wizję w oparciu o niego. Albo robię podobne grafiki do tych już istniejących, ale są „odpicowane” po mojemu. Oczywiście, czasem jest też tak, że najdzie mnie nagła wizja i wena twórcza – wtedy siadam do komputera i tworzę to, co mam w głowie. Jednak efekt końcowy nie zawsze zgadza się z pierwszym wyobrażeniem, bo często zmieniam projekt w trakcie tworzenia. Pomysły podrzucają mi też klienci, którzy kontaktują się ze mną przez facebooka. Na podstawie ich indywidualnych zamówień, robię różne wariacje danego wzoru tak, by trafiał w gust większej ilości odbiorców. Jeżeli dany projekt nie jest zbyt indywidualny, zostawiam go w sklepie jako przykład tego, co mogę zrobić. Pokazuję wtedy klientowi to, co wykonałam dla kogoś innego z zapytaniem, czy chciałby coś podobnego dla siebie. Istnieją też projekty, które zaczęłam robić, ale nigdy ich nie skończyłam. Są różne tego powody, od braku czasu – do sytuacji, gdy po prostu coś nie wychodzi tak, jakbym tego chciała. Niekiedy zdarza mi się do nich wracać i stworzyć coś zupełnie innego. Taki, swego rodzaju „recykling” (śmiech).

Czy to opłacalne zajęcie? Może być głównym źródłem dochodu?

Kiedyś próbowałam rozwinąć tę pasję w główne źródło dochodu, opracowując grafiki dla Urzędu Miasta. Szybko jednak przekonałam się, że praca pod ogromną presją czasu niekorzystnie wpływa na moją wenę twórczą i ambicję. W innych zawodach jakie wykonywałam, również udawało mi się wykorzystywać te umiejętności. W obecnej pracy ze swojego talentu korzystam głównie przy tworzeniu ofert i  w szybkiej obróbce zdjęć. Wizytówki, których używają pracownicy są również mojego projektu.

Tematyka motocyklowa rysunku jest Ci najbardziej bliska?

Lubię rysować motocykle, ich sylwetka jest niezwykle interesująca i skomplikowana, co nadaje im charakteru. Uważam, że każdy motocykl ma duszę. Rysując czyjąś maszynę, staram się oddać jej charakter. Dobrze wiem, że wszyscy motocykliści kochają swoje maszyny, więc robię co mogę, aby odwzorować wszystko, co dla nich najważniejsze na grafice. Z podobnych przyczyn lubię rysować portrety. Wkładam całe serce i duszę w tego rodzaju prace. Czasem jedna kreska potrafi zmienić wszystko. Duży nacisk kładę na odwzorowanie oczu, jako że są „zwierciadłem duszy”. Swego czasu bardzo lubiłam wykonywać portrety ołówkami w odcieniach szarości. Teraz czasem zdarza mi się zrobić szkic na kartce, a następnie przenieść go do komputera. Raz na jakiś czas narysuję coś piórem, jest to bardzo odprężające i nie męczy oczu tak, jak ekran komputera. Oprócz motocykli oraz portretów bardzo lubię rysować samochody i zwierzęta, a także postacie z anime – to tak od dziecka. Do rysowania w tym stylu zainspirowały mnie komisy z Supermanem, które lubiłam czytać.

Masz swój ulubiony rysunek motocyklowy? Czy jakaś historia się z nim wiąże?

Jednym z moich ulubionych, a zarazem najzabawniejszych, projektów bezsprzecznie jest Adam Małysz z butelką wódki, skaczący na skoczni w Wiśle, który jednocześnie siedzi na motocyklu i ma też na nogach narty. Ciekawa jestem, co na to nasz mistrz skoków narciarskich? (śmiech) Historia związana z tą grafiką jest prosta – przyjaciel poprosił mnie o narysowanie czegoś zabawnego na zlot miłośników Yamahy TDM. Z niego też jest niezły wariat, ma bardzo zabawne wizje, które ja bardzo lubię realizować (pozdrowienia dla Pawła!).

Wolisz tworzyć własne wzory, czy właśnie taka współpraca z motocyklistami w tworzeniu grafik z ich wyobraźni, daje Ci większą satysfakcję?

Bardzo lubię współpracę z ludźmi i realizowanie tego, o czym mi mówią lub piszą. Największą frajdą i wyzwaniem są dla mnie grafiki łączące różne motywy w jeden. Jednak, raz na jakiś czas potrzebuję odskoczni, czuję, że muszę narysować coś kompletnie innego. Często są to grafiki związane z innymi, moimi zainteresowaniami. Rysuję wtedy postacie z anime, z gier, zwierzęta, a innym razem coś w prezencie dla przyjaciół lub dla osób, które obserwuję i podziwiam. Tak powstała ostatnia grafika dla Marco, który prowadzi fanpage „Śniegiem po oczach”.

Najlepsze grafiki powstają z natchnienia? Myślisz o nich wcześniej? Czy potrafisz stworzyć takie „na zawołanie”?

Najczęściej jest tak, że wpada mi do głowy jakiś pomysł, wizja, a czasem i kilka pomysłów na to, jak dana grafika mogłaby wyglądać. Odpalam wtedy przeglądarkę i szukam potrzebnych inspiracji/materiałów, na podstawie których będę mogła rysować. Gdybym miała zrobić swego rodzaju schemat tworzenia, wyglądałby następująco:

1. Tworzenie wizji w wyobraźni

2. Zbieranie materiałów pasujących pod wizję.

3. Przerwa na przegląd zebranych materiałów, odrzucenie tych, które nie pasują do wizji.

4. Przerwa na jakiś czas, aby jeszcze raz przemyśleć projekt (czasami kilkanaście minut, godzina, albo najczęściej dzień).

5. Przygotowanie herbatki, żeby się nie odwodnić. I tak potem o niej zapominam i jest zimna (śmiech).

6. Rysowanie inspirowane wizją i przy pomocy materiałów.

7. (opcjonalnie) Poprawki na następny dzień, czasem przeniesienie grafiki do innego programu i ostateczna obróbka (taka przerwa bardzo się przydaje – daje świeże spojrzenie na dany projekt).

Ile czasu zajmuje Ci takie rysowanie jednej pracy?

Zazwyczaj samo tworzenie (bez wyszukiwania materiałów) twa od 2 do 8 godzin. Zdarzały się też projekty, które rysowałam przez 12-13 godzin. Najczęściej zapisuję na kartce godziny rozpoczęcia pracy oraz przerwy, aby podliczyć całkowity czas.

Jeżeli zaś chodzi o grafiki na zawołanie, to są to tylko jakieś proste i szybkie projekty. Taka jak ten szczurek, którego zobaczyłam w przerwie między jednym a drugim projektem, kiedy akurat przeglądałam naszą szczurzą grupę na FB (sama mam trzy szczurki).

Czy jazda motocyklem i rysowanie mają coś wspólnego? Dają podobną satysfakcję, radość?

Elementami wspólnymi na pewno jest to, że obie te czynności bardzo odprężają, pozwalają zapomnieć o otaczającym świecie i odciągają na bok cały stres. Tworząc grafikę ustalam od czego zaczynam, a cel osiągam po szeregu różnych decyzji, często podejmowanych impulsywnie, uzależniając je od tego, co „dzieje się” w danym momencie na płótnie. Tak samo, jak podczas jazdy motocyklem, kiedy jadąc przed siebie sama ustalam gdzie i jak chcę jechać, kiedy przyspieszyć, zwolnić i na końcu osiągnąć wyznaczony cel. W tym sensie każdy z nas jest artystą. Jeśli więc ktoś jest motocyklistą, ale nie artystą – takie porównanie idealnie obrazuje to, co czuję po skończonej pracy…

Zostaw komentarz:

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Wszyskie pola są wymagane do wypełnienia.

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze